[ Pobierz całość w formacie PDF ]
udział w tym oszustwie. Wykupili nasze udziały pieniędzmi, które mogliśmy wydać je-
dynie na Ziemi. W tym czasie było to zabawne bezwartościowe pieniądze w zamian
za bezwartościowy antyk.
23
Bo to jest antyk wtrąciłem. Marygay zabrała mnie tam kiedyś i pokazała
wszystko. Tylko czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad tym, dlaczego w ogóle utrzy-
mują go na chodzie?
Ty nam powiedz odparła Diana. Bo widzę, że chcesz.
Nie przez sentyment, to pewne. Podejrzewam, że trzymają go na orbicie jako ro-
dzaj łodzi ratunkowej dla siebie, w razie gdyby sprawy przybrały zły obrót.
A więc postarajmy się, żeby przybrały zaproponował Max. Upchnijmy ich
tam jak sardynki i wystrzelmy z powrotem na Ziemię. Albo do ich taurańskich kum-
pli.
Zignorowałem go.
Obojętnie jakie mają plany, nie oddadzą nam statku. Może i ma trzy ziemskie stu-
lecia, ale to wciąż największa i najpotężniejsza maszyna w tej części wszechświata na-
wet bez uzbrojenia krążownik trzeciej klasy budzi respekt. Teraz już takich nie robią.
Prawdopodobnie jest wart jedną dziesiątą zasobów finansowych całego układu.
Ciekawy pomysł rzekła Lori ale jak zamierzasz dostać się na statek? Oba
promy kosmiczne, które znajdują się na tej planecie, są w Centrusie. Musiałbyś porwać
co najmniej jeden z nich, żeby potem przejąć krążownik i wykorzystać go jako prom re-
latywistyczny.
Należałoby to zaplanować przyznałem. Musielibyśmy stworzyć sytuację,
w której alternatywą przejęcia przez nas Time Warp byłoby coś nie do zaakceptowa-
nia. Na przykład, gdybyśmy porwali tych czterech Taurańczyków i zagrozili, że ich za-
bijemy?
Lori zaśmiała się.
Pewnie powiedzieliby: Zabijcie ich , i posłali po czterech następnych.
Wcale nie jestem tego taki pewien. Podejrzewam, że oni mogą być niewymien-
ni w takim samym stopniu, jak Człowiek. Mamy tylko ich słowa na to, że jest inaczej,
a przecież jak sama mówisz jeśli wszyscy są jednością, to po co marnują pienią-
dze, przysyłając tu czteroosobową delegację?
Moglibyście najpierw poprosić ich o ten statek przerwała Ami Larson. Chcę
powiedzieć, że przecież oni są rozsądni. Gdyby odmówili, to wtedy...
Ludzie zaczęli szeptać, a kilkoro zaśmiało się. Ami była Paxtonką w trzecim pokole-
niu, a nie weteranem. Znalazła się tu, ponieważ wyszła za Teresę.
Ty wychowałaś się wśród nich, Ami. Diana powiedziała to z neutralnie ka-
mienną twarzą. Niektórzy z nas, starych, nie są tak ufni.
A więc wrócimy za dziesięć, czy też czterdzieści tysięcy lat zauważył Lar Po.
Załóżmy, że eksperyment Człowieka się powiedzie. Będziemy niepotrzebnymi kro-
maniończykami.
24
Gorzej przytaknąłem wesoło. Zapewne skierują swoją ewolucję na zupeł-
nie nowe tory. Możemy być dla nich rodzajem domowych zwierzątek. Albo meduz. Jed-
nak mój plan w znacznym stopniu opiera się na tym, że już to robiliśmy zarówno ja,
jak i większość obecnych tu osób. Wracając z każdej kolejnej kampanii, musieliśmy za-
czynać od nowa. Nawet jeśli na Ziemi minęło tylko kilkadziesiąt lat, większość naszych
przyjaciół i krewnych umarła lub zestarzała się tak, że stali się nam zupełnie obcy. Na-
potykaliśmy inne zwyczaje i prawa. Przeważnie nie znajdowaliśmy żadnej pracy, tylko
jako żołnierze.
I chcesz zaznać tego znowu, z własnej woli? spytał Charlie. Zostawić życie,
które sam tu sobie stworzyłeś?
Rybaka-nauczyciela. Jakoś pogodzę się z tą stratą.
William i ja jesteśmy w lepszej sytuacji niż większość z was powiedziała Mary-
gay. Nasze dzieci są już dorosłe, a my jesteśmy jeszcze dość młodzi, żeby spróbować
inaczej ułożyć sobie życie.
Ami potrząsnęła głową. Biologicznie była w naszym wieku i wraz z Teresą miały
dwie nastoletnie córki.
Nie jesteście ciekawi, co wyrośnie z waszych dzieci? Nie chcecie ujrzeć wnuków?
Mamy nadzieję, że sobie poradzą odparłem.
A jeśli nie?
To nie powiedziałem. Wiele dzieci opuszcza dom i zaczyna żyć własnym ży-
ciem.
Ami naciskała dalej.
Jednak mało którzy rodzice tak robią. Spójrzcie, przed jakim stawiacie je wybo-
rem. Mają odrzucić swój świat, żeby dołączyć do rodziców.
Jako podróżnicy w czasie. Pionierzy.
Charlie wtrącił się do naszej rozmowy.
Na moment zapomnijcie o kwestii dzieci. Czy naprawdę sądzicie, że zdołacie na-
mówić sto, a nawet sto pięćdziesiąt osób tak, żeby nikt nie poszedł do Człowieka i nie
wydał was?
Właśnie dlatego rozmawiamy o tym tylko z weteranami.
Po prostu nie chcę zobaczyć mojego najlepszego przyjaciela w więzieniu.
My jesteśmy w więzieniu, Charlie. Zatoczyłem szeroki łuk ręką. Nie widzi-
my krat dlatego, że one są za horyzontem.
4
Zebranie zakończyło się o północy, po tym jak zarządziłem jawne głosowanie. Szes-
naście osób poparło nas, osiemnaście było przeciw, a sześciu wstrzymało się od głosu.
Większe poparcie niż się spodziewałem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]