[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie patrzył. Pochyliła się i podniosła okładkę. Gdyby
gwałtownie nie nabrała powietrza, może miałaby więcej
czasu, aby przyjrzeć się rysunkowi. A tak, Hindus odwrócił
się szybko jak kobra i złapał zeszyt, jego ciemne policzki
99
poczerwieniały.
Nie jest skończony!
Zagryzła wargę, nie mogąc spojrzeć mu w twarz.
Mogę go zobaczyć, kiedy będzie?
Jeśli kiedyś go skończę powiedział szorstko,
wstając. Lepiej już wracajmy.
Przez całą drogę do Oranżerii nie odezwał się już
słowem. Przyszli ostatni i Cassie czuła na sobie liczne
spojrzenia. Wzrok Keiko był morderczy. Bez wątpienia
Katerina usłyszy, jak Cassie i Ranjit wyłonili się razem z
zarośli. Uśmiech Richarda był nieco mniej pewny niż
zazwyczaj, Jake nie patrzył na nikogo i na nic.
Przynajmniej signor Poldino ucieszył się na ich widok.
Klasnął pulchnymi dłońmi.
Cudownie. Teraz wracajmy do szkoły, ale Cassie,
Ranjit, z niecierpliwością czekam na wasze skończone
rysunki.
Mam nadzieję, że Ranjit go skończy, pomyślała
tęsknie Cassie. I naprawdę miała nadzieję, że pozwoli jej go
obejrzeć. Narysował dwie proste postaci, które patrzyły na
siebie z wyraznym zadowoleniem i rozbawieniem:
trzymająca balonik mała dziewczynka w żółtym płaszczu
przeciwdeszczowym i śmiejąca się nastolatka, siedząca ze
skrzyżowanymi nogami na niskim murku i rysująca dziecko.
Starsza dziewczyna wyglądała tak beztrosko, że łatwo było
jej nie poznać.
Ale Cassie ją poznała.
* * *
Och, piękna kobieto zaśpiewał amerykański głos.
Cassie podniosła głowę, spodziewając się zobaczyć znajomą
100
twarz Jake a.
Ale to był Richard. Rzucił swoje podręczniki na ławkę
Jake a, odsunął krzesło i usiadł z założonymi za głowę
rękami, niezle naśladując buńczuczne nastawienie
Amerykanina.
Cassie spojrzała na niego badawczo.
Niezły w tym jesteś.
W czym.
W naśladowaniu. Brzmiałeś zupełnie jak on.
Ależ dziękuję zatrzepotał rzęsami.
W ogóle niezły z ciebie aktor.
Hę? nieznacznie napiął mięśnie.
Z jakiegoś powodu na myśl przyszedł jej wąż. Sposób,
w jaki wąż wypręża się jak struna na chwilę przed atakiem.
Bądz ostrożna powiedział Jake w restauracji. Kłótnia z
Richardem byłaby naprawdę, naprawdę głupia z więcej niż
jeden powodów. Nie chodzi o to, żeby miała zamiar stosować
się do rad Amerykanina. Ale nie pozna sekretów akademii,
drąc koty z każdym, kto ją wkurzy. Nie wściekaj się,
powiedziała sobie, tylko wyrównuj rachunki.
Poza tym Richard nie był jedynym niezłym aktorem w
okolicy. Cassie uśmiechnęła się do niego w sposób, który
przywrócił jego szeroki, spokojny uśmiech.
Gdzie jest Jake?
Nie będzie go dzisiaj na lekcjach Richard nieco
uniósł ramiona. Nie czuje się dobrze, jak słyszałem. Cierpi
na bezsenność. Może miał szczególnie kiepską noc.
Szkoda rzuciła lekko Cassie. A więc unikałeś
mnie czy coś w tym guście?
Skarbie! poprawił się na krześle. Myślałem, że to
ty mnie unikasz.
Oczywiście, że nie. Byłam zajęta, to wszystko.
101
I również trochę bezsenna. Niemal spadłem z
krzesła, kiedy zobaczyłem cię w nocy w naszym salonie.
Pełen troski pochylił się ku niej. Słuchaj, jeśli tak chcesz
zobaczyć to miejsce, mogę spróbować coś zorganizować.
Uśmiechnęła się do niego niewinnie.
W sumie, bardzo bym chciała. Zgubiłam się wtedy,
to wszystko. Lubię spacerować w nocy, kiedy nie mogę
zasnąć. Zawsze tak było. To lepsze niż leżenie i gapienie się
w sufit.
I myślenie o Anglii powiedział Richard. Podoba
mi się obraz, który przywołują twoje słowa.
Cassie się roześmiała.
Znowu to powiem: jesteś nieznośny.
Dobiegło ich chrząknięcie nauczyciela.
Wiktor Hugo, panie i panowie. Proszę otworzyć
książkę na stronie czternastej...
Madame Lefevre nie była najbardziej surowym
nauczycielem w szkole, a do tego była krótkowidzem. Cassie
czuła, jak Richard kręci się w ławce i przerzuca strony
książki. W końcu nachylił się do niej.
Jesteś zainteresowana Wybranymi, prawda?
wyszeptał.
W udawanej dezaprobacie Cassie postukała w otwartą
książkę palcem wskazującym. Odchylił się do tyłu i
westchnął. Jednak mniej niż minutę pózniej znowu się
nachylił.
Słuchaj, mogę ci powiedzieć, co się stanie.
Widziałem film.
Nakręcili film? odszepnęła. O Wybranych?
Kokietka uśmiechnął się. Mam na myśli garbusa.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]