[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na mówić nawet o planach kampanii reklamowych!
Angela otworzyła oczy, które natychmiast rozbłysły bur-
sztynowym światem, a w kącikach ust pojawił się ślad uśmie-
chu. Ale zaraz uśmiech zniknął, oczy zgasły, policzki poczer-
wieniały. Raptownie usiadła i szarpnięte rozpięły się dwa
górne guziki piżamy. Przez chwilę Hank widział krągłą pierś.
To wcale nie pomogło mu zaliczyć obecnych emocji do in-
cydentu sprowokowanego przez Barbarę i jej bajdurzenie.
- Przepraszam, bardzo przepraszam - wyjąkała Angela. -
Przepraszam, że cię zepchnęłam na skraj łóżka... Przez sen
musiałam się obrócić. Nie wiem, naprawdę nie wiem, jak to
się stało... Może dlatego, że w domu śpię zawsze po prawej
stronie, a teraz mam lewą...
- Przestań się tłumaczyć, Angelo! Nic się nie stało, wcale
mnie nie zepchnęłaś. Wiem, że nie zrobiłaś tego świadomie
i że jestem ostatnim człowiekiem na tej ziemi, do którego
byłabyś gotowa świadomie się przytulić...
68
RS
Pomyślał sobie, że chyba miał zły sen, w którym pojawiła
się obłędna myśl kochania się z nią i dzielenia troskami dnia.
Takie rzeczy przychodzą do głowy mężom, a on nie chciał
być niczyim mężem. Nie potrzebuje żadnej żony! I jakaś
zwariowana orędowniczka małżeńskiej miłości nie zmieni
przez tydzień, ani nawet przez rok, raz podjętej decyzji. Jeśli
o niego chodzi, Barbara traci czas. A ty, chłopie, wez się
w garść, wydał sobie surowe polecenie.
Angela widziała, że Hank zachowuje się dziwnie. Utrzy-
muje dystans i jest poirytowany. Winiła za to siebie. Nie dała
mu spać. Pojęcia nie miała, jak to się stało, że w nocy zwaliła
się na niego. Jakież to senne zwidy kazały jej w mroku nocy
szukać ramion mężczyzny? Była wtedy pogrążona w głębo-
kim śnie...
Hank był zimny i obojętny aż do ich prywatnej sesji z Bar-
barą. A ożywienie, jakie wtedy okazał, było jednak zdaniem
Angeli tylko grą, aby nie wzbudzić podejrzeń ich mentorki.
- Drobiazgi - zapowiedziała Barbara, gdy Hank i Angela
usadowili się obok siebie na kanapce.
- Drobiazgi? - Hank podniósł wysoko brwi.
- Tak, drobiazgi - powtórzyła Barbara. - Głupstwa,
które was złoszczą i denerwują, wywołując tarcia. O tym
dziś porozmawiamy. - Podała każdemu notesik i ołówek. -
Spiszcie wszystko, co was wyprowadza z równowagi. Nicze-
go nie ukrywajcie. To ma być szczere wyznanie.
Angela zaczęła się zastanawiać, co przez te dwa minione
dni powiedział lub zrobił czy też czego nie zrobił Hank, co
mogło ją poirytować. Nic jej nie przychodziło do głowy. Nie
rozrzucał rzeczy, nie zajmował zbyt długo łazienki... Próbo-
wała coś wymyślić. Obrzuciła Hanka badawczym spojrze-
niem - co nie uszło uwagi Barbary - usiłując dostrzec ukryte
wady Hanka. Hank zaczął coś pisać. Angela zmarszczyła
brwi. Co on znowu wymyślił, jakimi wadami chce ją obda-
rzyć? Co u niej mogło go denerwować? Może to, że nie daje
69
RS
mu w nocy spać, kładąc głowę na jego piersi? Zaczerwieniła
się.
Spojrzała na czystą kartkę swojego notesu i ponownie
zmarszczyła brwi. Musi szybko coś wymyślić... Przecież
każdy ma wady i denerwujące przyzwyczajenia mogące wy-
prowadzić partnerkę z równowagi. Na przykład wyciskanie
pasty do zębów pośrodku tuby albo nieopuszczanie pokrywy
na miskę klozetową. Zaczęła pisać. To nie muszą być pra-
wdziwe wady. Ich małżeństwo nie jest przecież prawdziwe.
Barbara czekała cierpliwie przez blisko piętnaście minut.
- Już dość - powiedziała wreszcie. - Mieliście masę cza-
su na wymienienie wszystkich istotnych drobiazgów. Za-
cznijmy od Angeli. Twój pierwszy zarzut?
- Nigdy nie zadzwoni, by uprzedzić, że spózni się na
obiad. - Angela zerknęła na Hanka w obawie, że ten wybu-
chnie śmiechem.
- I to cię złości? - spytała Barbara.
- Tak. Bo to oznacza, że jestem mniej ważna od jego
pracy - odparła Angela. - Ponadto czasami miewam jakąś
kulinarną inspirację, przygotowuję coś świetnego, nakrywam
najlepszą zastawą i stawiam świece w srebrnych lichtarzykach...
No wiesz, szykuję taki romantyczny wieczór, a on
nie dzwoni i wraca, kiedy ja już szykuję się do spania. A moje
cudo kulinarne jest wyschnięte na wiór... - Spojrzała na
Hanka i w jego wzroku ujrzała iskierki humoru, a także
zapowiedz słodkiej zemsty.
- Mam nadzieję, że wszystko dobrze słyszałeś i wy-
ciągnąłeś odpowiednie wnioski - zwróciła się Barbara do
Hanka.
- Słyszałem i wyciągnąłem wnioski - odparł pokornie
Hank.
- No, to powiedz jej teraz, że jest ci bardzo przykro i że
się poprawisz. - Barbara miała na ustach uśmiech dobrotli-
wej mamy spoglądającej z miłością na parę brykających
dzieciaków.
70
RS
- Jest mi bardzo przykro, kochanie. Nigdy mi swoich
żalów nie wyjawiłaś wprost i nie miałem pojęcia, jak wielką
sprawiam ci przykrość. Na pewno się poprawię...
- Doskonale - pochwaliła Barbara. - A teraz twój pier-
wszy zarzut.
- Angela traktuje seks jako instrument nacisku.
- To nieprawda! - wykrzyknęła Angela.
- To prawda. - Hank poważnie pokiwał głową. - Ilekroć
zrobię albo powiem coś, co ją bardzo zdenerwuje, to tego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl