[ Pobierz całość w formacie PDF ]
młodego śpiewaka.
- Dotrzymaj Lisie towarzystwa przez chwilę. Przypuszczam, że chce cię spytać o mojego
kochanego braciszka.
Dima popatrzył na Lisę z uśmiechem. Byli chyba w tym samym wieku. Nosił
szmaragdowozieloną rubaszkę, a na domrze, którą przewiesił przez plecy, powiewały
różnokolorowe wstążeczki.
Fryzurę miał podobną jak większość Kozaków. Wyglądało to tak, jakby ktoś nałożył na
głowę miskę i obciął włosy wzdłuż jej brzegu. Jego włosy były bardzo gęste i, co
nieczęsto spotyka się wśród Kozaków, dość jasne. Wystające kości policzkowe czyniły
twarz jakby szerszą, osadzone głęboko oczy spoglądały pogodnie, zaś usta były
szerokie i szczere.
- Co chcesz wiedzieć, Lisico? - zapytał.
Lisa ściągnęła usta, powinna się była domyślić, że Dima nie powstrzyma się od żartów.
Tak wiele rada by usłyszeć o Wasi, ale nie znała dobrze Dimy i nie chciała wypytywać
zbyt obcesowo. Poza tym musiała pamiętać o tym, co było dla niej najważniejsze: nie
nadwerężać gardła.
- Dlaczego nie jedzie razem z nami? - wyszeptała z trudem.
52
- Ktoś musi kontrolować trasę.
Lisa jednak zorientowała się, że Dima kłamie, i potrząsnęła głową.
- Unika mnie - szepnęła, a Kozak zrozumiał, że bardzo ją to boli.
- No, cóż - rzekł przygaszony i pochylił się do przodu. - Jeśli chcesz, to ci powiem. Wasyl
niczego nie robi na niby, Liso. Nie czas ani pora, by oceniać jego postępowanie, ale co
nieco mógłbym na ten temat powiedzieć. Cokolwiek przedsięwezmie, wkłada w to całą
duszę, tak jak Kozacy z Zaporoża mają w zwyczaju. Jedyna różnica między nim a innymi
polega na tym, że on to robi z większą determinacją. Jeśli walczy, to na śmierć i życie.
Kiedy się rozzłości, to biada temu, kto go do tego stanu doprowadził. Nigdy nie nauczył
się panować nad swymi emocjami. Płacze, kiedy jest nieszczęśliwy, no, a gdy się weseli
- co prawda od dawna już nikt go takim nie oglądał - potrafi tańczyć przez całą noc.
Widziałaś kiedyś tańczących Kozaków? Wasyl nie ma sobie równych. Ale od wielu lat już
tego nie robi.
Dima zamilkł, a Lisa zastanawiała się, co powie dalej.
- Rozmawiałem z nim dziś rano - ciągnął powoli. - Pilnował ciebie od chwili, kiedy
zasnęłaś, aż do rana, ale nie chciał, byś się o tym dowiedziała. Powiedział mi: Dima,
Lisa nie będzie musiała mnie oglądać. To Fiedia jest za nią odpowiedzialny. Ona ma taką
piękną, wrażliwą duszę. Ale proszę cię, miej na nią oko w moim imieniu. Patrzyłem na
nią, Dima. Skóra na jej ramionach przypomina alabaster. Stopy ma takie drobne i
delikatne, a oczy... sam widziałeś. Niewinne jak u dziecka. Nie wolno jej zbrukać. Ani
tobie, ani nikomu, a przede wszystkim mnie . On uważa, że nawet jego obecność może
zniszczyć w tobie piękno.
- Niemądry - szepnęła, wzdychając.
- Rozumiem go - rzekł Dima. - Niewiele wiesz o Wasi i najlepiej będzie, jeśli pozostaniesz
w nieświadomości.
Dojechali do miejsca, gdzie czekał na nich Wasyl, który najwyrazniej unikał wzroku Lisy.
- Będziemy musieli przeprawić się w tym miejscu - usiłował przekrzyczeć szum rzeki. -
Sprawdziłem, dalej w górę rzeki nie ma jak się przedostać na drugą stronę.
- Tutaj? - zdziwił się Fiedia. - Przecież to tuż przed porohem!
- No to znajdz lepsze miejsce!
Fiedia ustąpił, kiedy zorientował się, iż niegdyś był tu bród.
53
Lisa czuła się dotknięta tym, że Wasia zamierza trzymać się od niej z daleka. Patrzyła na
niego z bólem w sercu, gdy kierował swego konia w wartki nurt rzeki. Jaki on przystojny,
pomyślała, barczysty, wąski w biodrach, długonogi. Ciemne włosy błyszczały w
promieniach słońca, a silne śniade dłonie obejmowały końską szyję.
Ogarnęła ją przemożna tęsknota za przyjacielem z dzieciństwa, za poczuciem wspólnoty,
jaka ich łączyła aż do tego pamiętnego wieczoru nad Dnieprem, kiedy wszystko się
zmieniło.
Lisa spojrzała raz jeszcze na mężczyznę, który usiłował przeprowadzić przez rwącą
wodę spłoszonego konia, i nagle na wspomnienie tego, co uczynił tamtego wieczoru, jej
ciałem wstrząsnął dreszcz. Szybko odwróciła wzrok, przerażona tym nowym doznaniem.
Wasia obejrzał się i krzyknął do Koli:
- Nikołaj, prowadz konia Lisy, tu jest bezpiecznie.
Poczekali, aż Wasyl dotrze na drugi brzeg, i wtedy Kola poprowadził do wody konia Lisy.
Dziewczyna siedziała sztywno w siodle i zdenerwowana patrzyła na kopyta ślizgające się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]