[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ciły, ale chwycił ją za rękę.
L R
T
- Zpij już - szepnął z żalem, zauważając cienie pod jej oczami. - Jesteś wykończo-
na.
Czemu obchodzi go, że jest zmęczona? Dlaczego w ogóle to zauważył? Zacisnął
usta. Przecież chciał tylko seksu, po co jakieś wyższe uczucia? Nie chciał też zostać
wciągnięty w dyskusję o ich dawnej relacji. Nie było o czym mówić. Jednak Erin wyglą-
dała na ogromnie zaszokowaną, gdy ją oskarżył o zdradę. Może ten szok wywołało to, że
wiedział. Jej partner z pewnością nie pisnął słowa. A ona zawsze miała talent do udawa-
nia niewinnej i naiwnej. Kiedyś uważał to za czarujące, teraz grało mu na nerwach.
Czego ona się spodziewa po tym weekendzie? Jest twarda. Jak i on. Nie podobało
mu się, że tak mu dobrze w jej towarzystwie.
Nazajutrz jedli pózne śniadanie na tarasie. Erin wstydziła się, że spała tak długo.
To był luksus, którego od dawna nie zaznawała. Bliznięta budziły się o brzasku i doma-
gały uwagi. Nauczyła się radzić sobie, śpiąc bardzo krótko. Założyła białe spodnie i ko-
lorową jedwabną bluzkę i z radością patrzyła na przepiękny krajobraz. Pomyślała, że
przyjechała na wypoczynek - miejsce i jedzenie okazały się znakomite, i nawet towa-
rzystwo było do przyjęcia.
Do przyjęcia", odezwał się szyderczy głos w jej głowie. Zerknęła na Crista, który
jedząc, chodził w tę i z powrotem po tarasie, o tej porze dnia nie potrafiąc usiedzieć na
jednym miejscu. Pozwolił jej długo spać, obudził ją już ubrany. Zaczerwieniła się, gdy
jej ciało natychmiast zareagowało na jego widok. Czuła lekki ból, fizyczny ślad po dzi-
kiej pasji ostatniego wieczora. Wspólnej, dodała, nie chcąc udawać, że w tym nie uczest-
niczyła. Okazało się, że to w niczym nie przypominało świńskiego weekendu z jej naj-
gorszych wyobrażeń. I w dodatku przyniosło nowe informacje, stwierdziła cierpko. Jak
on mógł nie skonfrontować się z nią w sprawie swoich podejrzeń? A jednak wiedziała
dlaczego, rozumiała leżącą głęboko w jego naturze bezlitosną dumę.
Zabrał ją na przejażdżkę kabrioletem. Czuła się dziwnie z tą wolnością. W sobotnie
ranki zabierała blizniaki do parku. Przygniotło ją poczucie winy. Wiedziała, że będzie im
brakować tego spaceru, bo jej matce trudno było przypilnować dzieci na otwartej prze-
strzeni. Lorcan często oddalał się, by zbadać okolicę, a Nuala szła za nim. Pewnego razu
L R
T
Erin znalazła synka stojącego po kolana w stawie, a gdy wyniosła go na brzeg wrzesz-
czącego i kopiącego, czekała tam jego siostra z dziecięcą wersją A nie mówiłam?".
- Jak to się stało, że zaczęłaś pracować dla Sama Mortona? - spytał Cristo.
- Szczęśliwy traf. Mieszkałam w domu rodzinnym i pracowałam jako osobista do-
radczyni. Moja najlepsza klientka przyjazniła się z Samem. Poleciła mnie, gdy szukał
menedżera spa.
- Dlaczego wróciłaś do Oxfordu?
Zdecydowała się powiedzieć mu prawdę.
- Przeszłam na zasiłek dla bezrobotnych i nie stać mnie było na mieszkanie w Lon-
dynie. Nie powinnam była zwalniać się z Mobili; to było krótkowzroczne.
- Zaskoczyło mnie, że to zrobiłaś - przyznał Cristo. - Pózniej uznałem, że po kra-
dzieży wolałaś zniknąć.
Nic na to nie powiedziała, stwierdzając, że nie obroni się przed tym oskarżeniem,
jeśli nie zabierze się za Sally Jennings.
- Odeszłam, bo nie chciałam się na ciebie natykać, i sądziłam, że ty też tego nie
chcesz. Byłam przewrażliwiona. Zwalniając się po tak krótkim czasie, zepsułam sobie
CV. Nie wyobrażałam sobie, że będę miała takie trudności ze znalezieniem pracy. -
Zwłaszcza gdy się okazało, że jestem w ciąży i nie czuję się zbyt dobrze, dokończyła w
myślach.
Setki wspomnień z czasów, gdy byli razem, zaatakowały Crista i zepsuły mu hu-
mor. Przypominał sobie, jak wirowała z parasolką na deszczu. Wolała oglądać filmy na
DVD niż chodzić do klubów, chociaż po horrorach, które uwielbiała, miała koszmary.
Polubił pocieszanie jej po tych seansach. Gdy był w Londynie, właściwie mieszkali ra-
zem; jego bałaganiarstwo doprowadzało ją do szału, a on pogardzał jej miłością do pizzy.
Teraz zastanawiał się, czy w ogóle ją poznał.
Chodzili wąskimi zaułkami małej wioski położonej na wzgórzu. Czekał na nią na
zewnątrz, gdy w chłodnym wnętrzu starego kościółka zapaliła świecę i zmówiła modli-
twę o pokój. Będąc obok niego, nie mogła zebrać myśli - poziom emocjonalnego pomie-
szania zaczynał ją przerażać. Chciała go nienawidzić, ale nie czuła nienawiści. Daj temu
L R
T
spokój, za niecałą dobę będziesz zmierzać do domu i ten epizod się skończy, przekony-
wała siebie, chcąc już stanąć twardo na ziemi. Po co trapić się głupimi pytaniami?
Zjedli prosty lunch na średniowiecznej piazzy, gdzie Cristo wyciągnął się jak lew
na słońcu, a ona usiadła w cieniu. Zarumieniła się, gdy znów zaczął jej się intensywnie
przyglądać.
- Co?
- Wyglądasz pięknie. W dodatku bez żadnego wysiłku. Ubrałaś się w dziesięć mi-
nut.
- Jesteś po prostu przyzwyczajony do kobiet, które się malują.
- Zawsze odrzucasz komplementy, jakby były nieszczere - mruknął i skupił uwagę
na jej zmysłowych ustach.
Znała to spojrzenie, jego seksualny głód, i poczuła jego dzikie przyciąganie w głębi
własnego ciała. Mrowienie w sutkach i płynne gorąco w miednicy. Wdychała szybko
ciepłe, nieruchome powietrze, by zdusić te reakcje, jednocześnie będąc świadoma jego
analizy. Zaśmiał się zadowolony, a jej serce zaczęło uderzać jak ptak uwięziony w klat-
ce.
- Czas na nas, koukla mou - mruknął i wstał zwinnie, by uregulować rachunek.
Jutro, mówiła do siebie, wróci do wygodnej rutyny swego bardzo zwyczajnego ży-
cia. Tylko że znów będzie pracować dla Crista, czyli czekało na nią trudne wyzwanie.
Schodzili ze wzgórza. W gorącym powietrzu nawet jej lekki ubiór przyklejał się do
spoconej skóry, ale uwielbiała słońce. Gdy podeszli do samochodu, złapał ją za rękę i
przyciągnął do siebie, wpatrując się w jej oczy. Zagarnął gorącymi wargami jej usta, i
wszystkie sposoby obrony, jakie wymyśliła od wyjazdu z willi, zniknęły w strumieniu
pragnienia. Oparł ją o maskę samochodu i poczuła również jego trzymane na wodzy po-
żądanie, gdy ich języki splotły się ze sobą. Chciała zjeść go żywcem. Odsunął się z ję-
kiem.
- Jedzmy - wychrypiał.
Wsiadła do samochodu na uginających się nogach. Zalała ją fala wstydu i poczucia
winy. Nie tego się spodziewała, nie sądziła, że on wciąż tak ją pociąga.
L R
T
Aapiąc oddech, by się uspokoić, skierował się na drogę. Czuł, że traci nad sobą pa-
nowanie i nie podobało mu się to. Kiedy tylko seks" zmienił się w seks, bez którego
nie mogę żyć"? I co się stało z egzorcyzmami? Dzięki temu ma ją wyrzucić ze swego
ciała i myśli? Pomyślał o swoim małżeństwie, niezawodnym ostrzeżeniu, czym grożą
nietrzymane pod kontrolą impulsy i natychmiast elektryzujący ogień w jego żyłach przy-
gasł do dającego się wytrzymać poziomu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]