[ Pobierz całość w formacie PDF ]
swoje miejsce.
Nigdy nie był mi potrzebny żaden facet, a teraz czuję się niepewnie,
kiedy ten Harriman zniknie mi z oczu mruknęła pod nosem.
To zapewne z powodu nieprzewidzianej przygody. Podbramkowa
sytuacja i przymusowa jazda przez nieznane tereny musiały odbić się na jej
psychice. Pewnie tak samo zachowują się porwani, którzy po jakimś czasie
przywiązują się do porywaczy. Chociaż Dirk nie był typem mężczyzny, który
zmuszałby do czegokolwiek kobietę.
Belle uniosła głowę i wpatrzyła się w sufit. Kontury beżowych,
kwadratowych płyt po chwili zamazały się, a na ich tle pojawił się lśniący
jaguar. Na siedzeniu pasażera zobaczyła siebie uwożoną przez bestię, Dirka
Harrimana, do Taos czy innego Laos.
Oddychała ciężko. Z samochodowego radia płynęły dzwięki gitarowej
kompozycji Gartha, ulubionego piosenkarza Dirka.
Nagle odzyskała ostrość widzenia. Znowu miała przed oczami sufit
dworca lotniczego. Rozejrzała się dookoła. Otaczali ją obcy ludzie, słyszała
szum ich rozmów. Co też jej chodzi po głowie z tym Taos? I co by tam
robiła? Byłaby tak samo samotna, jak wszędzie, tylko dodatkowo
pozbawiona perspektyw na przyszłość. Stałaby się jedynie dodatkiem do
Dirka Harrimana. Dokładnie to samo czekało na nią u boku poprzedniego
narzeczonego, Louiego.
Spojrzała na papugę.
Jedziemy do naszej knajpki powiedziała zdecydowanym tonem.
Nic nie może stanąć na jej drodze do przyszłości. Spojrzała na zegarek.
Było wpół do szóstej. Jeszcze z samochodu Dirk zarezerwował jej bilet na
32
RS
lot o siódmej. Niebawem Belle będzie w Cheyenne, w drodze do Błękitnego
Księżyca . Tam rozgości się w pokojach na tyłach. Będzie miała cały dzień
na odpoczynek, a w środę rano podpisze dokumenty.
Pochyliła się w stronę Louiego, którego klatka stała na prawo od niej.
Postawimy cię bliziutko kasy. Będziesz miał oko na forsę. Zobaczysz,
spodoba ci się.
Ptak zaskrzeczał. Odwróciła się w lewo.
A ty, Miły... Pogrążony we śnie kot wyciągnął jedną łapę, jakby
chciał zameldować swoją obecność. Belle pogładziła jego miękką sierść.
Ciebie umieścimy w twoim ulubionym miejscu, czyli w kuchni. W kącie
będzie stała zawsze pełna miska z jedzeniem. Nad nią zawiesimy tabliczkę z
napisem: Nie podchodzić. Własność Miłego . I obiecuję, że już nigdy nie
nafaszeruję cię lekami, bo nie będziesz musiał jezdzić samochodem. No,
może z wyjątkiem rzadkich wypraw do weterynarza, ale nigdy nie będziesz
już zmuszony do żadnej długiej podróży.
Do oczu napłynęły jej łzy. Poczuła zmęczenie. Wytarła oczy skrajem
koszuli.
Zrobiłeś to dla mnie, prawda? wyszeptała. Przejechałeś setki
kilometrów, żeby umożliwić mi nowy start. Jesteś naprawdę wyjątkowy,
Miły.
Zaczynam się niepokoić twoim związkiem z tym kotem usłyszała
nagle głęboki głos.
Odwróciła się i zobaczyła Dirka. Wyglądał na bardzo rozbawionego.
Nie uważasz, że Miły to imię odpowiednie raczej dla mężczyzny niż dla
kota?
A może to Dirk jest zazdrosny o Miłego? Dirk miał ponurą minę.
Mam złe wiadomości powiedział.
Samolot jest śmiertelnie ranny?
Nie dostałem biletów.
Przecież zarezerwowałeś je przez telefon. Sama słyszałam.
Wszystko przez twoich towarzyszy podróży. Nie mogą lecieć, jeśli nie
mają zaświadczenia od weterynarza, wydanego najpózniej miesiąc temu.
33
RS
Miły był u weterynarza dziś rano!
I dostał zaświadczenie?
Nie odpowiedziała Belle po chwili. Acepromazynę.
Pomyślała o odległej knajpce. Czyżby miała ją utracić?
Czyżby jej marzenia miały pozostać nie zrealizowane?
W jakimś miasteczku niedaleko stąd jest dworzec autobusowy.
Jedzmy tam ściągnął ją na ziemię Dirk, biorąc klatkę z Louiem i walizkę.
Jak bardzo niedaleko?
Jeśli nie będziemy po drodze zaliczać barów, to całkiem blisko.
Jak blisko?
Belle czuła, że ogarnia ją histeria.
Pan w okienku nie był pewien. Przenieśli go tu niedawno z Nowego
Jorku. Idziemy?
Spojrzał na nią pytająco. To samo zrobił Louie. Prawdopodobnie i Miły,
gdyby nie spał, poszedłby w ich ślady. Mało która kobieta mogła liczyć na
wsparcie trzech mężczyzn, a Belle, mimo to, pozwoliła sobie na atak
histerii. Trzeba się wziąć w garść.
Wyprostowała się i zmusiła do uśmiechu.
Idziemy.
W czasie pokonywania ostatnich sześćdziesięciu kilometrów Dirk nie
był w stanie opanować nerwowego tiku w prawym oku. Czasem mu się to
zdarzało po długotrwałych i żmudnych negocjacjach. Tym razem przyczyną
była muzyka country, rozbrzmiewająca w samochodzie od ponad dwóch
godzin.
Jeszcze jedna smętna opowieść jakiegoś kowboja o tym, jak został
skrzywdzony przez kobietę powiedział, przekrzykując zawodzenie i albo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]