[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się stało.
 A może ci się wydaje, że nie masz prawa do szczęścia?  podjęła.  Nie
zabiłeś Miriam.
 Ale jej nie uratowałem. Wciąż myślę, że gdybym wcześniej zdał sobie
sprawę, co się zdarzy, gdybym ją wysłał do Adelajdy, gdzie miałaby do
dyspozycji wykwalifikowany personel i specjalistyczny sprzęt...
 Nie możesz bez końca gdybać. Wiesz, co odkryłam? Nic nigdy nie
kończy się tak, jak byśmy chcieli. Możesz sobie układać scenariusze, ale to nie
zdaje egzaminu. Gdybym nie poleciała tym konkretnym samolotem, gdybym
wyjechała innego dnia, gdybym wcześniej rozpoznała u siebie symptomy
raka... Każdy tak mówi.  Abbey pokręciła głową ze smutkiem.  A
rzeczywistość swoje.
Zerknął na nią. Zwiat każdego z nich, z różnych powodów, się zawalił.
 Po trzech latach wciąż mam wrażenie, jakbym brnął przez morze
zamętu, wciąż staram się pozbierać fragmenty mojego dawnego życia w jedną
całość.
 Ale to już się nie udaje, prawda?  Pokiwała głową.  Fragmenty, które
kiedyś idealnie do siebie pasowały, już nie pasują.
 Tak.
 To dlatego, że nie są fragmentami twojego nowego życia.  Mówiąc to,
odwróciła od niego wzrok, bo nadal czuła się bezbronna z powodu swojego
płaczu.
 Nigdy nie zajdę w ciążę. To niepodważalny fakt. Nic na świecie tego
nie zmieni.
68
R
L
T
 Możesz zostać matką w inny sposób  zauważył.
 No właśnie. Fragmenty mojego życia uległy zmianie. Twoja żona
zmarła. To fakt. Ale masz dwójkę wspaniałych dzieci, które cię uwielbiają, i
miasto, które cię zaakceptowało.
 U mnie fragmenty życia też się zmieniły.  Pokiwał głową.  Tak, teraz
to ma sens.
 To dobrze.
 Chyba zawsze byłaś lepszym psychologiem ode mnie  zauważył, a
Abbey się uśmiechnęła.  Wtedy bym tego nie przyznał, ale nie sądzę, że
uzyskałbym tak dobre oceny, gdybyśmy ze sobą nie konkurowali.
 To prawda. Oboje byliśmy zdeterminowani i oboje chcieliśmy być
najlepsi.
 I byliśmy uparci jak osły.
Abbey zaśmiała się i pochyliła się do przodu.
 To były czasy!
 Dlaczego teraz wydają się takie proste?
Uśmiechnął się, wyciągając ręce nad głową. Abbey otworzyła szeroko
oczy. Kiedy Joshua się przeciągnął, jego T shirt odsłonił część brzucha.
Natychmiast powróciły do niej te wszystkie emocje, które tak skrzętnie
ukrywała. Joshua przechylił głowę w jedną, a potem w drugą stronę, a
następnie przeczesał palcami włosy. Abbey zwilżyła wargi i powoli wypuściła
powietrze, nieświadoma, że wstrzymywała oddech.
Co za wspaniały mężczyzna! Jak to możliwe, że żadna kobieta tego nie
zauważyła? Te niebieskie oczy, które sięgały dna jej duszy, ten głęboki niski
głos, który ją pieścił. Dzięki Bogu, że zamknął oczy, gdy zaczął się przeciągać,
bo Abbey nie była w stanie oderwać od niego wzroku.
69
R
L
T
%7ładen mężczyzna nie rozbudzał w niej kobiety tak jak Joshua. Zawsze
tak było, a teraz, po latach doświadczeń i błędów, bez wątpienia między nimi
znowu zaiskrzyło. Coś wisiało w powietrzu. Abbey nie potrafiła tego nazwać,
nie wiedziała, co ma z tym zrobić. Ale tyle się o nim dowiedziała, o
prawdziwym Joshui. Czuła się zaszczycona, że to przed nią otworzył serce.
