[ Pobierz całość w formacie PDF ]
najważniejszym ślizgiem sezonu.
Zsunął osłonę kasku i wśliznął się do kokpitu. Po chwili
ruszył na tor. Rozpędził łódz. Czerwony kadłub pomknął nad
gładką taflą, w której odbijało się sierpniowe niebo. Patrzyła
jak zwyciężył, zdobył Puchar i dogonił swe marzenia.
Gdy utknął w tłumie dziennikarzy na brzegu, wyszła z
autokaru i ruszyła do wyjścia. Zatrzymała się przy stole, na
którym spoczywało trofeum dla zwycięzcy dzisiejszych
wyścigów. Obejrzała puchar i przyjrzała się okrągłym,
mosiężnym tabliczkom. W tym roku pojawi się wśród nich
kolejna - z nazwiskiem Storma.
Gdy słońce ukazało się nad wschodnim stokiem, mknęła
autostradą w Napa Valley. Na zielonej winorośli perliły się
krople porannej rosy. Resztki nocnego chłodu cofały się pod
naporem ciepłego światła dnia. Zadzwoniła do Charlesa z
budki przy stacji benzynowej. Gdy zatrzymała się przed
domem, czekał na nią na ganku.
Zszedł po schodach, gdy wysiadła. Wziął ją za ręce i
spojrzał w oczy. Nie zobaczył w nich radości.
- Słuchałeś transmisji z wyścigów? - zapytała.
- Tak. Bardzo się cieszę z jego sukcesu. Ale przez telefon
dawałaś mi do zrozumienia, że chcesz pomówić o interesach,
czy tak?
- Tak. Czy moglibyśmy jednak gdzieś usiąść? Jechałam
całą noc.
- Oszalałaś? Jakiż to interes wrzuca człowieka do
samochodu, każe tłuc się po nocy? - Charles zaśmiał się cicho,
ale nie ukrywał niepokoju. Pete wyglądała jak obraz bólu i
rozpaczy. - W winiarstwie nie ma miejsca dla niecierpliwych.
Tu każdy musi umieć czekać, aż grona dojrzeją a wino
sfermentuje jak należy. Jeśli zamyślasz zająć się winiarstwem,
to najpierw naucz się cierpliwości.
- Och, Charles - westchnęła Pete. - Cierpliwość to coś
poza moim zasięgiem. Poza tym nie zamyślam zająć się
produkcją wina. Ale chciałabym, żebyś ty rozważył, czy nie
zająć się ślizgaczami klasy open".
Spojrzał na nią uważnie.
- Jednak lepiej wejdzmy do środka. O tym chciałbym
pomyśleć na siedząco.
- Zatem ja, a w zasadzie winnice Duchene, miałyby
zostać sponsorem łodzi Storma - powtórzył Charles, gdy Pete
skończyła mówić. Przekazała wszystko, czego dowiedziała się
o sponsorach od Storma. Ostateczna decyzja należała teraz do
jego ojca.
- Takie rozwiązanie zadowala obie strony - powiedziała. -
Storm nadal startowałby w wyścigach, lecz byłby związany z
rodzinną winnicą odpowiednim kontraktem. Nie zajmowałby
się, co prawda, bezpośrednio produkcją wina, ale na pewno
bywałby tu częściej, zwłaszcza po zakończeniu sezonu.
Przyjdzie mu wygłosić niejedną mowę - na spotkaniach,
zjazdach czy kolacjach. Storm Duchene jest teraz sławny,
może więc tym samym reklamować wina marki Duchene".
- Ale to nie to samo, co uprawianie winorośli i produkcja
win.
- To prawda, ale w ten sposób będziesz go miał całego, a
nie połowę jak dotąd. Znowu stanie się w pełni człowiekiem, a
nie zasuszoną skorupą, która wróciła do Napa Valley tylko
dlatego, że nie trafiło jej się nic lepszego. Kiedyś powiedział
mi, że chciałby mieć i winnicę i wyścigi.
- A co z tobą?
- On mnie nie chce. Nie potrzebuje - potrząsnęła głową i
przełknęła kolejną łzę. - Nie mogę... nie potrafię wziąć tylko
połowy człowieka. Połowa to za mało, Charles. - Wpatrywała
się w odległy punkt na dywanie. Azy cisnące się do oczu
rozmazywały obraz. - A wiem, że nie mogę mieć go całego.
Czasem to, co robię, napawa go lękiem. Wtedy cofa się,
ucieka i zamyka w sobie, jakby za wszelką cenę chciał osłonić
przede mną tę część siebie, która bolałaby najbardziej, gdyby
ze mną stało się coś złego. Mieć go w części, a najwyżej w
połowie, oznacza widzieć codziennie to, czego z siebie nie
dał, co należy do kogoś innego. Proszę, nie zrób mu tego,
Charles... Nie zrób tego sobie. Jeśli on tu wróci, by uprawiać
winorośl, będziesz przez resztę życia wyobrażał sobie tę jego
część, której nie przywiózł ze sobą. Jego lepszą część.
Najlepszą.
Charles wypuścił kłąb dymu z cygara i przyjrzał się
uważnie kobiecie siedzącej naprzeciwko. Mój syn jest
głupcem", pomyślał. Każdego człowieka spotykają tragedie.
Wszyscy starali mu się pomóc po śmierci Abbie. Kochał ją i
rozpacz po jej stracie była czymś zupełnie normalnym. Gdyby
znalazł sobie kogoś zaraz po śmierci żony, Charles czułby się
zawiedziony i rozczarowany. Szybkie zastępstwo nie
świadczyłoby najlepiej o prawdziwości uczuć, jakie syn żywił
do swojej żony. Teraz siedziała przed nim kobieta, która
kochała wielką, jedyną i prawdziwą miłością. Z jej słów
wywnioskował, że tym co naprawdę stoi między jego synem a
nią, nie jest widmo nieżyjącej żony, lecz strach, który tamta
zostawiła mu w spadku. Lęk o ukochaną osobę.
- On jest głupcem - powiedział wreszcie na głos Charles. -
Zaraz powiem Amelii, żeby przygotowała dla ciebie łóżko, a
sam muszę jeszcze przemyśleć jedną sprawę: czy potrzebna
mi spółka z głupcem.
Pete padła na błękitną kołdrę i natychmiast zasnęła. Gdy
się obudziła, była ciemna noc. Zostawiła pożegnalny list z
podziękowaniem za gościnę i odjechała.
Rozdział 10
Usłyszawszy dzwonek Storm odłożył niedzielną gazetę i
zmusił się, by wstać. Dochodząc do drzwi zobaczył profil ojca
w owalnym wizjerze i zatrzymał się w pół kroku. Dopiero,
gdy Charles zastukał w szybę, podszedł i otworzył. - Tata? Co
ty robisz w Seattle?
- Przypominam sobie, dlaczego nie cierpię wielkich miast
- odparł ojciec przestępując próg.
- W domu wszystko w porządku?
Charles przyjrzał się bacznie posępnej twarzy syna i uznał,
że chyba jednak nie wszystko było w porządku. Ciekawe,
kiedy ostatnio się golił", pomyślał.
- Powiesz mi, co cię sprowadza, tato? - zapytał Storm.
Zresztą czy to nie wszystko jedno, dlaczego ojciec zjawił się
w Seattle. Było mu miło, że ktoś go odwiedził. Jesienny
rozkład startów nie był zbyt napięty. Spędzał sam całe
tygodnie i z niecierpliwością oczekiwał wyjazdu na wyścigi
do Houston w przyszłym tygodniu. - Przyjechałeś w
interesach? Masz spotkanie z klientem?
- Można to i tak nazwać - odparł Charles. Dom Storma
wydawał mu się jakiś inny. Meble były te same, ten sam
dywan i zasłony, ale czegoś brakowało. Zauważył pustą ścianę
w salonie. Kiedy był tu ostatni raz, wisiały na niej oprawione
zdjęcia i portrety.
- Chodzmy na patio, tato. Opowiedz mi o tym kliencie, z
którym masz się spotkać.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]