X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kolorowe kosmetyki, notesiki kalendarzyki i mnóstwo innych rzeczy.
- O, jest i koperta. - Indra zaczęła przeglądać zdjęcia, a Marco dyskretnie odło\ył
wszystkie jej drobiazgi do torby.
- No jest. Jori, wyglądasz jak wariat, jak mogłeś tak zło\yć usta w ciup!
Jori przez chwilę podziwiał własny portret ze śmiechem, po czym podał fotografię
Marcowi.
- To tutaj zostało zrobione w zaledwie kilka sekund po tamtym z samochodem,
prawda? - pytał Marco.
Wszyscy młodzi, którzy wówczas przy tym byli, potwierdzili.
- Przypatrz się temu samochodowi, Ram - powiedział podsuwając Stra\nikowi zdjęcie.
- Widać go zaledwie kawałek, ale myślę, \e się zatrzymał.
- Tak, pod ratuszem - przyznał Ram. - Daleko w końcu ulicy, mo\na tam dostrzec
schody do ratusza.
- Wchodzimy do środka - nakazał Dolgo.
- Nic dziwnego, \e dziewczynka siedzi na swoim siedzeniu tak spokojnie - mruknął
Armas do Indry, która przyłączyła się do nich, chocia\ na pewno nie nale\ała do grupy
dochodzeniowej. - Indro, rzeczywiście się popisałaś.
- Prawda?
- Jeśli mamy rację, to naszej Weronice nic nie grozi - mruknął Ram, kiedy zatrzymali
się przed biurem szefa policji.
Grubas z trudem podniósł się z krzesła. Szerokiego i wygodnego, tak by wielki tyłek
właściciela nie utknął między poręczami.
- Czy coś się stało?
Ram powiedział wprost:
- Przypuszczamy, \e dziewczynka, Weronika, wraz z Misą przebywają tutaj w ratuszu.
- To nie do pomyślenia, przeszukaliśmy wszystko od podłogi po strychy.
- Wobec tego musimy szukać od nowa. A jeśli nic nam z tego nie wyjdzie, jeszcze raz.
- Ale przecie\ nie ma...
Urwał, bo do pokoju wszedł burmistrz.
- I co z tymi planami? - spytał jowialny mę\czyzna. - Znalezliście je sami, czy te\
potrzebujecie mojej pomocy?
- Niepotrzebne nam ju\ są plany - krótko odrzekł Ram. - Pańska córka
najprawdopodobniej znajduje się gdzieś w ratuszu.
Burmistrz pobladł.
- To nie do pomyślenia - powiedział, dokładnie tymi samymi słowami, co poprzednio
szef policji. - Jak mo\e się znajdować tutaj?
- Sądzę, \e pan sam najlepiej zna odpowiedz na to pytanie.
Ram podał mu obie fotografie.
- Zrobiono je jedna po drugiej, wkrótce potem, jak Weronika zniknęła z domu
pańskiej szwagierki, poło\onego nieco dalej z tej strony, z której nadje\d\a samochód.
- Ale\ to przecie\ mój samochód - stwierdził zdumiony burmistrz.
- No właśnie. Nie widać, kto siedzi za kierownica, ale dziewczynka jest spokojna i
beztroska. Nic dziwnego, jedzie wszak samochodem taty, na kierownicy widać rękę, nasi
eksperci zapewne potrafią powiększyć szczegóły, tak by dało się stwierdzić, czy to męska
ręka, czy kobieca. Czy dowiemy się wreszcie, gdzie jest mała?
- Nie ma chyba biura, którego by nie przeszukano.
- Tutaj chodzi o dwa pomieszczenia, Misa przebywa w pokoju obok dziewczynki,
rozdziela je szyba, która od strony Weroniki jest lustrem.
- Skąd wiecie to wszystko?
- Od Móriego - odparł Ram tajemniczo.
- Od Móriego? Czy on potrafi widzieć przez ściany?
- Czarnoksię\nik taki jak on potrafi sporo zobaczyć. No có\, zaczynamy!
Rozpoczęli przeszukiwanie ratusza, wszystkie piętra od piwnic po strychy.
Przyłączyło się do nich jeszcze kilka osób, Generał, szef policji, który jezdził windą, kiedy
inni szli schodami, siostra burmistrzowej, pracująca w jednym z biur na pół etatu. Teraz,
kiedy znalezli się ju\ tak blisko jej biologicznej córki, znać po niej było jakąś gorączkowość.
Pojawił się tak\e rewizor o szczupłej lisiej twarzy. Wszyscy kategorycznie zaprzeczali, by
kogokolwiek dało się tu ukryć, w dodatku w dwóch przylegających do siebie pokojach? Nie
do pomyślenia.
Przeszukawszy cały budynek, powrócili do punktu wyjścia, bez \adnego rezultatu.
- Tak jak mówiłem, fałszywa nadzieja - westchnął burmistrz, - śałuję, \e ją
obudziliście, rozczarowanie pózniej jest po dwakroć dotkliwe.
- Przykro nam. Teraz nale\y omówić dokładnie pana poczynania w dniu, kiedy
zniknęła dziewczynka. Musimy potwierdzić, \e to nie pan jechał wtedy tym samochodem.
Proszę wezwać \onę.
- Nie, znów tylko się zdenerwuje.
- To rozkaz.
Burmistrz zatelefonował do domu. Pozostawało im czekać.
W Jorim obudziła się pewna myśl.
- Panie burmistrzu... Wspominał pan wcześniej o wybuchach atomowych na
powierzchni Ziemi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.