[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przygięto aż do kolan. Dwa Silmarile, które dotychczas zachował, wyjęte zostały
z żelaznej korony i jaśniały nieskazitelnym światłem pod niebem. Powierzono je
pieczy Eonwego.
Tak położono kres panowaniu Morgotha na Północy i unicestwiono Króle-
stwo Zła. Z lochów Angbandu wyszły tłumy niewolników, którzy nie mieli już
nadziei, że kiedykolwiek ujrzą światło dzienne, a teraz zobaczyli świat odmienio-
ny. Tak wielka była bowiem furia walczących, że rozdarli północne połacie lądu
zachodniego świata i morze teraz huczało w rozlicznych rozpadlinach, a wszędzie
panował chaos i zgiełk. Rzeki poznikały lub znalazły sobie nowe łożyska, doliny
się podniosły, góry zapadły, a po Sirionie nie zostało ani śladu.
Eonwe jako herold Odwiecznego Króla wezwał wszystkich elfów Beleriandu,
żeby opuścili Zródziemie. Ale Maglor i Maedhros nie chcieli usłuchać wezwa-
nia; chociaż znużeni i zniechęceni, czynili przygotowania, by raz jeszcze podjąć
rozpaczliwą próbę dopełnienia przysięgi. Z każdym, kto by im odmawiał wyda-
nia Silmarilów, gotowi byli wojować, nawet ze zwycięską armią Valarów, sami
przeciw całemu światu. Wyprawili więc posła do Eonwego, domagając się, aby
im oddał klejnoty, które przed wiekami ich ojciec Feanor stworzył i które mu
niegdyś Morgoth ukradł.
Lecz Eonwe odparł, że synowie Feanora, jeśli posiadali kiedyś prawo do tych
dzieł swego ojca, utracili je popełniając tak wiele bezlitosnych czynów, zaślepie-
ni swoją przysięgą, a zwłaszcza zabijając Diora i napadając na Przystań Sirionu.
Zwiatło Silmarilów powróci teraz na Zachód, skąd wzięło początek; niechże Ma-
glor i Maedhros także tam wrócą i poddadzą się sądowi Valarów, bo tylko na
234
mocy ich wyroku Eonwe może wydać powierzone jego straży klejnoty. Maglor
był skłonny ustąpić, bo smutek ciążył mu na sercu, rzekł więc do brata:
Przysięga nie zabrania nam czekać na sposobniejszą chwilę. Kto wie, czy
w Valinorze nie uzyskamy przebaczenia i wymazania win i czy nie oddadzą nam
klejnotów dobrowolnie.
Lecz Maedhros odparł, że jeśli powróciwszy do Amanu, nie zostaną ułaska-
wieni, przysięga będzie ich obowiązywała w dalszym ciągu; ale stracą nadzieję
na jej spełnienie.
Kto wie, jaki okropny los czeka nas powiedział jeżeli odmówimy
posłuszeństwa Valarom w ich własnym kraju albo nawet rozniecimy znów wojnę
w ich świętym królestwie.
Maglor wciąż jeszcze próbował przekonać brata mówiąc:
Jeśli Manwe i Varda, których wzięliśmy na świadków składając przysięgę,
sami przeszkodzą nam ją spełnić, czyż nie będzie to oznaczało jej unieważnienia?
Ale jak głos nasz dosięgnie Iluvatara poza Okręgiem Zwiata? spytał
Maedhros. A na jego imię przysięgaliśmy, oślepieni szaleństwem, i wezwali-
śmy Wieczne Ciemności, aby nas ogarnęły, jeżeli nie dotrzymamy słowa. Kto nas
zwolni z takiej przysięgi?
Jeżeli nikt nas z niej nie może zwolnić rzekł Maglor to zaprawdę
przeznaczone są nam Wieczne Ciemności w każdym wypadku, czy dotrzymamy
obietnicy, czy nie, lecz mniej wyrządzimy zła, łamiąc przysięgę.
W końcu jednak Maglor uległ woli Maedhrosa i razem zaczęli układać plany
zdobycia Silmarilów. Nocą, w przebraniu, zakradli się do obozu Eonwego, pod-
pełzli do miejsca, gdzie przechowywano klejnoty, zabili wartowników i porwali
swój łup. Lecz wtedy cały obóz zbudził się i powstał przeciw nim, oni zaś goto-
wi byli na śmierć, postanawiając bronić się do ostatniego tchu. Lecz Eonwe nie
pozwolił zabić synów Feanora i dał im uciec bez przeszkód. Każdy z nich wziął
jeden Silmaril, gdyż mówili sobie:
Skoro jeden Silmaril jest bezpowrotnie dla nas stracony, a z siedmiu sy-
nów Feanora tylko my dwaj żyjemy, widocznie los chciał, aby nam przypadło
dziedzictwo po ojcu.
Lecz klejnot parzył rękę Maedhrosa i zadawał mu ból niemożliwy do znie-
sienia. I wtedy dopiero Maedhros zrozumiał, że Eonwe miał słuszność i że syno-
wie Feanora stracili prawo do Silmarilów, a przysięga ich była daremna. W męce
i rozpaczy rzucił się więc do zionącej ogniem przepaści. Tak zginął Maedhros,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]