[ Pobierz całość w formacie PDF ]

trzymać - wyjaśniła. - Po prostu się pożegnaj. Powiedz, że to
były miłe chwile i że za wiele lat, kiedy będziesz wspominał
Sant Louis, pomyślisz o mnie z czułością.
- Z czułością? - Jego głos zabrzmiał z taką siłą, że echo
odbiło się od ścian. - Myślisz, że tylko tyle dla mnie
znaczysz?
Zanim zdołała cokolwiek powiedzieć, za oknem rozległ
się warkot silnika i chwilę potem usłyszeli ponaglające
trąbienie. Twarz Aleksa stężała. Lauren uniosła się lekko i
powiedziała:
- Lepiej już idź.
Przeczesał włosy palcami i westchnął głęboko.
- Nie chcę rozstawać się z tobą w taki sposób. - Nadal nie
ruszał się z miejsca i patrzył na nią z napięciem.
Zerknęła znacząco na budzik.
- Jeśli natychmiast stąd nie wyjdziesz, nie zdążysz na
samolot.
Jakby na potwierdzenie tych słów znowu rozległ się
klakson i zanim Lauren uświadomiła sobie, co się dzieje,
Alex pochylił się nad nią i pocałował ją w usta.
- To nie jest pożegnanie - powtórzył z mocą. - Wrócę,
zobaczysz.
Uniósł się i podszedł do drzwi. Patrzyła za nim i zasta-
nawiała się, czy będzie umiała bez niego żyć. W jej sercu
już rodziła się głucha tęsknota.
Przez chwilę przeniknęło jej przez głowę, że to ostatnia
szansa, aby go zatrzymać. Gdyby powiedziała mu o dziecku,
pewnie by został. Może inna kobieta użyłaby tego ar-
gumentu, ale nie Lauren. Przez całe życie musiała być silna i
teraz też tak będzie.
Uniosła dłoń w geście pożegnania.
- Żegnaj, Alex - wyszeptała.
Dzień pierwszy
Najdroższa Lauren!
Próbowałem dodzwonić się do ciebie, ale twój telefon
cały czas był wyłączony Lot przebiegł w miarę spokojnie.
Spotkałem się już z funkcjonariuszem prowadzącym sprawę
Luca. Na razie nic nie wiadomo, czekamy na żądania okupu.
Brak mi Ciebie. Tęsknię.
Alex
Lauren wpatrywała się w ekran komputera i próbowała
opanować nadzieję, która rodziła się w jej sercu. Napisał
„najdroższa"... Tak bardzo się bała rozczarowania. A może
on naprawdę zamierzał wrócić? Przecież wcale nie musiał
pisać do niej listów, ani próbować dzwonić...
Dzień trzydziesty
Najdroższa Lauren!
Niestety, śledztwo prawie nie posuwa się naprzód. Policja
nie wie już, co robić. Wciąż nikt się z nami nie skontaktował.
Nie ma żądań od porywaczy, ale na szczęście nie ma też
zwłok. Tak jakby Lue wyparował z powierzchni ziemi, ja
wciąż wierzę, że on żyje.
Dziękuję, że zgodziłaś się wczoraj porozmawiać ze mną i
pozwoliłaś mi się wytłumaczyć. Mam nadzieję, że rozumiesz,
dlaczego od razu nie powiedziałem Ci, kim naprawdę
jestem. Nie zamierzałem Cię oszukiwać. Chciałbym, żebyś
mi wybaczyła.
Przykro mi, że musisz się wyprowadzić. Wiem, że dom był
drogi, ale miałem nadzieję, że jakoś sobie poradzisz. Może
jednak rozważysz jeszcze raz pożyczkę, którą Ci ofe-
rowałem?
Oczywiście cieszę się, że znalazłaś już nowe mieszkanie.
Mam nadzieję, że będzie Ci w nim dobrze. Pamiętaj, jeśli Ci
się nie spodoba, nie musisz w nim zostawać.
Alex
Lauren rozejrzała się po niewielkim dwupokojowym
mieszkanku i skrzywiła się z niesmakiem. Było stare, dość
zaniedbane i zupełnie jej się nie podobało. Ale jednocześnie
znajdowało się w dobrej okolicy, a przede wszystkim czynsz
był bardzo niski.
Do urodzenia dziecka zostało wprawdzie jeszcze kilka
miesięcy, ale wiedziała, że musi szukać oszczędności, gdzie
się da, żeby odłożyć jakieś pieniądze na przyszłość.
Jej przyjaciele nie rozumieli, dlaczego nagle się
wyprowadziła, ale nie zamierzała im tego tłumaczyć. Nikt
jeszcze nie wiedział o dziecku i chciała, by na razie tak
zostało.
Dzień czterdziesty piąty
Najdroższa Lauren!
Dziękuję Ci za wiadomość, chociaż, niestety, to nie to
samo co rozmowa.
Byłem ostatnio bardzo zajęty. Wynajęliśmy prywatnych
detektywów i teraz sami prowadzimy śledztwo. Bostońska
policja stara się pomóc, ale ich możliwości są ograniczone.
Mamy nadzieję, że milion dolarów nagrody, którą obiecali-
śmy, przyniesie jakiś efekt.
Wygląda na to, że jesteś ostatnio bardzo zajęta. Ta do-
datkowa praca zabiera Ci chyba cały wolny czas. Dbaj o
siebie.
Wpatrywała się w ostatni akapit i miała ochotę wybuch-
nąć histerycznym śmiechem. Nie wiedziała, czy „zajęta" to
dobre słowo, żeby opisać tryb życia, jaki ostatnio
prowadziła. Wszyscy znajomi sądzili, że podjęła pracę w
modnym butiku głównie ze względu na rabaty dla
personelu, a ona nie chciała wyprowadzać ich z błędu.
Teraz przyświecał jej jeden cel - musiała pospłacać
wszystkie długi i rachunki przed narodzinami maleństwa.
I tylko czasami, gdy była już bardzo zmęczona, pozwa-
lała sobie na nierealne marzenia. Widziała w nich przy- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl