[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powiedziano w Starym Testamencie: oko za oko, ząb za ząb. Czy mam stosować tę zasadę
wobec was, seniores? Czy mam pomścić zabitych, którzy padli, broniąc swojej ziemi przed
waszym najazdem? Czy mam pomścić niewinnych, zamordowanych na mocy tego
haniebnego dekretu? Czy mam Basaine'a i tego, którego nazywacie cesarzem Meksyku,
traktować jak bandytów? I zabić, jeśli się dostaną w moje ręce? Synowie cywilizacji, siejecie
zagładę. A mimo to żal mi was. Lituję się nad wami, ponieważ miłość własna i chęć sławy
zaślepiły was. Jeszcze w tym roku odbędzie się sąd, który wyda na was wyrok: za żądzę
sławy, za chciwość, za lekceważenie wszystkich praw i ustaw. Wyrok ten wróci ludowi
czerwonoskórego Zapotekę, a ten przypomni narodom, że Bóg jest sprawiedliwy, umie
nagradzać i karać. Ponieważ osądzi was historia, ja się od tego sądu uchylam. Zapoteka stoi
przed mordercami swego ludu, przed tymi, którzy zniszczyli jego kraj. Jeżeli będziecie mnie
słuchać, wyjdzie to wam na dobre, jeżeli nie - spadnie na was moja karząca dłoń. Ja jestem
teraz panem Chihuahua. Jeżeli obiecujecie, że ani wy, ani wojsko tu stacjonujące nie
podniesie na mnie ręki, jeżeli oddacie broń i wycofacie się do głównej kwatery Basaine'a,
włos wam z głowy nie spadnie. Jeżeli nie przyjmiecie tych warunków, wymorduję załogę, a
was nie rozstrzelam, ale utopię w rzece o tej samej godzinie i w tym samym miejscu, w
którym obywatele tego miasta mieli zostać rozstrzelani. Daję wam dziesięć minut do
namysłu. Teraz odchodzę, abyście mogli spokojnie się naradzić. Obok każdego postawię
Indianina z nożem w ręku. Kto będzie mówił głośno albo próbował uciec, temu Apacz
przebije serce. Radzę nie odrzucać moich propozycji. Gdy wrócę, odpowiedzcie tylko krótko:
tak lub nie, reszta mnie nie obchodzi!
Po chwili obok każdego oficera stanął wojownik. Lewą ręką wyjęli Francuzom
kneble, w prawej trzymali noże, przygotowane do zadania ciosu. Juarez opuścił salę i udał się
do wartowni. Czekał tam na niego Sternau, siedząc przy stole. W pomieszczeniu i na
korytarzu stali w milczeniu Apacze. Gdy wszedł Juarez, Sternau podniósł się z krzesła.
- Tak prędko załatwił pan wszystko?
- Jeszcze nie. Wyszedłem tylko, aby oficerowie mogli się naradzić.
- Postawił im pan ultimatum?
55
- Tak. Chcę uniknąć przelewu krwi. Dałem im więc do wyboru: albo potopię oficerów
i rozstrzelam załogę, albo przyrzekłszy, że nie wystąpią zbrojnie przeciwko mnie, będą mogli
odejść w spokoju.
- Ciężki wybór. Z jednej strony haniebna śmierć, z drugiej odwrót bez walki, bez
broni. Chyba spróbują pertraktować...
- Oświadczyłem wyraznie, że nie będzie to miało sensu. Dałem im dziesięć minut na
powzięcie decyzji. Nie dodam do tego ani sekundy. Czy pan postąpiłby inaczej?
- Na pewno nie. Mam jeszcze prośbę do pana...
- Słucham.
- Powinniśmy natychmiast uwolnić zakładników.
- Gdzie są ci ludzie?
- Nie wiem, trzeba zapytać klucznika.
- Niech się pan zajmie tą sprawą. Minęło dziesięć minut, muszę iść na górę.
Sternau odszukał klucznika. Siedział w swoim mieszkaniu wraz z żoną.
- No i co się dzieje, senior Sternau? - zapytał.
- Wszystko idzie dobrze. Gdzie są zakładnicy skazani na śmierć przez Francuzów? W
więzieniu?
- Nie, trzymano ich tam do wczorajszego wieczora. Gdy się ściemniło, sprowadzono
ich do ratusza. Leżą związani w piwnicy.
- Kto ich pilnuje?
- Pięciu żołnierzy. Jest tam też z nimi trzech francuskich kapelanów wojskowych.
- Sprowadzę kilku Indian. Pójdzie pan z nami do piwnicy, dobrze?
Po chwili przyprowadził dziesięciu Apaczów; mieli wszystko, czego potrzeba do
skrępowania jeńców. Zeszli po kamiennych, masywnych schodach i dotarli do potężnych
żelaznych drzwi zamkniętych na dwa wielkie rygle.
- Czy w piwnicy pali się światło? - zapytał szeptem Sternau.
- Tak, senior.
- Niech więc pan zgasi latarkę. Będzie lepiej, jak zaskoczymy żołnierzy.
Klucznik wykonał polecenie i odsunął rygiel. Gdy otworzył drzwi, Sternau zobaczył
wielką halę oświetloną niewielką lampą.
Dziesięciu Indian niepostrzeżenie wśliznęło się do środka. Niemal jednocześnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]