X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Connora. - A jak coś jeszcze masz, to też sobie wezmiemy. Wysiadaj raz dwa, bo inaczej
kulka w łeb! Najpierw ty, a potem dziewczyna!
Connor jednym susem wyskoczył z powozu i błyskawicznie kopniakiem wytrącił mu
pistolet z ręki. Koń zarżał przerazliwie, strząsnął z siebie jezdzca, a potem pogalopował
przed siebie, znikając w mroku. Drugi opryszek, choć trudno mu było celować na nie-
spokojnym wierzchowcu, strzelił z wściekłością do Connora, lecz on, przygotowany na
to, wymierzył prosto w jego rękę z pistoletem. Nie trafił w dłoń - pistolet zza cholewy
okazał się zawodny, dobrze, że w ogóle wypalił - lecz przeciwnik chwycił się
rozpaczliwie za ramię, zachwiał i spadł na ziemię.
Koń, najwyrazniej wystraszony hałasem, przesadził jezdzca, jednym skokiem i pognał w
dal.
Zapadła cisza. Księżyc wychylił się zza chmur. Pierwszy z rabusiów zaczął się ruszać.
Connor odrzucił pistolet, z którego strzelał, a z drugiego buta wyciągnął następny. Potem
przydeptał opryszkowi nadgarstek, zdarł czarną chustkę z jego twarzy i wycelował prosto
w skroń.
- A teraz - odezwał się iście arystokratyczną angielszczyzną i lodowatym tonem - bądz
łaskaw mi powiedzieć, kto was nasłał.
Dręczyło go bowiem, skąd złoczyńca znał płeć drugiej osoby w powozie. Może tylko był
tak domyślny, lecz Connor nie bardzo w to wierzył. Rozbójnicy rzadko dokonywali
napadów na głównych traktach, a to, że zaatakowali właśnie ich dwoje, wydawało mu się
nieprzypadkowe. Wiedział, że sir Henry przenigdy nie wysłałby zbójców w ślad za
córką, ale ktoś inny - owszem. Czyżby Edelston? I o jaki medalion chodziło?
- Nikt! Puść mnie, chłopie, a pójdę sobie precz i zapomnę, żeśmy się spotkali.
Connor jeszcze mocniej nadepnął mu na rękę. Mężczyzna jęknął.
- Słyszałem, że nadgarstki bardzo ładnie trzeszczą przy złamaniu - mruknął Connor. -
Czy mam się o tym przekonać osobiście?
- Nie, niee...
- W takim razie mów zaraz, kto to.
- Jej Wysokość - wychrypiał zbójca. - Nie wiem, jak ona się nazwa, choć już parę razy
coś dla niej robiliśmy, gadaliśmy tylko z jej posłańcem, Hutchinsem!
- Jej Wysokość?... - powtórzył Connor. Czyżby chodziło o jakąś księżnę? Co prawda
właścicielka Aksamitnej Rękawiczki, londyńskiego burdelu, też była znana jako Księżna.
Wysokie tytuły niekoniecznie musiały oznaczać wysoką pozycję.
- O co jej chodzi?
- O medalion. I chciała wiedzieć, dokąd jedzie dziewczyna. Dziewczyna? Connorowi
włosy zjeżyły się na karku.
- W takim razie Jej Wysokość dzisiejszej nocy się rozczaruje, bo nie mam ani medalionu,
ani dziewczyny. Dlaczego zatrzymaliście właśnie mój powóz?
- Ot tak, przypadkiem - stęknął opryszek. Connor jeszcze mocniej przydusił jego
nadgarstek. - Aj, aj! Powiem! Kazano nam robić tak z każdym, kto jedzie na północ!
Connor zmniejszył nacisk.
- Czy masz przy sobie jeszcze inną broń?
- Co takiego?... - Zmiana tematu najwyrazniej zbiła bandytę z tropu.
- Czy mam zedrzeć z ciebie łachy, żeby się upewnić? A może sam powiesz, gdzie jej
należy szukać?
- Za pasem - wystękał tamten.
Connor przytknął mu pistolet do ucha i rozchylił jego płaszcz. Znalazł pod nim długi nóż
i cisnął go na bok.
- Dziękuję. Teraz musisz mi zdradzić, gdzie mogę znalezć Jej Wysokość.
- To ona nas znajdzie! To znaczy wysyła po nas Hutchinsa. Uch, londyńska swołocz! My
z Edgarem wolimy prowincję. Mniejsza tu konkurencja!
Edgar jęknął i zaczął się poruszać.
- Nie martw się pan, trzymam go na muszce - odezwał się Chester Sharp z kozła,
obserwując wypadki z żywym zaciekawieniem. Potem wymierzył z muszkietu w Edgara.
- Serdecznie panu dziękuję - rzekł z uznaniem Connor i zwrócił się do pierwszego
zbójcy: - Chyba mi się pan nie przedstawił, sir?
Leżący jęknął. Connor raz jeszcze przydeptał mu nadgarstek.
- Ajaj! - zawył zbir. - Na imię mi John!
- Wracajcie obydwaj jak najszybciej do Londynu, chcę mieć pewność, że na tej drodze
już więcej się nie pojawicie. Najpierw jednak wezmę sobie to - podniósł nóż i pistolet - a
także broń twojego kamrata. - Podszedł do leżącego na ziemi pistoletu Edgara, który
wracał właśnie do przytomności i próbował usiąść, wciąż przyciskając ramię dłonią.
Connor wahał się przez moment, walcząc z wyrzutami sumienia. - Zdaje się, że pana
trafiłem?
- To tylko draśnięcie. Nie taki znów z pana strzelec.
Connor ukląkł przy Edgarze i ściągnął mu chustkę z twarzy. Nie była znajoma.
- Proszę mi oddać resztę broni.
- W lewym bucie - wymamrotał Edgar.
Connor przytknął mu pistolet do skroni, sięgnął energicznie za cholewę i znalazł, czego
szukał.
- Londyn jest tam - zwrócił się do Johna. - Powiedz to swemu kompanowi. %7łyczę miłego
spaceru. Możecie ruszać!
John tylko łypnął na niego okiem i wstał. Pomógł podnieść się Edgarowi i obydwaj
pokuśtykali w mrok.
Connor odetchnął głęboko. Dopiero teraz zauważył, że lekko drży.
- Może chce pan pistolet? - spytał Sharpa. - Mam ich sporo.
- Daj mi jeden! - zawołał głos z wnętrza powozu i w drzwiczkach ukazała się twarz
Rebeki. Już z daleka Connor dostrzegł, że jej oczy błyszczą podnieceniem.
- Oj, co to był za widok - stęknął Sharp. - W życiu czegoś takiego nie oglądałem! Jak na
lorda, umiesz się pan niezle sprawić!
- Co pan mówi?  spytał Connor ostro.
- Nie chciałem pana urazić, sir.
- Czemu nazwał mnie pan lordem?
- Bo mówiłeś do nich niczym jakiś zakichany książę Marlborough! - Rebeka nie potrafiła
ukryć zdumienia. - U licha gdzie się, tego nauczyłeś?
- Proszę o wybaczenie, Wasza Lordowska Mość, ale sam król angielski lepiej by nie
potrafił - zawtórował jej Sharp.
- Nasz król to nadęty głupiec. Nie próbuj mnie z nim porównywać! Ned, wsiadaj zaraz do
środka i nie mów  zakichany", bo nie dam ci pistoletu! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.