[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rzeczona i tak dalej. Co za cholerna ironia.
Druga odzyskała mowę Gabrielle.
– Ale dlaczego mówiłaś, że dopiero go poznałaś, jeśli byłaś z nim zaręczona
przez całe życie? – spytała z marsem na czole.
– Na balu nosił maskę i przedstawił się przybranym imieniem, chyba Jean
Paul – przypomniała jej Julia.
– Ach tak, oczywiście – przyznała Gabrielle, po czym nagle zapytała: – Czy
wiesz, co się z nim stało?
T LR
– Tak.
– Och, dzięki Bogu!
– Nie ma mu za co dziękować – rzekła ponuro Julia. – Właśnie wróciłam z tam-
tej okolicy, gdzie rozmawiałam z jego ojcem. Pojechałam zakomunikować hrabiemu,
że nie będę dłużej honorować kontraktu małżeńskiego, gdyż spotkałam się z Richar-
dem, a jako dorośli ludzie oboje zgodziliśmy się, że małżeństwa nie będzie. Na to
hrabia oznajmił, że Richard zmieni swoje zdanie w ciągu siedmiu miesięcy, więc po-
winnam szykować się do ślubu. Powiedziałam mu, że nie będę czekała nawet miesią-
ca. Potem groził, że zrujnuje moją rodzinę. Myślałam, że on tak zmyśla o dziwnym
terminie siedmiu miesięcy, więc też go sprowokowałam, mówiąc, że jeśli nie otrzy-
mam wiarygodnego wyjaśnienia, dlaczego Richard miałby nagle w tym terminie
zmienić zdanie, ja podtrzymam swoją decyzję. I podał mi powód. Wymienił jakieś
drobne przewinienia, za które Richard musi zostać ukarany, i...
– Za to wszystko, co zrobił, żeby ojciec go wydziedziczył? – z niedowierzaniem
wtrącił Ohr.
– W którym jest więzieniu? – dopytywał się Drew. – Wydobędziemy go.
133
– Taka była i moja pierwsza myśl – przyznała Julia. – To były drobne przestęp-
stwa, które zostałyby mu wybaczone, gdyby Richard podporządkował się woli ojca i
zgodził się ze mną ożenić. Ale on odmówił, więc hrabia wsadził go na statek do Au-
stralii.
– Ale Australia dopiero niedawno stała się kolonią angielską – zauważył Ja-
mes. – Nie ma tam jeszcze nic oprócz...
– Właśnie – potwierdziła Julia.
– Właśnie czego? – dopytywała się Georgina, patrząc to na jedno, to na drugie.
– Skazańców, moja droga. Po utracie naszych kolonii w Ameryce – tłumaczył
James, uśmiechając się na myśl o tym, bo właśnie ta wojna spowodowała, że się
spotkali po raz pierwszy – musieliśmy gdzieś wysyłać naszych najgorszych krymina-
listów. W Ameryce mieli dobrze. Pracowali głównie jako służący. Ale nie w Australii.
Tamtejsze kolonie karne funkcjonują dopiero od kilku lat, ale już zasłynęły z suro-
wych warunków i ubóstwa. To dziki, nieujarzmiony kraj. Więźniowie tyrają tam do
upadłego.
– Ach, Boże! – jęknęła Georgina. – Na pewno ojciec Richarda nie wiedział o
tym, wysyłając go tam statkiem.
– Wie dobrze – wyjaśniła Julia cichym, załamującym się głosem. Cóż za
sprzeczne emocje nią targały. Żeby mówić dalej, musiała odchrząknąć. – Hrabia zro-
bił to, żeby nagiąć Richarda do swojej woli. To nie jest normalny ojciec. Nie myśla-
łam, że ktokolwiek potrafi być tak okrutny dla własnego dziecka.
T LR
– Może Richard nie jest jego dzieckiem? – podchwycił James.
Julia tylko popatrzyła na niego, ale Georgina uniosła brew, pytając męża:
– Co masz na myśli?
– No tak. W moich hulaszczych czasach w Londynie przewijała się pewna lady
Allen.
– Nie zrobiłeś tego! – jęknęła Georgina.
– Nie, z całą pewnością ja nie – James zachichotał. – Była zbyt łatwa. Możliwe,
że dopiero rozpoczynałem swoją karierę weterana, ale już wtedy lubiłem wyzwania.
Krążyły plotki, że celowo, z nienawiści przyprawiała rogi mężowi, żeby doprowadzić
do skandalu, który dotrze do jego uszu. Było to małżeństwo aranżowane, a ona tego
człowieka nie znosiła.
– I zakpiła z niego, rodząc nieślubnego syna?
James wzruszył ramionami.
– Nie wiem, czy tak zrobiła – powiedział. – Miała swój sezon rozwiązłości w
Londynie, a potem wróciła na wieś. Nie pamiętam, żeby jeszcze kiedykolwiek znów
134
się pojawiła. Ale, kochani, to tylko moje spekulacje. Może być tak, jak mówi Julia, że
ojciec Richarda w tej roli nie jest normalny.
– Richard nazywał go tyranem i mówił, że był bity – rzekła Julia cicho i dodała:
– Jednak to nie powstrzymało go przed buntem.
– To rzeczywiście brzmi najprawdopodobniej – przytaknął James. – Manford
nie jest jedynym mężczyzną wymagającym od rodziny całkowitego posłuszeństwa i
stosującym w razie sprzeciwu najsurowsze kary. Richard uciekł przed jego gniewem
na wiele lat i mógł mu uciec ponownie, więc gdy Manford dostał go w swoje ręce,
uznał to za ostatnią deskę ratunku. W końcu chłopak wciąż blokuje mu oczekiwany [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl