X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pracować - podsumował Gus, a ponieważ nikt się nie sprze-
ciwiał, dodał: - I nas tez będą chcieli okraść.
SSS-900-C była centrum konserwacyjnym i naprawczym.
Dysponowała również rzadkimi materiałami przeznaczonymi
dla stoczni i ogólnie używanymi do budowy statków. Byłaby
cenną zdobyczą.
- Przede wszystkim musimy odwrócić ich uwagę od sa-
mej stacji - zwrócił się do dwóch zbiegłych przywódców. -
Inaczej mogą z łatwością wśliznąć się tu i podłożyć kilka
ładunków dużej mocy. Mój plan wymaga z waszej strony
poświęcenia, o które nie śmiem was prosić.
- Proś - odpowiedział spokojnie Amos. - Tonący łapie
się nawet brzytwy. Muszę dowieść, że jestem wart poświęce-
nia Guiyona. Mów!
- Chcę zwabić ich łupem zbyt cennym, by z niego zrezy-
gnowali i wykorzystać ich zachłanność. Zarekwirujemy jeden
ze statków towarzystwa, którymi podróżują sprzedawcy z ofer-
tą dla bogatych klientów, i wypakujemy go mnóstwem rzeczy,
którym ci dranie nie będą w stanie się oprzeć. Obiecamy im
dużo więcej łatwo dostępnych...
- Na przykład jakich? - zapytała podejrzliwie Channa.
- Materiał technologiczny, ulepszenia w oprogramowaniu
komputerów, najnowsze udoskonalenia dotyczące wydajności
paliwa. Dołożymy do tego luksusowe fabryki, perfumy, biżu-
terię, egzotyczne delikatesy...
- Przekupstwo tylko spotęguje ich pragnienie ograbienia
stacji! - krzyknął Joseph, na pół wstając z fotela.
- Spokojnie, mój bracie - ułagodził go Amos. - Pamię-
taj, że drapieżniki nie jedzą trawy. Trzeba zaryzykować, żeby
zwabić je w pułapkę.
- Słuchaj, przecież nie zabija się dojnej krowy - wtrącił
Gus.
- Jasne że nie, tak samo nie zjada się całej świni na raz -
dodała Patsy.
Simeon omal nie roześmiał się głośno, widząc zakłopotanie
malujące się na twarzy Amosa i Josepha. Dobrze, Patsy,
pomyślał- Pamiętaj, że nabrali cię, zwracając się do siebie per
mój bracie" i nie pozwól im sądzie, że jesteśmy większymi
ciemniakami niż oni.
Chaundra wyjaśnił żart i tylko nieznacznie uniósł brew, gdy
Joseph zapytał:
- Co to jest świnia?
Channa była zdziwiona. Spodziewała się, że mieszkańcy
świata rolniczego rozpoznają nazwę ważnego wiejskiego
zwierzęcia. Nawet ona, chociaż pobieżnie, orientowała się, ze
hodowla tych zwierząt jest zródłem naturalnego białka.
- Czy nie wyda im się trochę dziwne, że jeden facet
sprzedaje tyle różnych rzeczy? - zapytała Patsy.
- Nie, jeśli będzie typem pośrednika, importer-eksporter,
a nie przedstawicielem producenta - odpowiedział Sime-
on. - Wcale nie jest tak trudno oszukać ludzi, Patsy.
- Ale my nie mamy żadnej z rzeczy, które wymieniłeś -
powiedział Amos zakłopotany. - Nie mamy ubrań ani biżu-
terii, ani innych przedmiotów. O jakie poświęcenie chciałeś
nas prosić?
- Potrzebujemy kogoś, kogo umieścimy na jachcie, który
wyślemy w przestrzeń, jednak nie zamierzam wykorzystywać
żywego człowieka. Chciałbym wysłać jednego z waszych
ludzi, którzy zmarli w czasie przeprawy ze statku na stację.
Najlepiej kogoś, kto zmarł wskutek szkodliwego wpływu
środowiska. Byłoby to najlepsze wytłumaczenie jego pobytu
poza stacją na tym luksusowym jachcie, transmitującym pro-
pozycję ogromnej nagrody dla tego, kto go uratuje.
Amos i Joseph wyglądali na zaszokowanych. Przez chwilę
siedzieli nieruchomo, potem powoli się odwrócili, aż ich spoj-
rzenia się spotkały.
- Wykluczone! - zawołał Joseph i z wściekłością zacis-
nął usta. - To. o co prosisz, jest podłym świętokradztwem!
Channa zerknęła na kolumnę Simeona, jakby wzywała
pomocy, a potem sama brnęła dalej, nie bawiąc się w dyplo-
mację.
- Czy dlatego, że macie jakieś mocno zakorzenione zwy-
czaje pogrzebowe?
� i
- Taak! - wysyczał Joseph. - Czcimy naszych zmar-
łych, grzebiemy ich i szanujemy ich miejsca spoczynku.
- Cóż - odezwał się Simeon. - Na stacji nie mamy
miejsca, żeby grzebać naszych zmarłych, a przewożenie ich
z powrotem na rodzinne planety jest niewiarygodnie drogie.
Nie można tez po prostu pochować ich w przestrzeni, ponie-
waż stanowiliby zagrożenie nawigacyjne. Tutaj poddajemy
naszych zmarłych kremacji.
- A prochy?- zapytał Amos.
- Nie ma żadnych prochów, chyba że na speqalne ży-
czenie.
Amos skłonił głowę.
- My poprosimy o prochy naszych zmarłych. Może pe-
wnego dnia będziemy mogli zwrócić ich Bethelowi. A jeśli
chodzi o twoją... prośbę o ciało jednego z naszych, to myślę,
mój bracie - tu zwrócił się do Josepha - że propozycję
przysłużenia się żywym powinniśmy uważać raczej za za-
szczyt niż świętokradztwo. Kogokolwiek wybierzemy, z pe-
wnością byłby zadowolony, iż może pomóc tym. którzy
przeżyli. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.