[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mnóstwo morfiny, żeby mnie nie bolało.
 Babciu, ktoś powinien był się tobą opiekować. Ile razy ci to powtarzałem?
 Nigdy nie potrzebowałam nikogo do opieki nade mną, Jimmy. To ja zawsze o kogoś
dbałam.
 Tak, doskonale o mnie dbałaś i doskonale się mną opiekowałaś, babciu. Nikt nie mógł
mnie lepiej wychować.
Babcia znów zakaszlała.
 Obiecaj mi jedno, Jimmy. Obiecasz mi, dobrze?
 Co zechcesz. Powiedz tylko słowo.
Spróbowała unieść głowę, ale wysiłek i ból były dla niej zbyt duże.
 Obiecaj mi, że nigdy nie będziesz zle myślał o matce. Zmarszczyłem czoło i
potrząsnąłem głową.
 A dlaczego miałbym o niej zle myśleć? Przecież to nie była jej wina, że umarła.
 Spróbuj po prostu zrozumieć, tyle chcę ci powiedzieć.
 Babciu, o co ci chodzi? Co mam spróbować zrozumieć?
Patrzyła na mnie przez długą chwilę, ale nic więcej nie powiedziała. Po chwili zamknęła
oczy i zostawiłem ją, żeby spała.
Wychodząc, spotkałem jej lekarza, rudowłosego faceta.
 Jakie szansę ma babcia?  zapytałem.
Zdjął okulary i wzruszył ramionami.
 Czasem muszę powiedzieć, że dla pacjenta byłoby lepiej, gdyby dotarł do końca.
 Do końca? Babcia jest człowiekiem, a nie jakąś pieprzoną książką!
* * *
Do kamienicy na South Side pojechałem taksówką. Stała przy jednej z niewielu ulic, przy
których, w cieniu Dan Ryan Expressway, przetrwały jeszcze wąskie czteropiętrowe
wiktoriańskie domy.
Otworzyłem brudne drzwi i wszedłem do środka z brązową tekturową torbą, w której
miałem sześć puszek Heinekena i kanapkę z indykiem. W holu było ciemno, podłogę
pokrywało brązowe linoleum, a w kącie stał staromodny stojak na parasole. W powietrzu
unosił się silny zapach jakiegoś lawendowego środka do czyszczenia podłogi oraz smażonego
czosnku. Trudno mi było uwierzyć, że kiedyś uważałem ten budynek za swój dom.
Otworzyły się boczne drzwi i wyszedł z nich pan Szponder. Miał okrągłą twarz, a ubrany
był w zniszczony, szary rozpinany sweter. Siwe włosy miał zaczesane do tyłu i z tego powodu
wyglądał jak jeżozwierz.
 Jimmy& Cóż mam powiedzieć?  Objął mnie ramionami i poklepał po plecach tak
mocno, jakby chciał wydusić powietrze z moich płuc.  Wiesz, zawsze starałem się trochę
opiekować twoją babcią& Ale rozumiesz, jaka to dumna dama.
 Dziękuję panu, panie Szponder.
 Mów mi po imieniu, jestem Wladislaw. Czym cię poczęstować? Herbatą? Wódką?
 Dziękuję, nic nie chcę. Mam tylko wielką ochotę się przespać, to wszystko.
 Jasne. Ale gdybyś czegoś potrzebował, wiesz, gdzie mnie szukać.
Ostatni raz uścisnął mnie tak mocno, że prawie popękały mi żebra, i chuchnął mi w twarz
cebulą.
* * *
Mieszkanie babci na czwartym piętrze było ciche, ponure i wilgotne. Wydawało się
znacznie ciaśniejsze niż wtedy, kiedy mieszkałem w nim jako młody chłopak, jednak tak
naprawdę zmieniło się w nim bardzo niewiele. Zapadła kanapa, obita brązowym jedwabiem,
wciąż zajmowała zbyt wiele miejsca przed kominkiem, a wypchana sowa nadal wpatrywała
się we mnie z gzymsu nad nim w taki sposób, jakby chciała wydłubać mi oczy. Obok sowy
stała oprawiona w ramki fotografia siedmioletniego chłopca, smutnym wzrokiem
wpatrującego się w obiektyw aparatu. To byłem ja.
