[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rzyła się przerażająca postać.
Wojownicy stojący najbliżej cofnęli się.
Zbudowany ze szczurzych kości stwór miał osiem stóp wysokości i był przysadzisty jak małpa.
Stał na krzywych nogach, ledwo widocznych w mętnej wodzie. Zamiast dwóch zwykłych rąk, istota
miała ich cztery, a wszystkie dłuższe niż nogi. Gdy zacisnęła dłonie, wyrosły z nich rogi zbudowane
z żeber i zębów szczurów, zmieniające pięści w morgensztemy. Rogi te miały ostre krawędzie, mogły
służyć nie tylko do kłucia, ale i do cięcia. Demoniczna twarz stwora złożona była z małych kostek
i poszarpanych odłamków.
— To kościany golem — powiedział Taramis. — Wasza broń na nic się nie przyda.
Usta golema, zbudowane z ciasno splecionych kawałków kości, wyszczerzyły się i otworzyły.
Zabrzmiało głuche wycie przypominające ryk północnego wiatru na cmentarzu.
— Przygotujcie się na śmierć, głupcy!
Taramis machnął wolną ręką, rysując magiczny symbol. Natychmiast zmienił się on w kulę ognia
wielkości dyni, która uderzyła w niesamowitą istotę.
475
Uderzając golema w pierś, kula ognia przewróciła go na chwilę do tyłu. Płomienie otoczyły
demonicznego stwora, przedostając się przez otwory między kośćmi, aż wydawał się płonąć również
od środka. Wokół kościanego pomiotu demona pojawiła się chmura pary, ale poza tym nie wydawało
się, by na tym ucierpiał.
Otwierając znów usta, golem zawył, tym razem wypluwając płomienie. Zawodzenie odbijało się
echem od ścian tunelu, tak głośne, że aż ogłuszające. Kilku wojowników zatkało uszy rękami. Usta
mieli otwarte, jakby krzyczeli.
Darrick nie słyszał ich krzyków, gdyż zagłuszał je mrożący krew w żyłach ryk. Usłyszał jednak
głos Mata.
To należy do ciebie, Darrick, powiedział Mat spokojnie. Kościany golem zabije ich, jeśli będzie
miał okazję. Tylko zaczarowany miecz Hauklina może go zniszczyć.
— Nie jestem bohaterem — wyszeptał Darrick, patrząc na stwora.
Może nie, powiedział Mat, ale nie macie gdzie uciec.
Oglądając się przez ramię, Darrick zobaczył zbliżających się strażników świątynnych wypełnia-
jących tunel za nimi. Ucieczka oznaczała nieuniknioną bitwę ze strażnikami i zapowiedź kolejnych,
czekających w porcie.
476
Wojownicy za Darrickiem cofali się, najwyraźniej woląc walkę z ludzkim przeciwnikiem. Dar-
rick patrzył na istotę, opanowując swój strach. Jedyna droga wyjścia prowadziła przez golema.
Zrobił krok do przodu i przyjął pozycję obronną, gdy potwór się przybliżał. Jedna z kolczastych
pięści uderzyła prosto w niego. Darrick uchylił się przed ciosem, ustawił się i ciął w górę.
Chwytając ramię golema krawędzią ostrza, Darrick próbował przeciąć staw łokciowy. Pomylił
się jednak o kilka cali i ostrze zsunęło się po ramieniu stwora.
Bardziej wyczuwając ruch przeciwnika, niż go widząc, Darrick uskoczył do tyłu, ledwo unikając
pięści, wymierzonej w jego głowę. Wystające z niej kostne ostrza przecięły jego skórzany płaszcz
i plusnęły w sięgającą do pasa wodę.
Nim golem cofnął rękę, Darrick machnął zaczarowanym ostrzem. Tym razem miecz przebił ra-
mię, rozbijając je na tysiące kostnych odłamków. Golem próbował uderzyć Darricka pięścią w twarz.
Gdyby ten cios dotarł do celu, zerwał by mężczyźnie twarz z czaszki.
Darrick rozpaczliwie rzucił się do tyłu. Ostre krawędzie kości znów trafiły w jego pierś, przeci-
nając nie tylko skórę, ale również ciało. Darrick poczuł, jak wypełnia go strach, niemal pozbawiając
nadziei na zwycięstwo, ale miecz Hauklina pewnie leżał mu w rękach. Sparował kolejny cios gole-
ma, odpychając wielką pięść, po czym zrobił krok do tyłu. Impet istoty sprawił, że zgięła się w pół.
477
Darrick obrócił się i ciął w klatkę piersiową stwora, tuż pod kikutem dolnego lewego ramienia.
Odłamki kości poleciały we wszystkie strony, ale istota pozostała cała.
Wciąż pozostając w ruchu i jakimś sposobem utrzymując równowagę na śliskim podłożu, Dar-
rick odskoczył w tył, tnąc i parując mieczem Hauklina. Czerwień splamiła jego ubranie. Podczas
cofania potknął się i przewrócił.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]