[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zestaw specjalistycznych leków. O wszystkim tym Andrew
wiedział od Jennifer.
- Stymulator jest rozwiązaniem inwazyjnym - mówiła.
- Jej kardiolog wybrał na razie amiodaron i regularne ba
danie metodą Holtera. Podejrzewam jednak, że nie obejdzie
się bez stymulatora.
- Jeśli Susan dożyje - zauważył.
Nie wiadomo, jak sprawy by się potoczyły, gdyby nie to, że
kobieta zasłabła, stojąc tuż obok Andrew, który pochwycił ją w
ostatniej chwili i ułożył na ziemi.
- O Boże! Atak serca? - rozległ się tłumiony szept jednej
z najbliżej stojących matek.
- Susan, słyszysz mnie? - zapytał Andrew, ugniatając
jej splot słoneczny. - Niech ktoś zadzwoni po karetkę -
zwrócił się do zebranych. - Wezwijcie też doktor Tremaine.
Susan nie oddychała. Tętno też było niewyczuwalne. W tej
sytuacji Andrew, otoczony sporą grupką gapiów, zdecydował
się na masaż serca.
- Czy ktoś wie, jak się robi sztuczne oddychanie?
- Byłam na kursie pierwszej pomocy. Spróbuję. -
odezwała się Jill.
- Jeden oddech na pięć uciśnięć.
Kobieta przyklękła obok leżącej.
- Raz, dwa, trzy, cztery, pięć. Teraz ty. Zwietnie - po
chwalił ją. - Czułem twój wydech pod palcami. Trzy, cztery,
pięć. Wydech.
Kilka minut pózniej przyjechała Jennifer z Brianem.
Wyskakując z auta z podręcznym zestawem do reanimacji,
rozwijała elektrody defibrylatora. Tuż za nią wysiadł Brian z
przenośną butlą z tlenem i maską.
- Jill, wejdz do szkoły i poproś, żeby na razie nie wy
puszczano dzieci - powiedział Andrew.
Zajechała karetka, z której wyskoczył Mickey.
- To jest migotanie komór - stwierdziła Jennifer. -
Mickey, zmień go. - Wskazała na wyraznie zmęczonego
Andrew.
Całkiem zapomniał, jak wyczerpujący jest masaż serca i jak
twardy może być asfalt pod kolanami. Patrzył, jak Jennifer
przykłada defibrylator do piersi Susan.
- Podłączę kroplówkę - rzekł Andrew.
- Uwaga, włączam. Odsuńcie się - zaordynowała Jen
nifer.
Wstrząs szarpnął ciałem nieprzytomnej kobiety, ale nie
pobudził jej serca do pracy. Andrew wbił igłę kroplówki w jej
żyłę. Jeśli defibrylator nie poskutkuje, trzeba będzie tą drogą
podać leki.
- Uwaga, jeszcze raz. - Jennifer nie dawała za wygraną.
- Odsuńcie się.
Również drugi wstrząs nie przyniósł rezultatu.
- Do trzech razy sztuka - oświadczyła opanowanym to
nem Jennifer.
Tym razem serce Susan zareagowało, a chwile pózniej
dziewczyna zaczęła odzyskiwać przytomność. Chciała usiąść.
- Leż spokojnie - rozkazała Jennifer.
- Dlaczego? - Susan wpatrywała się szeroko otwartymi
oczami w pochylonych nad nią ludzi. - Co się stało?
Gdy ze szkoły zaczęły wysypywać się dzieci, nad ich głowami
zawisł helikopter.
- Patrzcie, będzie lądował na naszym boisku!
- Odsuńcie się! - zawołała nauczycielka.
- Dlaczego on tu ląduje? - dopytywała się Susan.
- Po ciebie. Nie martw się, wszystko będzie dobrze -
uspokajała ją Jennifer. - Twoje serce zrobiło właśnie to, czego
najbardziej się obawiałaś. Całe szczęście, że stałaś obok
lekarza. Teraz polecisz prosto do szpitala. - Popatrzyła na
wydruk z podręcznego EKG. - Wiemy już, co się stało. Nie
unikniesz stymulatora.
- Czy to znaczy, że o mało nie umarłam? Wolałabym,
żeby to się nie powtórzyło.
Wszyscy, dorośli i dzieci, machali rękami za odlatującym
śmigłowcem, tylko Brian Wallace wrócił do samochodu
Jennifer.
Andrew, trzymając za rączkę małego Angusa, przystanął przy
aucie.
- Brian, marnie wyglądasz.
- Nic mi nie jest. Wracajmy do roboty.
- Nie wyglądasz dobrze - upierał się Andrew.
- Drew, daj mu spokój - rzekła Jennifer. - Zajmę się
nim. - Zamknęła drzwi i ruszyła w stronę szpitala.
Im szybciej Brian tam się znajdzie, tym lepiej. Na pewno
mu nie posłużył stres związany z wypadkiem Susan i zupełnie
jest mu niepotrzebne zainteresowanie ze strony Andrew i
całego tłumu gapiów. Nie zdziwiła się, gdy godzinę pózniej
Andrew stawił się w szpitalu.
- Dzieci są u Sama i Jill - uspokoił ją. - Chcę wie
dzieć, co się stało? Jak Brian się czuje?
- Pojechał odpocząć w domu. Dzięki Bogu, tutaj wszy
stko jest w normie. Susan już jest na oddziale kardiologi
cznym. Jutro założą jej stymulator.
- Co dolega Brianowi? - zapytał Andrew. Zamknął za
sobą drzwi.
- Choroba wieńcowa. Dwa lata temu miał angioplasty-
kę. Był niedawno u kardiologa. Czeka go ponowna angio-
plastyka lub bypass.
- To znaczy, że nie nadaje się do akcji w razie nagłych
przypadków.
- Wie o tym. Na szczęście nie zdarzają się nam zbyt
często.
- W ciągu trzech tygodni mieliście trzy takie przypadki:
Liam, Alison i Susan. Taki stres na pewno nie zrobił mu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl