[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Wystarczy - oświadczył Greg.
Powinna mu zaproponować rewanż, ale kiedy spojrzała na jego gładką
opaloną skórę, stwierdziła, że nie jest to konieczne. Przyglądając mu się
spod opuszczonych powiek doszła do wniosku, że jest najbardziej
seksownym mężczyzną, jakiego zna.
- Pójdę popływać - zakomunikowała, czując na sobie jego wzrok. Musi
się ochłodzić. - Idziesz?
Potrząsnął głową.
- Za chwilę. Trochę poczytam.
Wcale nie miał ochoty czytać. Po prostu nie ufał sobie i nie chciał się z
nią znalezć w wodzie. Otworzył książkę, ale skomplikowana akcja przestała
go interesować. Jego oczy biegły w stronę Kirsty. To tylko pociąg fizyczny,
powtarzał sobie, przyglądając się jej, kiedy wychodziła z wody. Greg
poczuł, że robi mu się gorąco.
- To mi było potrzebne. - Roześmiała się, wycierając włosy
ręcznikiem. - Pójdę wziąć prysznic. - Popatrzyła wymownym wzrokiem na
jego książkę i z lekko złośliwym uśmieszkiem dodała: - A ty jeszcze po-
czytaj.
95
RS
Greg spoważniał, zastanawiając się, co ją tak ubawiło, i zawstydził się
straszliwie, bo zorientował się, że trzyma książkę do góry nogami.
Kirsty stała pod strumieniami igiełek wody i cieszyła się prysznicem
pod gołym niebem. Potem włożyła spódnicę i czystą koszulkę, po czym
rozpakowała resztę ubrań.
Kiedy zjawił się Greg, była już gotowa.
- Zorganizowałem wyprawę. Wyjeżdżamy o piątej rano. Kolacja jest o
siódmej. Wezmę prysznic.
Kirsty wyszła na balkon i ujrzała przy wodopoju stado antylop i kilka
zebr. Niebo poczerwieniało w promieniach zachodzącego słońca. Delikatna
bryza chłodziła jej skórę. Jestem szczęśliwa, pomyślała ze zdziwieniem. Czy
to możliwe, że jeszcze przed paroma tygodniami miała złamane serce?
Z zadumy wyrwał ją odgłos zbliżającej się burzy. Niebo zakryły
czarne chmury. Powietrze się naelektryzowało. Kirsty zadrżała, kiedy wiatr
szarpnął jej spódnicą. Potem wyczuła, że dołączył do niej Greg. Miał
ręcznik zawiązany na biodrach, z włosów spływały mu kropelki wody.
- Idzie burza. Dzięki Bogu, bo potrzebujemy deszczu.
Wzrok Kirsty pobiegł w kierunku jego torsu. Tłumiąc pożądanie,
odwróciła się i skoncentrowała na krajobrazie.
- Popatrz. - Wskazała na wodopój. Do antylop i zebr dołączyło
majestatycznie stado słoni.
Odruchowo wyciągnęła do Grega rękę. Obserwowali zwierzęta do
chwili, aż zapadła ciemność. Kirsty westchnęła z zadowoleniem.
- To jest magiczny kraj.
Poczuła, jak Greg otacza ją ramieniem. Oparła się o niego, a on,
mrucząc coś pod nosem, odwrócił ją ku sobie. Popatrzył jej głęboko w oczy,
w których odbijało się granatowe niebo, i zbliżył do niej usta.
96
RS
Kirsty czuła, jak ogarnia ją pożądanie. Przywarła do Grega,
odwzajemniając jego pocałunki tak, że zabrakło jej powietrza. Greg zsunął
ręce na jej biodra i przygarnął ją do siebie. Jej palce znalazły jego plecy i
delikatnie gładziły blizny. Nagle niebo rozjaśniło się i kolejna seria
grzmotów rozdarła powietrze. Greg wziął ją na ręce, zaniósł do pokoju i
położył na łóżku. Przez chwilę na nią patrzył, a potem wyciągnął się obok
niej. Pomógł jej zdjąć koszulkę i odwróciwszy się na plecy, posadził ją na
swoich biodrach. Poczuła siłę jego pożądania. Odkrywał dla siebie jej ciało,
a ona poddała się rozkoszy. Poczuła, jak zalewają ją kolejne fale i zatonęła
tam, gdzie nigdy dotąd nikt jej nie zaprowadził.
Leżeli potem przytuleni. Kirsty wiedziała, że jest dla Grega cenna.
Podniósłszy się na łokciu, pogładziła dłonią jego blizny. Otoczył jej
nadgarstek palcami, podniósł go do ust i pocałował.
- Nie wiedziałam, że może być tak pięknie - wyszeptała. - Z
Robbiem... - Zamarła, bo zdała sobie sprawę, że powiedziała głośno to, o
czym pomyślała.
- Robbie? - zapytał i znieruchomiał.
Nie chciała o nim rozmawiać, lecz teraz już nie miała wyjścia.
- To mój były narzeczony. Mieliśmy się pobrać. Tego dnia, kiedy tu
przyjechałam. - O Boże, znowu gada niepotrzebne rzeczy. Ale musi mu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]