[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Stała patrząc, jak Erling rozmawia z Mórim, a policzki jej płonęły. Z Mórim,
niezwykłym, nie z tego świata.
Ale Erling był rzeczywisty. Był żywym, młodym mężczyzną, mogącym stać
się przedmiotem marzeń każdej kobiety.
Gdzie ona miała oczy?
Co się z nią teraz działo?
Odwróciła się gwałtownie, aby nikt nie zobaczył, jak bardzo się zaczerwieniła.
Miała także wrażenie, że oczy jej aż pociemniały. I na pewno słyszeli, jak mocno
bije jej serce.
Czy uczynili to towarzysze Móriego, aby go przed nią ochronić? Nie, nie miała
przecież teraz przy sobie tamtego magicznego znaku, tylko ten, który ją chronił
przed nimi!
141
W poczuciu bezsilności jęknęła cicho. Wszystko nagłe tak się skomplikowa-
ło. A przecież nie powinno, w ten sposób sytuacja powinna stać się jaśniejsza,
prostsza.
Ogarnięta niepokojem zaczęła pakować to, co mieli zabrać ze sobą w podróż.
Miseczka Nera, jego smycz. Jej osobiste rzeczy, których nie było zbyt wiele. . .
Mój Boże, chyba jakiś mężczyzna może mi się wydać pociągający, nie muszę
od razu się w nim zakochiwać! Zresztą nie kocham się w Erlingu. Ani w Mórim.
W nikim!
Rzecz po rzeczy wrzucała do swej podróżnej skrzyni. Głupia, głupia, głupia
Tiril!
Gdy zapadł zmierzch, wyruszyli z miasta na wschód.
Erling do ostatniej chwili nalegał, żeby wzięli powóz. Nie uchodzi jechać kon-
no jak wędrowne rzezimieszki! Chciał utrzymać styl, do jakiego przywykł. Nie-
nagannie ubrany na każdą okazję, zawsze gotów na spotkanie z osobą wysokiego
stanu.
Zakurzymy się prychał.
W powozie też nam to grozi odparła Tiril. Kto wie, czy nie bardziej.
Może padać deszcz.
Owszem, to bardzo prawdopodobne.
Móri wmieszał się w rozmowę.
Drogi, którymi będziemy jechać, nie nadają się dla powozu.
Doprawdy? A którędy pojedziemy?
Przez góry. %7łeby jak najprędzej dotrzeć na miejsce.
Erling zganił Tiril wzrokiem.
Ty, jako dama, nie powinnaś. . .
Tiril nie mogła już dłużej tego słuchać.
A więc zostań w domu, przeklęty snobie! A rano prawie się w tobie zako-
chałam! Idz do diabła!
Zapadła cisza. Twarz Móriego pozostawała jak wykuta z kamienia. Erling
wpatrywał się w nią zdumiony.
Przepraszam! Proszę, zapomnij, co powiedziałam. To nie była prawda, po
prostu się rozgniewałam.
Jedziemy konno ustąpił Erling. W oczach pojawił mu się koci błysk
zadowolenia.
Jechali bardzo szybko, bo tego popołudnia wiele się wydarzyło. Wójt pragnął
spotkać się z Erlingiem, czego, rzecz jasna, Erling absolutnie sobie nie życzył.
142
Christine znów doniosła, twierdziła, że brat spotkał się z parą uciekinierów. Erling
nie chciał oszukiwać przyjaciela- wójta.
Otrzymał także liścik miłosny od Amalie Drake, w którym nawiązywała do
pewnych momentów poprzedniej nocy i przypominała o umówionym wieczornym
spotkaniu. Erling całkiem o tym zapomniał, poprosił więc matkę, by przekazała
kochance wiadomość o jego nagłym wyjezdzie do Christianii. Pragnął ostatecznie
zakończyć ich krótki romans, ale o taką przysługę matki prosić nie mógł. Bał się,
że może zareagować zbyt histerycznie.
Poza tym dwaj złoczyńcy zaczęli węszyć po dzielnicach wokół portu. Widzia-
no ich kilkakrotnie. Tiril i Móri zrozumieli, że musieli wpaść na jakiś trop i mieli
lepsze wiadomości niż sam wójt: domyślali się, w jakich rejonach miasta może
przebywać Tiril.
Erling czekał na nich za granicami Bergen. Miał konie pod wierzch i dwa
juczne; załadował na nie wszystko, co zabrał z domu Tiril, którym zarządzał pod
jej nieobecność. Wziął tylko rzeczy potrzebne jej w czasie podróży. Poza tym
konie niosły jego bagaż i trochę próbek towarów.
Nie powinieneś był tego zabierać zaprotestował Móri.
Dlaczego nie połączyć korzyści z przyjemnością? wesoło odparł Erling.
Tiril i Móri popatrzyli po sobie. Erling najwidoczniej nie w pełni zdawał sobie
sprawę z grożącego im niebezpieczeństwa.
Bagaż Móriego był ograniczony do minimum. Zmieścił się w jego sakwie
podróżnej. Móri dostał nowe buty od Erlinga, jego stare miały już bardzo zdarte
podeszwy.
Gdzieś ty właściwie chodził? spytał Erling, kiedy je zobaczył. Sądzi-
łem, że przede wszystkim jezdziłeś wierzchem.
Móri znalazł jakąś wymijającą odpowiedz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]