[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uważą. Oczywiście, miała niewielkie doświadczenie. W jej otoczeniu mało było
seksownych mężczyzn z klasą. Mówiąc szczerze, wystarczał jej ten jeden.
Przygotowała wcześniej sypialnię na parterze. Aoże było wielkie, a pokój
przestronny i umeblowany pięknymi antykami. Ciężkie zasłony zwisały po obu
stronach okna wykuszowego wychodzącego na zarośnięty ogród i stromą górę z
ośnieżonym wierzchołkiem, dominującą nad krajobrazem. Miejsce wymarzone dla
rekonwalescenta.
Gregor mówił przez cały czas, opisując symptomy, na które należy zwracać
uwagę w trakcie odzyskiwania sił fizycznych. Abby wiedziała, że powinna uważać
na wypadek, gdyby Mychale nie wszystko zapamiętał, ale czuła się upojona jego
bliskością i z trudem panowała nad nerwami. Czuła jego oddech na policzku i szyi,
wtulał twarz w jej włosy, jakby chciał wchłonąć w siebie jej zapach.
Na moment czas stanął w miejscu. Coś w niej trzepotało, wyrywało się, aż
dotarło do jej świadomości, że to bije jej własne serce. Obudziło się z uśpienia.
Przed tym niebezpieczeństwem ostrzegał ją Gregor. Teraz już nie ma odwrotu.
Usiłowała zachować dystans, jeśli nie fizyczny to przynajmniej emocjonalny,
ale z ramieniem księcia okalającym jej szyję było to praktycznie niemożliwe.
Wreszcie znalezli się w sypialni. Z uczuciem ulgi pomogła mu opaść na wykroch-
maloną białą pościel. Stała, łapiąc oddech i pomału wracając do równowagi.
R
L
Gregor, nie przestając mówić, skierował się do jadalni po lekarstwa, ale uwa-
ga księcia również była skierowana gdzie indziej. Wpatrywał się w Abby, jakby
można było oczami rzucić urok.
- Doszedłbym o własnych siłach - wyznał cicho.
- Więc czemu nie próbowałeś?
Uśmiech wyjaśnił więcej niż słowa, a zawierał wszystko, czego się już domy-
ślała. Zaczerwieniła się i spuściła głowę, mając nadzieję, że Gregor, który właśnie
wrócił do sypialni, przegapi oznaki jej zaambarasowania.
To było zarazem przerażające i ekscytujące - nic nie mogło się równać nie-
znanemu wcześniej uczuciu. Samo przebywanie w jednym pomieszczeniu z księ-
ciem uderzało jej do głowy jak wino. Chciało jej się śpiewać i krzyczeć z radości.
A co dopiero, gdy zaczyna z nią flirtować - zanim się obejrzy, straci głowę, a potem
serce.
Widzisz, Julienne? Wcale nie jestem taką grzeczną dziewczynką, myślała w
duchu. Bardzo jej brakowało siostry. Wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby w
porę ją powstrzymała przed zrobieniem głupstwa.
Była zbyt młoda i niedoświadczona, by się zorientować, że Julienne postano-
wiła wybrać ryzyko i przygodę, a nie bezpieczeństwo i nudę. Zawsze była niecier-
pliwa. Chcę żyć - mawiała - chcę się bawić. Nie za rok, nie za miesiąc, ale teraz!".
Brała z życia pełnymi garściami, ale zapłaciła za to najwyższą cenę.
To niesprawiedliwe, że jej siostra została ukarana przez los za coś, co tysią-
com młodych kobiet uchodzi płazem. Chciała tylko kochać i być kochana. Nie wy-
trzymywała w dusznej domowej atmosferze.
Po śmierci starego króla trudno było wytrzymać z wujem, który ze skrajnej
melancholii popadał w okresy nerwowej nadaktywności. Pragnął uznania ze strony
dworu, snuł dziesiątki intryg, a jednocześnie nie znosił młodych książąt, których
uważał za bandę lekkoduchów i próżniaków.
R
L
Patrząc na Mychale'a, Abby myślała, jak niesprawiedliwe były te opinie sta-
rego lekarza. Im lepiej poznawała księcia, tym bardziej doceniała głębię i siłę jego
charakteru.
Stop, stop, karciła się w myślach, nie bądz takim afektowanym kobieciątkiem.
Możesz podziwiać księcia, nawet bardzo go lubić. Tylko się w nim nie zakochuj.
To równie dobry pomysł, jak rzucenie się z wysokiego klifu na główkę do morza.
- Dochodzi pan do siebie - zawyrokował Gregor po dokładnym badaniu. -
Martwię się tylko tymi krótkimi okresami utraty świadomości. - Odwrócił się do
Abby. - Dzisiejszej nocy trzeba obserwować księcia przez cały czas. Jeśli śpiączka
będzie trwała dłużej niż godzinę, natychmiast mnie zaalarmuj.
Abby wzdrygnęła się, niepewna, czy dobrze rozumie. Mychale miał szeroko
otwarte oczy, ale wyraz twarzy człowieka, który właśnie wygrał główny los na lo-
terii.
- Mam sprawdzać co jakiś czas? - upewniła się dziewczyna.
- Nie. Powinnaś być w tym samym pokoju i nie spuszczać oka z pacjenta.
- Czy dobrze rozumiem? Abby powinna mieć na mnie oko na wypadek, gdy-
bym zapadł w letarg? - Książę z trudem hamował szeroki uśmiech.
- O to mi właśnie chodzi - potwierdził Gregor, nieświadomy nagłego wzrostu
napięcia między młodymi ludzmi i ślepy na nieoczekiwane reperkusje jego pole-
cenia. - Boję się, że omdlenia stają się mechanizmem obronnym organizmu i nie
chciałbym, żeby sytuacja wymknęła nam się spod kontroli. Trzeba na bieżąco mo-
nitorować pański stan. Nie ma konieczności przeniesienia pana do szpitala, jeśli
Abby rozłoży sobie spanie na podłodze lub na kanapie. Nastawi sobie budzik, żeby
w regularnych odstępach czasu sprawdzać, czy oddycha pan normalnie. Oddycha-
nie jest tu szczególnie ważne.
- Rozumiem. Mam kontrolować oddech. - Książę pokiwał głową z poważną
miną. - Będę się pilnować.
R
L
- Przepraszam, że dysponuję twoją osobą i narażam cię na nieprzespaną noc -
zwrócił się Gregor do Abby - ale będę się czuł lepiej, jeśli niczego nie zaniedbamy.
- Nie ma problemu. - Jej głos brzmiał dziwnie. - Powiedz mi tylko, na co po-
winnam zwracać uwagę.
- Chodz ze mną. Zanotuję ci symptomy.
Przy drzwiach Abby odwróciła się jeszcze, a Mychale, wciąż z uśmiechem,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]