[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mógłby z racji swojej siły i gwałtownej natury być sobowtórem galijskiego
bożka Teutates a władającego piorunami. Jego dwaj starsi synowie zaś, dwaj
płowowłosi olbrzymi, znani byli w całej okolicy z potężnych pijatyk, bijatyk i
podłych sztuczek wycinanych kanonikom. W tej chwili obaj bracia,
powierzywszy zamek Roquemaurel uwielbianej nad życie matce, Matyldzie,
która przypominaÅ‚a Katarzynie hrabinÄ™ de Châteauvillain, doÅ‚Ä…czyli swe lance
do chorągwi hrabiego de Montsalvy i ruszyli radośnie, by pokazać tym
wściekłym psom z Paryża, bardziej angielskim niż sami Anglicy, ile warta jest
dobra, stara owerniacka szlachta!
Bérenger podobny byÅ‚ do rodziny tylko z wyglÄ…du: wysoki i silny nad
wiek, lecz poza tym delikatny, wesoły i nie ukrywający swej awersji do broni.
Najbardziej ze wszystkiego kochał muzykę, poezję i naturę. Nie pociągało go
również życie zakonne zauważono to, kiedy, dla odzyskania wolności,
podłożył ogień pod klasztor, do którego go oddano, by uczynić zeń biskupa. Po
tej zaszłości rada rodzinna postanowiła oddać go na służbę do Arnolda de
Montsalvy. Tylko on, królewski kapitan o uznanej sławie wojownika, mógł
zrobić zeń człowieka.
Montsalvy zgodził się, lecz ruszając na Paryż musiał przełożyć edukację
wojskową młodzieńca na pózniej.
Tak wiÄ™c, Bérenger pÄ™dziÅ‚ przyjemnie dni w dobrach Montsalvy, biegajÄ…c
po polach, niczym minstrel, z lutnią na plecach, układając ballady, kantyleny i
piosenki, które wieczorami Å›piewaÅ‚ Katarzynie. W gÅ‚Ä™bi serca mÅ‚ody Bérenger
kochał się w kuzynce, Hauvetcie de Montarnal, piętnastoletniej dziewczynce,
delikatnej jak motyl. To z jej powodu uciekł z klasztoru, lecz raczej dałby sobie
wyrwać język, niżby miał się przyznać do tego starannie ukrywanego uczucia.
Katarzyna bardzo lubiła swego pazia, wolała więc nawet nie myśleć, jaki
los by go czekał, gdyby wpadł w szpony zbójów.
Gdzie on siÄ™ podziewa?
Prawie zawsze udaje się w stronę rzeki. Zdaje się, że lubi łowić ryby...
Tylko, że ma dziwny sposób łowienia, gdyż nieczęsto udaje mu się cokolwiek
wyciągnąć na brzeg! Za to często wraca mokry jak szczur... jakby się sam rzucał
do wody!
Co chcesz przez to powiedzieć, Saro? Nie czas na zgadywanki!
Cyganka wzruszyła ramionami.
A to, że ta mała Montarnal co prawda rzadko podnosi oczy, lecz zdaje
mi się, że jej zrenice mogłyby usidlić nawet świętego i że twój paz jest w niej na
zabój zakochany, chociaż zdziera gardło, by sławić twoją urodę za co zresztą
powinien oberwać kiedyś od pana Arnolda i że to wszystko zle się skończy!
Jeśli pan de Montarnal spostrzeże kiedyś, co się święci, to zamiłowanie małego
Bérengera do nocnych poÅ‚owów w rzece może siÄ™ skoÅ„czyć dla niego
dłuższym w niej zanurzeniem!
Bérenger zakochany? Dlaczego nie powiedziaÅ‚aÅ› mi o tym wczeÅ›niej?
Bo to na nic by się nie zdało... Gdy chodzi o miłość, masz zbyt miękkie
serce... Tylko że dzisiaj rzecz jest bardziej poważna... Paz mógł napotkać
poważne przeszkody...
Poślij po Mikołaja Barrala! przerwała Katarzyna. Pazia trzeba
odnalezć jeszcze tej nocy! Jutro, kiedy miasto zostanie oblężone, Bérenger nie
będzie miał szansy się przedostać!
Sara bez słowa ruszyła na poszukiwania sierżanta. Natknęła się na niego
przy jednym z ognisk na murach. Mikołaj oznajmił jednak, że na razie nie może
szukać pazia.
Noc jest zbyt ciemna! Nawet sam diabeł nic by nie dojrzał! Mogę
zostawić strażnika przy bramie, to wszystko, co na razie da się zrobić. Paz
zawoła, żeby mu otworzyć. A jeśli nie wróci do świtu, postaram się wysłać
zwiady. Czy jesteś pewna, że poszedł na ryby?
Tak twierdzi Sara zamiast Cyganki odparła Katarzyna, która jak cień
ruszyła za wierną sługą.
No, w takim razie to musi być prawda. Ona nigdy się nie myli! Słowa te
wypowiedział z takim namaszczeniem i powagą, że Katarzyna przetarła oczy ze
zdumienia. Zdecydowanie za dużo niespodzianek jak na jeden wieczór. Czyżby
dowódca łuczników był zakochany w Sarze? W końcu nie byłoby w tym nic
dziwnego. Dojrzałość Cyganki osiągnęła bowiem swoje apogeum, a jej okrągłe
kształty mogły rozmarzyć niejednego dzielnego syna gór takiego jak Mikołaj.
Katarzyna, odesławszy sierżanta, pozwoliła Sarze zdjąć z siebie suknię,
koszulę i długą taśmę z białego płótna, którą obwiązywała sobie piersi do jazdy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]