[ Pobierz całość w formacie PDF ]
aparat telefoniczny, jakby tam szukała odpowiedzi
82 SZALONY MAJ
na dręczące ją pytania. W końcu wzruszyła ramionami.
- Zresztą, nieważne.
Podniosła się i wyciągnęła rękę po torebkę.
- Możemy właściwie zejść już na dół i tam poczekać
na samochód.
Eskortował ją do holu, jakby była najcenniejszym
klejnotem, jaki kiedykolwiek w życiu posiadał. Z mi
nuty na minutę dostrzegał coraz więcej prawdy w tym
stwierdzeniu.
Było już prawie po północy, kiedy wrócili z po
wrotem do hotelu. Nie można powiedzieć, żeby był to
nudny wieczór.
Przyszło bardzo dużo ludzi, a wystąpienie Alexa
zrobiło furorę wśród słuchaczy. Jak zwykle musiał
odeprzeć huragan natarczywych pytań, zrobił to jednak
z właściwym sobie wdziękiem. Po części oficjalnej
otoczył go oczywiście rój wielbicieli.
Stephanie została w tyle czekając, aż skończy.
Kiedy wreszcie udało mu się oswobodzić ze szponów
łowców autografów, podążył prosto w jej kierunku.
- Przepraszam, że kazałem ci czekać - powiedział
biorąc ją pod rękę.
- Za to mi płacą. - Uśmiechnęła się. - Bardzo się
cieszę, że przyszło tyle ludzi. Najwyrazniej nasza
reklama daje wyniki. Czy nie drętwieje ci już ręka od
podpisywania książek?
ObjÄ…Å‚ jÄ… i Å‚agodnie przygarnÄ…Å‚ do siebie.
- Muszę ci zdradzić pewną tajemnicę. Nie wyob
rażam sobie spędzenia życia na takich przyjęciach.
Ta sama limuzyna, która ich przywiozła, czekała na
zewnątrz, by odwiezć ich z powrotem. Kiedy usadowili
się wreszcie wygodnie w środku, Stephanie ciągnęła dalej:
SZALONY MAJ
83
- Jestem naprawdÄ™ zaskoczona. Doskonale dajesz
sobie radÄ™ z publicznymi wystÄ…pieniami. Wydaje siÄ™,
jakbyś to robił od lat. Na czym właściwie polega
twoja praca?
ZerknÄ…Å‚ na kierowcÄ™.
- To długa i nudna historia. Opowiem ci ją kiedyś,
jak będziemy mieli więcej czasu.
Rzeczywiście tak myślał. Jeżeli mają być razem,
a on z całą pewnością miał na to ogromną ochotę,
będzie musiał być z nią szczery, otwarty i nie ukrywać
niczego. Był zaskoczony, jak w ciągu tych kilku dni
zmienił swój pogląd na życie.
Związek z drugą osobą nie wydawał już mu się
takim nieszczęściem. %7łycie ze Stephanie z pewnością
byłby czystą przyjemnością. Miał jej tyle do powie
dzenia i pokazania. Może wtedy zrozumiałaby, co
spowodowało, że stał się takim właśnie człowiekiem.
Kiedy dotarli do swoich pokojów, otworzył przed
nią drzwi i zatrzymał się na chwilę.
- Tutaj się z tobą pożegnam. Tak będzie bezpiecz
niej. - Wziął ją w ramiona i pocałował..
Tym razem nie napotkał oporu z jej strony. W czasie
tego wieczoru, kiedy obserwowała go z boku, miała
okazję dojść ze sobą do ładu. Zdała sobie sprawę, że
nie może dłużej się opierać. Nie była już nawet
w stanie zastanawiać się nad konsekwencjami tego
wszystkiego.
Kiedy Alex w końcu rozluznił uścisk, była zaru
mieniona i zadyszana. Bardzo mu się to podobało.
Była taka inna od wszystkich znanych mu do tej pory
kobiet.
- Dobranoc - wyszeptał. Zaczekał, aż zamknęła za
sobą drzwi, po czym ruszył w stronę swojego pokoju.
84 SZALONY MAJ
Stephanie czuła się jak na skrzydłach. Dlaczego
szamotała się do tej pory tak rozpaczliwie? Nowe
uczucie sprawiało, że wszystko ukazywało się nagle
w zupełnie innym świetle. Rozmarzona rozebrała się,
wzięła prysznic i nałożyła nocną koszulkę. Zasypiając
miała obraz Alexa pod powiekami.
Po obudzeniu nie wiedziała z początku, gdzie się
znajduje. Zniło się jej coś wspaniałego i zmysłowego,
kiedy wytrącił ją ze snu jakiś uporczywy dzwięk.
Leżała jeszcze przez chwilę z otwartymi oczyma, nie
mogąc sobie uzmysłowić, skąd on dochodzi. Rozej
rzała się wokoło starając się go zlokalizować.
Wyciągnęła rękę do nocnej lampki i spojrzała na
zegarek. Było dopiero kilka minut po drugiej w nocy!
Czyżby ktoś przez pomyłkę nastawił budzik na tę
nieprawdopodobną godzinę? Zmrużyła oczy starając
się odczytać wskazówki. Nagle rozległ się spokojny,
bezosobowy głos z głośnika:
- Przed kilkoma minutami został włączony alarm
przeciwpożarowy w hotelu. Prosimy nie opuszczać
pokoi. Należy przestudiować mapki na drzwiach w celu
zlokalizowania najbliższych dróg ewakuacyjnych.
Prosimy o pozostanie w pokojach aż do następnej
wiadomości. Badamy przyczynę powstania pożaru
z największą starannością. Będziemy informować
państwa o postępach akcji gaśniczej.
Głos zamilkł, ale irytujący dzwięk odzywał się
nadal co kilka sekund. Stephanie była oszołomiona,
starając się zrozumieć, co się dzieje. Pożar? Tutaj,
w hotelu?
Z oddali dał się słyszeć głos syren wozów strażackich
i dopiero ten dzwięk otrzezwił ją do końca.
Pożar!
SZALONY MAJ 85
Odrzuciła kołdrę i wyskoczyła z łóżka w momencie,
kiedy właśnie otworzyły się drzwi łączące ich pokoje
i Alex wpadł do środka.
- Obudziłaś się? - zapytał podchodząc do niej.
- Jak można spać w takim hałasie? - poskarżyła się
odgarniając włosy z twarzy. Zauważyła, że Alex miał na
sobie jedynie nie dopiętą parę dżinsów. Pierś była naga.
- Musisz włożyć coś na siebie - rozkazał kierując się
w stronę jej walizki. Jednocześnie starał się nie zwracać
uwagi na to, jak ponętnie wygląda w krótkiej koszulce,
z rozsypanymi włosami i śpiącym wyrazem twarzy.
- Ty też - wskazała na jego gołe stopy. - Poza
tym, kazali nam nie opuszczać pokoi. - Czuła, jak
krew zaczyna szybciej krążyć w jej żyłach. Serce biło
przyśpieszonym rytmem na myśl, że mogliby przecież
łatwo zginąć jeszcze przed świtem.
Jak to się mogło stać? Czuła się jak w koszmarze.
Wszystko wydawało się być takie nierealne.
- Tak, wiem, że nie wolno nam opuszczać pokoi,
ale musimy być na wszelki wypadek gotowi do ewa
kuacji. - Obserwował ją uważnie, ciekawy jej reakcji.
Widząc, że posłusznie poszła wyjąć coś do ubrania
z walizki, sam skierował się do łazienki, zebrał wszystkie
ręczniki i wrzucił je do wanny. Następnie odkręcił
kurek z zimnÄ… wodÄ….
[ Pobierz całość w formacie PDF ]