[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyrzutów sumienia, a tak naprawdę nie zamierzał się dla niej zmienić. Gdyby przyjęła
jego oświadczyny, pewnie nadal spotykałby się z innymi kobietami.
Podciągnęła kołdrę i nakryła się po same uszy. Pościel pachniała jego wodą ko-
lońską. Zamknęła oczy i ziewnęła przeciągle. Lecz chociaż nigdy w życiu nie była tak
bardzo zmęczona, wiedziała, że nie zaśnie. Nie mogła stracić czujności, w razie gdyby
wrócił i próbował ją uwieść.
- Ellie...
Gdy Diego potrząsnął nią delikatnie, usiadła gwałtownie i spojrzała na popiół w
kominku. Zrozumiała, że wstał nowy dzień. Deszcz przestał padać, a niebo nad Atlanty-
kiem przybrało odcienie różu i szarości.
W pomiętej piżamie i z potarganymi włosami nie czuła się swobodnie przy Diegu,
który jak zwykle był elegancko ubrany. Miał na sobie szare spodnie, marynarkę w tym
samym kolorze i żółtą koszulę. Jego twarz nie nosiła najdrobniejszych śladów zarostu.
Najwyrazniej już dawno zaczął dzień.
R
L
T
Przypomniała sobie jego wieczorne wyjście i pomyślała, że chyba nie spędził
ostatniej nocy w domu. Oczywiście nie była zazdrosna: nawet cała armia top modelek w
jego sypialni nie zrobiłaby na niej wrażenia, a przynajmniej bardzo chciała w to wierzyć.
- Bom dia, amorzao. - Diego trzymał srebrną tacę z jajkami, tostami i owocami
ułożonymi na porcelanowej zastawie i z sokiem pomarańczowym w kryształowej
szklance - a także z czerwoną różą. - Przyniosłem ci śniadanie.
- Zniadanie? - powtórzyła z zadowoleniem, bo żołądek zdążył już o sobie przypo-
mnieć.
Jednak gdy Diego pochylił się nad nią, żeby podać jej tacę, a ona poczuła zapach
mydła i ciepło jego ciała, musiała zwalczyć głód, którego nie zaspokoiłby zwykły tost.
- Dobrze spałaś?
- Tak, dziękuję.
Uśmiechnął się do niej.
- Jak mi idzie?
- Z czym?
- Z usługiwaniem ci.
Zerknęła na różę na tacy.
- Prawdopodobnie dostałbyś pracę w Dairy Burger.
- Rozumiem. - Rozłożył serwetkę na jej kolanach. - Zaplanowałem dla nas dzień
pełen wrażeń.
- Masz wolne?
- Zgadza się. Zamierzam pokazać ci moje miasto. Chcę, żebyś pokochała je tak
mocno jak ja.
- Czemu?
- Czy to ma znaczenie? - Uniósł brew. - Skorzystaj z mojej propozycji, jeśli nie
masz w planach innych wycieczek po egzotycznych miejscach w towarzystwie miliarde-
ra.
Ellie ugryzła tosta, po czym pokręciła głową.
- Nie nakłonisz mnie do zmiany zdania, Diego. Po narodzinach dzieci zamierzam
zabrać je do domu.
R
L
T
- Dom może znaczyć wiele rzeczy. Miasto. Budynek. - Wziął czerwoną różę do rę-
ki i pogładził nią jej policzek. - Rodzinę.
Wrażenie, które wywołał dotyk delikatnych płatków, było niezwykłe. Poruszył w
niej jakąś czułą stronę. W chwilę pózniej zrozumiała jednak, że wydarzyło się coś inne-
go. Poczuła ruch swoich dzieci.
Wydała stłumiony okrzyk i pospiesznie odsunęła od siebie tacę, a potem kołdrę.
Położyła dłonie na brzuchu, ale nic nie poczuła. Niemniej w środku cały czas się coś
działo.
- Co się stało? - Diego pochylił się w jej stronę zaniepokojony. - Wezwać lekarza?
- Nie. Dzieci się ruszają!
- Naprawdę? - Jego twarz złagodniała.
- Tak. - Zachwycona chwyciła jego rękę i przytrzymała ją przy swoim brzuchu. -
Tutaj.
- Niczego nie czuję.
- Poczujesz. - Westchnęła. - Za jakiś czas.
Spojrzał na nią.
- Mogę zaczekać, jeśli ty możesz - powiedział cicho.
Atmosfera stała się napięta.
- Nie będę twoją kochanką, Diego - wyszeptała.
- Wcale tego nie chcę.
Powinna poczuć ulgę, ale jego słowa sprawiły jej ból. Puściła jego rękę.
- Gdzie byłeś zeszłej nocy? - zapytała nagle, zanim zdążyła ugryzć się w język.
- Gdzie byłem? - Przechylił głowę, obserwując ją uważnie. - Tylko moja żona bę-
dzie miała prawo do zadawania takich pytań.
- Twoja żona nie będzie chciała tego wiedzieć - mruknęła. - Odpowiedz pewnie by
ją zabiła.
- Ellie. - Ukląkł przy łóżku. - Nie musisz być zazdrosna. Wróciłem wkrótce po
tym, jak zasnęłaś.
- Wcale nie jestem zazdrosna! - skłamała.
R
L
T
Zakłopotana poczuła, że się czerwieni. Całymi miesiącami obserwowała, jak pięk-
ne kobiety, jedna po drugiej, przechodziły przez drzwi gabinetu Diega. Gdyby została
jego żoną, patrzyłaby na to całe życie. Sypiałby z nią, płacił jej rachunki, dał nazwisko
jej dzieciom, ale nigdy nie zrezygnowałby dla niej z licznych kochanek. A jego zdrady [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl