[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ramieniu. - Przestań wybałuszać ze strachu oczy i usiądz
Peter to przyjaciel. Zobacz, przyniósł rzeczy grat
johna-
peter uśmiechnął się i wręczył mi torbę, kij i płasz-
Podziękowałem mu skinieniem głowy i nim usia-cze. ^
dłem odłożyłem rzeczy do kąta. Obaj mężczyzni przy-unęli sobie krzesła i usiedli
naprzeciwko mnie. Brat Peter większość życia spędził na świeżym powietrzu. Skóra na jego
głowie zbrązowiała od wiatru i słońca. Wzrostem dorównywał Andrew, lecz nie trzymał się
równie prosto, plecy i ramiona miał przygarbione - być może sprawiło to wiele lat machania
szpadlem i motyką. Pierwszą rzeczą, jaką dostrzegało się na jego twarzy, był nos,
zakrzywiony niczym dziób kruka. Rozstawione szeroko oczy błyszczały przyjaznie. Instynkt
podpowiadał mi, że to dobry człowiek.
- Cóż - rzekł - miałeś szczęście, że wczoraj to ja wybrałem się na obchód, a nie ktoś
inny, inaczej z powrotem wylądowałbyś w celi. Ojciec Cairns wezwał mnie dziś tuż po świcie
i musiałem odpowiedzieć na kilka niewygodnych pytań. Nie był zadowolony i nie wiem, czy
na tym poprzestanie.
- Przepraszam - szepnąłem. Brat Peter uśmiechnął się.
- Nie martw się, chłopcze. Jestem tylko ogrodni-
132
133
kiem, znanym z kiepskiego słuchu; nie będzie długo zaprzątał sobie mną głowy. Nie teraz,
kiedy Kwizytor ma tylu więzniów czekających na stos.
- Dlaczego pozwoliłeś mi uciec? - spytałem. Brat Peter uniósł brwi.
- Nie wszyscy księża dali się opanować Morowi Wiem, że to twój kuzyn - dodał
zwracając się do An. drew - ale nie ufam ojcu Cairnsowi. Myślę, że Mór nim kieruje.
- Też tak uważam - odparł Andrew. - Johna zdradzono, jestem pewien, że krył się za
tym Mór. Wie, że John może mu zagrozić, toteż zawładnął naszym słabym kuzynem, by się
go pozbyć.
- Chyba masz rację. Zauważyłeś jego rękę? Twierdzi, że ją zabandażował, bo oparzył
się o świecę. Lecz ojciec Hendle miał ranę w tym samym miejscu, kiedy opanował go Mór.
Myślę, że Cairns oddał stworowi swoją krew.
Musiałem wyglądać na przerażonego, bo brat Peter podszedł do mnie i objął mnie ramieniem.
- Nie martw się, synu, w katedrze wciąż pozostało sporo dobrych ludzi. Może jestem
prostym braciszkiem, ale zaliczam się do ich grona i kiedy tylko mogę, staram się służyć
Panu. Zrobię wszystko, co w mo-
. " jjjocy, by pomóc tobie i twojemu mistrzowi. Mrok " szcze nie zwyciężył! Przejdzmy zatem
do rzeczy. Ajidrew mówi mi, że masz dość odwagi, by zejść do katakumb. To prawda? - Z
namysłem potarł palcem cZubek nosa.
- Ktoś musi to zrobić i jestem gotów spróbować -oznajmiłem.
- A co, jeśli staniesz twarzą w twarz z...
Nie dokończył, zupełnie jakby nie potrafił się zmusić do wymówienia słowa Mór.
- Czy ktoś mówił ci, z czym możesz mieć do czynienia? O zmianie postaci, czytaniu w
myślach i... -znów się zawahał, obejrzał przez ramię, po czym wyszeptał - prasie?
- Tak, słyszałem - odparłem z dużo większą pewnością siebie, niż odczuwałem w
istocie. - Ale są rzeczy, które mogę zrobić. On nie lubi srebra. - Otworzyłem kluczem torbę
stracharza, sięgnąłem do środka i pokazałem im srebrny łańcuch. - Mógłbym go nim
skrępować.
Spojrzałem wprost w oczy brata Petera, starając się nie mrugnąć.
Dwaj mężczyzni popatrzyli po sobie. Andrew się uśmiechnął.
134
135
- Dużo ćwiczyłeś, co?
- Całymi godzinami - odparłem. - W ogrodzie pa na Gregory'ego jest słupek. Potrafię
zarzucić na nie go łańcuch z odległości ośmiu stóp. Udaje mi się dzig. więć razy na dziesięć.
- Cóż, jeśli zdołasz przemknąć obok tego stworu i dotrzeć do kanonii, będzie to twoje
pierwsze zwycię. stwo. Z całą pewnością będzie tam spokojniej niż zwy. kle - oznajmił brat
Peter. - Wczorajsza śmierć miała miejsce w katedrze, toteż ciało już tu jest, nie trzeba
przywozić go do miasta. Dziś w nocy niemal wszyscy księża zjawią się na czuwaniu.
Domyśliłem się, że chodzi o jakiś kościelny zwyczaj, nie miałem jednak pojęcia, z czym się
wiąże. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl