[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kiedy ją bliżej poznałem, wiedziałem, że popełniłem błąd.
Ashley o tym wie.
- Czy naprawdę? Jeśli rzeczywiście ją kochasz, to lepiej
spróbuj ją o tym przekonać. Ona zawsze ciebie uwielbiała.
Szczerze mówiąc, miałem nadzieję, że z tego wyrośnie.
PRZEZNACZENI SOBIE
137
I przez pewien czas sądziłem, że jej się to udało, aż do
czasu, kiedy pojawiła się tu twoja córeczka.
- Posłuchaj, Ken - powiedział Jake, zaciskając powieki.
- Tiffany jest częścią mojej przeszłości i tego nie jestem
w stanie zmienić. Jedynym dobrem, jakie wynikło z tego
małżeństwa, jest Heather. Chcę teraz patrzeć w przyszłość,
zamiast roztrzÄ…sać dawno popeÅ‚nione bÅ‚Ä™dy, których nie spo­
sób już cofnąć.
- Wiem, że bardzo cierpiałeś, kiedy cię porzuciła.
- Nie przeczÄ™, ale nie dlatego, żebym jÄ… kochaÅ‚. Po pro­
stu byÅ‚em wstrzÄ…Å›niÄ™ty, że tak niespodziewanie mnie opu­
Å›ciÅ‚a. NaprawdÄ™ sÄ…dziÅ‚em, że zrobiÅ‚em wszystko, aby to maÅ‚­
żeństwo było udane.
- Tak, sam to widziałem - przyznał Ken.
- Cierpiałem potem długo nie z powodu zawiedzionej
miłości, ale dlatego, że poniosłem fiasko.
- Muszę przyznać, że wybierasz sobie na żony kobiety
tak różne, jak to tylko możliwe.
- Wiem - skinął głową Jake. - Ale mam nadzieję, że
dziÅ› jestem starszy i trochÄ™ mÄ…drzejszy. Jednak Ashley
wyraznie powiedziała, że nie chce za mnie wyjść, i muszę
uszanować jej decyzję. Zasługuje na to, by być kochana,
ceniona i szanowana. Mam nadziejÄ™, że znajdzie mężczy­
znę, który da jej to wszystko.
- A nie myślałeś, żeby jej wyjawić, co czujesz?
- To znaczy powiedzieć jej, że chyba jest niespełna
rozumu, myÅ›lÄ…c, że ja wciąż żywiÄ™ jakieÅ› uczucia do Tif­
fany?
- No, coś w tym rodzaju, ale mógłbyś to wyrazić nieco
łagodniej - uśmiechnął się Ken. - To tylko moja sugestia.
ANNETTE BROADRICK
138
A czy w ogóle jej wspomniałeś, że ją kochasz, i to od wielu
lat?
- OczywiÅ›cie! Ale nie zrobiÅ‚o to na niej żadnego wra­
żenia. Wiesz, Ken, wydaje mi się, że w rozmowie z tobą
Ashley wspomniała o Tiffany tylko dlatego, żeby się jakoś
usprawiedliwić. Myślałem, że Ashley naprawdę mnie kocha,
ale teraz nie jestem tego pewien. Wiem tylko, że mi dała
kosza i że się wyprowadziła. Trudno chyba o lepszy dowód
jej uczuć.
ROZDZIAA CZTERNASTY
Tydzień pózniej, gdy Ashley wróciła właśnie z pracy do
domu, zadzwonił telefon.
- Jak się masz, kochanie - usłyszała znajomy głos. -
Dawno się nie odzywałaś. Jak życie?
- Witaj, tato. Jak siÄ™ masz?
- Dobrze, a ty?
- Też bardzo dobrze. Dołączył do nas nowy weterynarz
i bardzo dobrze sobie radzi. DziÄ™ki temu Woody i ja mo­
żemy wcześniej kończyć pracę.
- Cieszę się - powiedział Ken. - Słuchaj, dzwonię, żeby
zaprosić dziś na kolację moją ukochaną dziewczynę. Co ty
na to?
Ashley spojrzała na zegarek.
- Zwietny pomysÅ‚, tato, z rozkoszÄ… przyjmujÄ™ twoje za­
proszenie. Ale dopiero weszłam do domu, muszę jeszcze
wziąć prysznic i się przebrać. Czy mogę być na sportowo?
- Jasne, skarbie. Przecież nie musisz pytać.
- No to do zobaczenia niedługo. Dzięki ci, tatko.
Kiedy brała prysznic, przypomniała sobie, że za dwa
tygodnie Heather ma obchodzić urodziny. Trzeba będzie ob-
gadać z Jake'em szczegóły przyjęcia. Serce drgnęło jej na
myÅ›l, że znowu go zobaczy, tym razem... tylko jako przy­
jaciela. Nie widziała go, odkąd się od niego wyprowadziła.
140 ANNETTE BROADRICK
Prawie co dzień rozmawiała z Heather przez telefon. Kilka
razy, kiedy były w mieście, Charlotte przywiozła Heather do
kliniki. Charlotte była prawdziwym skarbem i Heather ją
uwielbiała. Ku zadowoleniu Ashley, było to uczucie wzajemne.
Ubierając się zadała sobie pytanie, czy żałuje, że owej
pamiętnej nocy zgodziła się przyjść Jake'owi z pomocą. Nie
umiała sobie na nie odpowiedzieć. Teraz, kiedy już sama
była dorosła, znacznie lepiej rozumiała dorosłego Jake'a.
Niestety, im bardziej go rozumiała, tym bardziej go kochała.
Heather rozbudziła w Ashley instynkty macierzyńskie,
których istnienia sama nie podejrzewała. Była przecież
dzieckiem swojej matki, która opuszczając ją i jej ojca
wyraznie daÅ‚a do zrozumienia, że nie nadaje siÄ™ ani do wy­
chowywania dziecka, ani do roztoczenia opieki nad swoim
mężem. Ale może Ashley nie jest podobna do swojej matki?
Ken zabraÅ‚ jÄ… do niewielkiej restauracji na przedmie­
Å›ciach, Å‚adnie urzÄ…dzonej w stylu rustykalnym, z miÅ‚Ä… ob­
sÅ‚ugÄ…. Kiedy zamówili kolacjÄ™ i podano im drinki, Ken ode­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl