[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sensie pozytywnym, czy negatywnym.
Heleno, wracaj do mnie zawołała pani Carter i dziewczyna
posłusznie opuściła miejsce obok Sary.
Tymczasem do salonu zdążyli wrócić Rupert z lady Foxton i
natychmiast wszyscy inni mężczyzni obecni w pokoju zmaleli w
oczach Sary. Był w porównaniu z nimi taki męski, silny i szlachetny.
Jak ożywiony posąg greckiego herosa.
Saro ukłonił się przed nią sir Roger. Nie wiedzieliśmy, że
mają państwo gości. Mam nadzieję, że nie przeszkadzamy.
W żadnym razie. Lord Myers na pewno jest rad wszystkim
sąsiadom swojego wuja.
Czy mogę na chwilę obok pani? usiadł, nie czekając na
odpowiedz. Pięknie pani wygląda. Ta suknia jest bardzo twarzowa.
Sara wiedziała, że był zdziwiony prostą suknią, jaką miała na
sobie, kiedy przybył tu po raz pierwszy. Tym razem włożyła jedną ze
swoich własnych sukien.
Dziękuję. Jest pan bardzo uprzejmy. O, zdaje się, że słyszę
gong na lunch. Zostaje pan?
Nie, nie. Nie chcę przysparzać kłopotu. Za kilka dni wracam do
domu. Kiedy mógłbym do pani wpaść? Chciałbym porozmawiać na
osobności.
Nie potrafię odgadnąć, co miałby mi pan do powiedzenia.
Uprzedzałam już pana, że traci pan czas.
Doszła do mnie pewna informacja. Uważam, że powinna panią
zainteresować, chyba że chce pani paść ofiarą ostracyzmu ze strony
wszystkich swoich nowych przyjaciół.
W jego oczach czaiła się grozba. Sarze zrobiło się zimno.
Co to ma znaczyć?
Widzę, że chce mnie pani wysłuchać. Szkoda, że na to nie czas
i miejsce. Wpadnę jutro około dziesiątej. Proszę na mnie czekać. Nie
chciałbym pani grozić, Saro.
Wstał i wyszedł, zostawiając ją w osłupieniu. Idąc za gośćmi do
jadalni, cały czas myślała, co kryje się za słowami tego nikczemnika. Z
całą pewnością nie chodziło mu o to, że udawała guwernantkę. To
mogło się nie spodobać niektórym gościom, ale w żadnym razie
zrujnować ją.
Blefował. Nie zrobiła nic, za co mogłaby się wstydzić, i nie da
się mu zastraszyć, postanowiła w duchu.
Coś nie w porządku? zapytał Rupert, znajdując pózniej Sarę
samą w małym salonie. Dlaczego opuściła pani towarzystwo?
Chciałam pobyć trochę sama. Dołączę na herbatę.
Zdenerwowała panią lady Foxton? Ona jest jak pies, który
szczeka, ale nie gryzie. Z czasem przywyknie do pani.
Tak pan myśli? Nie, nie zdenerwowała mnie. Spotykałam już
damy, które się wywyższały.
Coś panią jednak poruszyło. Czy sprawił to sir Roger?
Nieważne. Dołączymy do reszty towarzystwa?
Widzę, że panią zdenerwował. Proszę mi powiedzieć co się
stało. Jeśli był dla pani niemiły, porozmawiam z nim.
Proszę tego nie robić. Groził mi, ale nie przejmuję się tym.
Jak pani groził?
Powiedział, że ma pewne informacje, których ujawnienie
spowoduje, że moi nowi przyjaciele, jak się wyraził, nie będą chcieli
mnie znać.
Bzdura! Nie zrobiła pani nic niezgodnego z prawem, prawda?
Nie powinien pan pytać. Powiedziałam panu całą prawdę o
sobie.
Tak& Zobaczymy jutro, co knuje. Proszę zostawić go mnie.
Nie, ja z nim porozmawiam. Nie zrobiłam nic złego, nie boję
się szantażu.
Sądzi pani, że będzie próbował szantażem zmusić panią do
przyjęcia oświadczyn?
Możliwe. Powiedziałam mu bez ogródek, że nie przyjmę ich.
Niech się pan nie kłopocze, Rupercie. On nie może mi zaszkodzić.
To szczwany lis. Niech pani na razie o nim nie myśli.
Cokolwiek ma on pani do powiedzenia, załatwimy to dyskretnie i
skutecznie.
Naturalnie zgodziła się, ale nadal czuła niepokój.
Noc zapowiadała się bezsennie. Przez cały wieczór Sara
przybierała pogodną minę, ale czuła wiszącą nad sobą grozbę. Nie
potrafiła zapomnieć triumfalnego wyrazu twarzy sir Rogera. On
rzeczywiście wierzył, że znalazł sposób zmuszenia jej do postąpienia
zgodnie z jego wolą. Co to mogło być?
W jej przeszłości nie było nic, co mógłby wykorzystać przeciwko
niej. Sara starała się wyzbyć obaw jako bezsensownych. Jej ojciec był
właścicielem fabryk i kopalń, matka córką duchownego i wnuczką
baroneta, człowieka szlachetnie urodzonego, chociaż niemajętnego.
Otrzymała imię po matce. Pamiętała ją jako cichą i dobrze wychowaną,
szanowaną osobę, która wpajała córce te same cechy, jakie sama miała.
Nie było niczego, czego mogłaby się wstydzić, więc zapewne
chodziło o zwykłe oszczerstwo. Udało się jej w końcu zasnąć, ale całą
noc męczył ją koszmar senny, w którym znalazła się zupełnie sama na
odciętej od świata, pokrytej mgłą wyspie.
Rano włożyła prostą, lecz elegancką szarą suknię i zeszła do
kuchni, gdzie znalazła panią Brancaster. Zapowiedziała, że spodziewa
się przed południem wizyty sir Rogera.
Będę w saloniku od strony ogrodu. On życzy sobie rozmowy w
cztery oczy. Proszę go tam wprowadzić, jak przyjedzie.
Gospodyni spojrzała dziwnie, wstrzymała się jednak od
komentarza.
Sara stała przy wychodzącym na ogród oknie, gdy usłyszała
kroki. Wszedł ubrany elegancko sir Roger. Wyraznie próbował jej
zaimponować.
Dzień dobry, panno Hardcastle. Uśmiechnął się swoim
fałszywym uśmiechem, którego tak nie lubiła. Jestem zachwycony, że
zgodziła się pani mnie przyjąć. Wie pani, naturalnie, że pragnę ponowić
swoją propozycję małżeńską. Ubóstwiam panią i będę
najszczęśliwszym z ludzi, jeśli zgodzi się pani zostać moją żoną.
Pan wybaczy. Mówiłam już, że nigdy za pana nie wyjdę
rzuciła mu lodowate spojrzenie. Jeśli to wszystko, co mi pan ma do
powiedzenia, to zamierzam pana pożegnać.
Radzę pani zostać. Zastąpił jej drogę. Miałem nadzieję, że
okaże się pani rozsądna, ale skoro zmusza mnie pani do powiedzenia
tego, co wiem, to nie mam wyboru&
Urwał dla większego efektu. Sara zacisnęła dłonie. Poczuła
wbijające się w skórę paznokcie. Dlaczego on jest taki z siebie
zadowolony?
Nic, co pan powie, nie zaszkodzi mi w oczach przyjaciół.
Ma pani na myśli lorda Myersa, jak mniemam? Jak pani sądzi,
jak długo będzie udzielał pani azylu w tym domu, kiedy dowie się, że
jest pani oszustką?
Co to ma znaczyć?
Uważa się pani za córkę Sary Richards i Hardcastle a,
nieprawdaż?
Jestem ich córką. Poczuła suchość w ustach. Niech pan
powie o co chodzi.
Naprawdę nie wie pani, Saro? Nigdy się pani nie zastanawiała,
dlaczego jest pani jedynym dzieckiem? Wyglądał na strasznie
pewnego siebie. Pani matka nie mogła dać Hardcastle owi dzieci.
Poszedł do prostytutki, spał z nią, a potem trzymał ją w odosobnieniu i
dawał jej pieniądze, żeby nie kontaktowała się z innymi mężczyznami.
Kiedy panią urodziła, wziął panią do domu, a jego żona zaakceptowała
panią jako swoje dziecko. Nie ma w pani odrobiny szlachetnej krwi.
Jest pani córką kobiety z nizin, która zarabiała na życie sprzedawaniem
ciała.
Sara jęknęła, jakby nagle wylano na nią kubeł zimnej wody.
To nieprawda. Kłamie pan. Ojciec by mi powiedział& matka
kochała mnie&
[ Pobierz całość w formacie PDF ]