[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Twierdzono, że istnieje pewien związek między owymi amautas a ludzmi rongo-rongo". Polinezyjczycy
zamiast papieru" z liści agawy lub bananów, znanego w Południowej Ameryce, używali tablic drewnianych,
bardziej odpornych na wilgotny klimat Rapa Nui.
Nic z tego nie da się dowieść. Przeciwnie, można wykazać, że bardzo wiele obrazków i symboli pisma
Wyspy Wielkanocnej to hieroglificzne pochodne przedmiotów, które zawsze tam istniały albo co najmniej znane
były w Polinezji środkowej. Zdaje się, że od tej reguły istniały tylko dwa wyjątki. Jednym jest stylizowany
hieroglif przedstawiający zwie- I rzę podobne do kota, być może rodzaj .pumy, co wskazuje na Amerykę
Południową, drugi przedstawia ptaka fregatę wy- siadująoego jaja na drzewach, który na bezleśnej Wyspie
Wielkanocnej jest równie nie znany jak kot; oddawano mu jednak cześć religijną na Wyspach Salomona
położonych daleko na zachodzie, poza tym był on symbolem religijnym także w Peru.
Wszystkie inne znaki są obrazami przedmiotów, które - jak mówiliśmy od samego początku istniały i były
znane w. Polinezji. Wynika z tego, że żyjącym jeszcze %w epoce kamiennej, prymitywnym mieszkańcom tego
samotnego skrawka ziemi udało się w ciągu niewielu wieków dokonać czynu, do którego inne ludy świata
doszły dopiero w trakcie rozwoju trwającego długie tysiące lat. Albowiem według badań Thomasa S. Barthela
znaki Wyspy Wielkanocnej posiadały istotnie charakter pisma, którego używano do rejestrowania ważniejszych
wydarzeń i formuł mitologicznych, obrzędowych lub magiczno-cza- rodziejskich.
Jest to stwierdzenie zdumiewające, nic więc dziwnego, że bezustannie szukano jakiegoś wyjaśnienia, że
próbowano znalezć związek między Wyspą Wielkanocną a krajami o bardziej rozwiniętej kul-
380
Mliii ...... ni i
Rotigo-rfmgo
turze znająoej już słowo pisane. Związków takich nie zdołano jednak odkryć i należy przyjąć, że stadia wstępne
rongo-rongo zostały rozwinięte w samej Polinezji. Prawdopodobnie zagadka ta, przynajmniej zasadniczo, nie
jest wcale tak trudna do rozwiązania. Od dawna wiadomo, że sznury węzełkowe Inków, znane zresztą także w
dawnych Chinach i gdzie indziej, znajdują pewnego rodzaju odpowiedniki na wielu wyspach polinezyjskich.
Spotyka się tam system sznurów z węzełkami albo pałek drewnianych z nacięciami; przy czym położenie i
następstwo węzłów lub nacięć określa ich treść. Jest to, co prawda, tylko pewnego rodzaju sposób
przypominania, to znaczy, że z każdym węzełkiem lub nacięciem łączył się bardziej lub mniej obfity materiał
pamięciowy. Możliwe, że były to zaczątki pisma Wyspy Wielkanocnej; przez długi czas sądzono też, że
poszczególne symbole tablic rongo-rongo były znakami mnemotechnicznymi, podporami pamięci.
Jeżeli tak jest w istocie, to należy porzucić wszelką nadzieję, że kiedykolwiek uda się odszyfrować pismo
Wyspy Wielkanocnej. Jest bowiem niemożliwe odtworzyć i udostępnić wyobrażenia i reminiscencje związane z
hieroglifami.
Jest to godne ubolewania. Być może, że jeszcze przed niespełna stu laty udałoby się wyjaśnić tajemnicę
Wyspy Wielkanocnej i rozwiązać zagadkę pochodzenia Polinezyjczyków. Albowiem podobno już król Hotu
Motua miał na pokładzie rongo-rongo. Przywiózł z sobą na Rapa Nui sześćdziesiąt siedem świętych tablic. Co
było na nich wypisane? Ojciec Eugene Eyraud mógł się jeszcze z pewnością w r. 1864 o tym dowiedzieć. Nie
przywiązywał do tego jednak żadnej wagi i przyglądał się raczej z zadowoleniem, jak mówiące tablice"
uchodziły z dymem.
7
Nadzieje związane z Wyspą Wielkanocną okazały się płonne. Cook zdał sobie z tego sprawę już podczas
pierwszego lądowania, toteż ograniczył swój pobyt na Rapa Nui do kilku dni. Przez Markizy, do których od
czasu ich odkrycia przez Mendanę w 1595 roku nikt więcej nie zawinął, pożeglował na Tahiti, aby zabrać wodę i
żywność. Ponieważ wykonał już polecenie admiralicji, nie za-
391
trzymał się tam dłużej, lecz wypłynął znów na morze biorąc kurs na zachód.
W połowie czerwca Resolution" zatrzymała się na Wyspach Tonga. W cztery tygodnie pózniej, w połowie
lipca 1774, Cook dotarł na Nowe Hebrydy, a nieco pózniej do Nowej Kaledonii. I jemu, i jego towarzyszom
rzuciła się od razu w oczy różnica zachodząca między mieszkańcami tych wysp zachodnich a mieszkańcami
polinezyjskiego obszaru rasowego i językowego. Tubylcy są tu nie tylko czarni jak Murzyni, mają wełniste
włosy i wydęte wargi, tak charakterystyczne dla rasy czarnej, ale w przeciwieństwie do swych sąsiadów
polinezyjskich niewiele wiedzą o żegludze, a mowa ich jest całkiem odmienna. Przybysze mieli wrażenie, jak
gdyby nagle znalezli się w całkiem innej części świata.
Opisując tubylców z Nowych Hebryd Cook używa wyrazów, które swą stanowczością pozostają w
jaskrawej sprzeczności z jego zwyczajną brytyjską powściągliwością:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]