Wszedłem do wąskiej kuchenki i otworzyłem małą lodówkę. Azy niemal napłynęły mi do
oczu, kiedy zobaczyłem żałosne resztki z posiłków babci. Wszystkie znajdowały się na
talerzach, obłożonych folią samoprzylegającą.
Otworzyłem puszkę piwa i wszedłem do salonu. Jak wiele wspomnień się z nim wiązało&
Jak wiele głosów z przeszłości docierało tu do mnie& Dziadek, śpiewający kolędy na Boże
Narodzenie. Babcia, opowiadająca mi historie o dzieciach, które błądziły w głębokich,
ciemnych lasach i które mogły znalezć wyjście z nich, jedynie pozostawiając za sobą okruszki
chleba. Oboje opiekowali się mną, jakbym był małym księciem, a kiedy dziadek zmarł w
1989 roku, zostawił mi list, w którym napisał:  Nie ma żadnych duchów, Jimmy. Pamiętaj, że
przeszłość nie może cię skrzywdzić . Uczciwie mówiąc, nie miałem pojęcia, co, do diabła,
chciał mi przez to przekazać.
Zabrałem się do jedzenia kanapki z indykiem, ale smakowała jak brązowa aksamitna
kanapa i lawendowy płyn do podłóg, dlatego po trzech kęsach zapakowałem ją z powrotem w
papier i wyrzuciłem do kosza na śmieci. Włączyłem wielki telewizor marki Zenith i
oglądałem film o kobiecie, której się zdaje, że jej dzieci są nawiedzone. W okno zaczęły
uderzać krople deszczu, a strumień samochodów na Dan Ryan Expressway sunął z nie
kończącym się szumem. Na jeziorze jakiś parowiec wydał sygnał dzwiękowy, niczym
najsmutniejsze stworzenie, jakie można by kiedykolwiek usłyszeć.
* * *
Obudziłem się gwałtownie. Za oknami było ciemno, a mieszkanie oświetlały jedynie
błyski z ekranu telewizora, w którym szło właśnie  Koło Fortuny . Publiczność krzyczała i
skręcała się ze śmiechu, ale ja byłem pewny, że usłyszałem jeszcze jakiś inny krzyk. Jest
różnica między wesołym wrzaskiem ludzi, zjeżdżających na roller coasterze, a krzykiem
kogoś skrajnie przerażonego.
Zciszyłem telewizor i zacząłem nasłuchiwać. Początkowo docierały do mnie tylko odgłosy
ruchu ulicznego i przytłumione dzwięki telewizora z mieszkania na niższym piętrze. Ale po
chwili znów usłyszałem ten wrzask. To wrzeszczało dziecko, mały chłopak, i skoro użyłem
słowa  wrzask , muszę dodać, że chodzi mi o przejmujący wrzask kogoś, kto znajduje się w
obliczu śmierci. Poczułem się, jakbym po samą szyję wpadł do zimnej wody.
Wstałem, starając się wyczuć, skąd dociera wrzask. Na pewno nie z niższych pięter. Także
nie z mieszkania naprzeciwko. A ponieważ znajdowałem się na najwyższym piętrze, nikt
przecież nie mieszkał nade mną.
Niespodziewanie znów usłyszałem ten wrzask i tym razem udało mi się odróżnić część
słów dziecka.
 Mamo! Mamo! Nie, mamo, nie możesz! Mamo, nie możesz, nie możesz! NIE, MAMO,
NIE MO%7łESZ!
Szybko przeszedłem do sypialni babci. Jej łóżko wciąż było starannie zaścielone, a jej
koszula nocna leżała na narzucie, czekając na właścicielkę. Wrzask trwał i wreszcie
zrozumiałem, że dochodzi on z najwyższego piętra sąsiedniego budynku. Zadudniłem
pięściami w sąsiadującą z nim ścianę i krzyknąłem:
 Co się dzieje? Do diabła, co tam robicie? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl