[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jęknął Rocky, zaciskając powieki.
Gdy udało jej się w końcu go rozebrać, z zachwytem podziwiała
wspaniały tors. Po chwili szepnęła:
- Nie chciałam cię zirytować.
Jednym palcem rozgarniała ciemne włosy wokół męskich sutków,
porastające szeroką pierś, schodzące do talii i niżej. Rocky zadrżał
gwałtownie i oddychał spazmatycznie, starając się zachować panowanie
nad sobą.
- To niemożliwe! W moim wieku? mruknął. Sara, kobieta
wstydliwa i powściągliwa, której mąż zarzucał oziębłość, przytaknęła z
zapałem:
- No właśnie!
- Cudownie. Poczekaj, skarbie - szepnął, odsuwając się na moment.
Usiadł i wysunął szufladkę nocnej szafki. Szeroko otwartymi oczyma
popatrzyła na jej zawartość. Rocky złowił jej spojrzenie i dodał: - Kupiłem
na pierwszym postoju w drodze powrotnej do domu. Trzeba mieć nadzieję,
prawda?
14
RS
- Ojej! Może najpierw porozmawiamy, bo potem nie będzie czasu,
po... - szepnęła zaaferowana i umilkła w pół słowa, zakrywając usta ręką.
Rocky zachichotał.
- Pózniej. Obiecuję. Najpierw chwila słodkiego szaleństwa. W
przeciwnym razie nie będziemy w stanie zebrać myśli.
Ujął jej dłoń i zaczął po kolei całować palce. Gdy objął wargami
najmniejszy, Sara jęknęła, zachwycona jego pieszczotami.
- Błagam, teraz - szepnęła.
Zobaczył w jej oczach gorączkowy blask i wiedział, że jest tak samo
rozpalony. Przylgnął do niej, zadając sobie pytanie, jak to możliwe, aby
kobieta, którą znał niespełna kilka dni - jeśli nie liczyć dwudziestu paru lat
- miała na niego tak wielki wpływ, i to pod różnymi względami.
Gdy połączyli się wreszcie, ostatnią klarowną myśl pochłonął
bezmiar ognia rozpalonego do białości. Kochali się znowu... i jeszcze raz.
W końcu zasnęli mocno przytuleni.
Rocky obudził się, słysząc odgłosy dobiegające z kuchni. Po chwili
w jego uporządkowanym i systematycznym umyśle pojawiły się
wspomnienia z ostatnich kilku godzin. Leżał bez ruchu, rozmyślając o
kolejach swojego życia. Po raz drugi zdarzył mu się cud prawdziwej
miłości. On i Julie byli zbyt młodzi, żeby rozpoznać wszelkie stadia tego
uczucia. Zatrzymali się na etapie młodzieńczego zauroczenia, ponieważ
los nie dał im czasu. Rocky czuł się szczęściarzem. Miał teraz drugą
szansę. W jego życiu zjawiła się Sara: miła, słodka, trochę niezdarna
kobieta o szczerych oczach i zabawnym półuśmiechu; niewinna ofiara dwu
facetów, którzy za mało ją kochali.
14
RS
Wstał i ruszył do łazienki. Nim otworzył drzwi, usłyszał dobiegający
z kuchni odgłos tłuczonego szkła i ciche przekleństwa.
- O cholera! Niech to wszyscy diabli! Kurczę blade!
Uśmiechnął się i poszedł wziąć prysznic. Gdy ogolony, w dżinsach i
ulubionym czarnym swetrze wszedł do kuchni, gwizdał jakąś melodyjkę.
Uwinął się w siedem minut. Prawdziwy rekord! A przy goleniu nawet się
nie zadrasnął.
- Pachnie kawą - powiedział, stając w drzwiach kuchni. Z trudem
opanował nagłe pragnienie, żeby wziąć Sarę na ręce i zanieść do łóżka, ale
na jego twarzy pozostał wymowny uśmieszek.
- Zbiłam ci talerz. Ten zielony. Przepraszam, ale był paskudny, więc
nie ma czego żałować. Może mi powiesz, jak mam przygotować śniadanie,
skoro jest tylko chleb, mrożona herbata, sos salsa i ostra papryka?
- Proponuję kanapki a la pizza.
Zjedli skromny posiłek. Sara posypała grzanki cukrem, a Rocky
polał je sosem i obłożył papryką. Starannie zebrała okruchy, przesypała je
na swój talerz i ponad stołem spojrzała na ukochanego.
- Dobrze - zaczęła z ponurą determinacją. - Zaraz ci powiem, w
jakiej sprawie potrzebuję twojej pomocy... a właściwie rady.
Rocky czekał cierpliwie, aż sama znajdzie odpowiednie słowa.
Niezależnie, co ukrywa, powinna ujawnić tajemnicę dopiero, kiedy będzie
gotowa; zrobi to w sposób, jaki uzna za stosowny. Jedno wiedział o Sarze:
nie wolno jej popędzać.
- Wiesz, jaki był Stan i w co się wplątał. Maczał palce w paru
nielegalnych machinacjach, ale większość jego afer to... pospolite brudy.
Wszystko zaczęło się od mocno zakrapianych imprez, na których chętnie
14
RS
bywał. Podczas jednej z nich jakiś facet wybił szybę i zaczął przez okno
[ Pobierz całość w formacie PDF ]