Może dlatego podzieliła się z nim swoją tragedią. Była pewna, że Joshua
zachowa to dla siebie. Ufała mu. Siłą woli odwróciła wzrok, by jej nie
przyłapał na tym, jak się w niego wpatruje. Cokolwiek działo się między nimi
przed laty, ta iskra tłumionego pożądania, które się wtedy narodziło, z każdą
sekundą przybierała na sile.
Kiedy Joshua znowu na nią spojrzał, miała na dzieję, że jej policzki już
zbladły. Inaczej spaliłaby się ze wstydu.
 Cóż... to ja już pójdę  odezwał się.
 Tak. Masz dużo do zrobienia.
 Dziękuję za herbatę.  Nie ruszył się z miejsca, wciąż oparty o
balustradę niedaleko od jej fotela.
Abbey podwinęła pod siebie nogi, choć niczego tak nie pragnęła, jak
podejść do Joshui i rzucić mu się w ramiona.
 Cała przyjemność po mojej stronie.
Joshua nadal stał z rękami splecionymi na piersi i patrzył na nią. Jej oczy
go zapraszały, zaś język jej ciała mówił zupełnie co innego.
On sam czuł jeszcze, jak pieściła go wzrokiem. Przeciągnął się, bo był
zmęczony i obolały, a kiedy podniósł powieki i na nią spojrzał, zdał sobie
sprawę, że mu się przyglądała. Piękna inteligentna kobieta uważa go za
atrakcyjnego mężczyznę. Napawało go to typowo męską dumą.
 Dzięki, Abbey.
 Za co?  Chciała, by do niej podszedł, objął ją, ukoił jej niepokój.
70
R
L
T
 Za to, że zmusiłaś mnie do tej rozmowy. Nie miałem na nią ochoty, ale
chyba jej potrzebowałem.
Powoli pokiwała głową.
 Ja też. Dziękuję, że mnie wysłuchałeś i że mnie nie przytuliłeś, jak się
rozbeczałam. Gdybyś to zrobił, wciąż szlochałabym na twoim ramieniu i
pewnie miałbyś już mokrą koszulkę.
 %7ładen mężczyzna nie skarżyłby się na przemoczoną koszulkę,
trzymając w objęciach taką fantastyczną kobietę  rzekł zmienionym głosem.
Abbey po raz kolejny zaschło w gardle. Czy Joshua nazwał ją
fantastyczną kobietą? Te motyle w brzuchu, te ciarki, te rumieńce  wszystko
wróciło. Joshua powinien czym prędzej się oddalić. Stanowił zbyt wielką
pokusę, a ona nie przyjechała tutaj w poszukiwaniu pokus. Była przekonana, że
on z nią flirtuje.
 Tak?  Zwilżyła wargi.
 Abbey?  odezwał się dziwnie zbolałym głosem.  Nie patrz tak na
mnie.
 Jak?
 Jakbyś chciała, żebym cię wziął na ręce i wniósł do środka.
Abbey szeroko otworzyła usta.
 Do środka?  Potrząsnęła głową.  Ty i ja razem, sami? To wykluczone
 rzekła stanowczo, ale w jej głosie pobrzmiewało zaciekawienie.
 To przestań tak na mnie patrzeć.  Przewrócił oczami, zły na siebie, że
nie potrafi się kontrolować i wściekły na nią, że wygląda tak pięknie.  Nie
rozumiem, dlaczego tym razem jest tak trudno.
 Co masz na myśli? Co jest trudne?  Abbey przestała się kołysać i
postawiła stopy na podłodze.
 Ty.
71
R
L
T
 Ja jestem trudna? To nie ja zaczęłam.
 Nie. Jesteś cudowna, wspaniała i seksowna, kiedy tak siedzisz w tym
fotelu z podwiniętymi nogami i... patrzysz...  Urwał i przymknął powieki. 
Już podczas studiów miałaś zwyczaj patrzeć na mnie tak jak dziś, a ja
zapominałem języka w gębie. Dlatego nie mogłem z tobą pracować w
laboratorium. Dlatego tak się z tobą drażniłem. Nie radziłem sobie z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl