[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- %7łartuje sobie z ciebie. Głównie na temat twoich westchnień do Patrycji.
Walter zarumienił się. - Ona nic... nic dla mnie nie znaczy! - powiedział jąkając się nieco. - Wcale nie
jestem nią zainteresowany.
- A czy ja mówię, że znaczy? - Tony wzruszył ramionami. - Powtarzam, co słyszałem.
- On naprawdę to powiedział? - Walter z niedowierzaniem pokręcił głową.
- Nie chcesz to nie wierz! - Tony zrobił minę, jakby go to w ogóle nie obchodziło. - W końcu to
nie moja sprawa! Myślałem tylko, że pomożesz mi trochę przytrzeć mu nosa, ale widzę, że się
pomyliłem.
Tony umilkł, żeby sprawdzić, jakie wrażenie wywołał na Walterze. Szukał przyzwolenia na wdrożenie
go w swój plan. Nie zamierzał wyjawiać mu wszystkiego, a jedynie to, co było mu wygodne. Całości
Walter miał się dowiedzieć po fakcie, gdy będzie już za pózno na wycofanie się.
57
- Co chcesz zrobić? - zapytał aktor.
Tony uśmiechnął się w duchu, ale zachował kamienny wyraz twarzy.
- Nic wielkiego! Chcę go trochę odbrązowić.
- W jaki sposób?
- Robiąc z niego złodzieja.
Walter zapomniał o bólu głowy i złym samopoczuciu. Nigdy nie przepadał za Tonym, podświadomie
obawiał się go, a ta nieoczekiwana wizyta upewniła go, że unikając To-ny'ego miał rację. To spotkanie
zapowiadało kłopoty.
- A jaka byłaby moja rola?
- Nic wielkiego! Musiałbyś dać mu do ręki pewną figurkę, w taki sposób, żeby zostały na niej
tylko odciski jego palców. To wszystko.
- A co potem?
- To już moje zmartwienie.
- Jeżeli to taka niewielka rola, dlaczego to ja mam ją zagrać?
Tony spodziewał się takich pytań, pomimo to dociekliwość Waltera irytowała go.
- Bo gdybym to ja zjawił się u niego, z pewnością nie uwierzyłby, że są to przyjacielskie
odwiedziny.
- A jeśli zrobię to ja, nie będzie niczego podejrzewał.
- Właśnie!
- Wybacz, ale nie licz na mnie.
- Ale...
- Powiedziałem: nie! Szanuję Edgara i nie zrobię mu takiego świństwa.
Tony zaklął w duchu. Co za dureń. Na szacunek mu się zebrało. Błazenada. Kto by pomyślał, że ten
lękliwy bubek jest taki honorowy.
- Szacunek zostaw sobie na pózniej! - Tony podjął decyzję, musiał to dokończyć. - Pomyśl o
Patrycji...
- Co ma z tym wspólnego Patrycja?
58
- Nic! Ale gdyby Gratiano okazał się złodziejem, Patrycja mogłaby zmienić zdanie na jego
temat.
- Nic z tego! - Walter wstał z fotela. - Być może nie jestem najuczciwszym z ludzi, ale z
pewnością nie jestem świnią!
Tony'ego zaczęła ogarniać wściekłość. Ten amancik myślał, że to film i że mógł grać bohatera bez
skazy. Uważał się za człowieka honoru i puszył się tym jak paw. Chłopak ma krótką pamięć" -
pomyślał Tony ze złością. Najwyższa pora przypomnieć mu, kim jest naprawdę... i na jakim haku
wisi"!
- Walterze! Nie sądziłem, że tak szybko zapomnisz
0 przysłudze, jaką ci kiedyś wyświadczyłem!
Quincy zbladł i opadł na fotel. - Pamiętam o tym! - po-wiedział&chryple.
- Cieszy mnie to niezmiernie! Gdyby ta sprawa ujrzała światło dzienne, mógłbyś mieć kłopoty.
Seks z nieletnimi to niebezpieczne hobby.
- Wiesz dobrze, że to wszystko ukartowała jej matka!
- Media przedstawiłyby to inaczej.
Walter zaciął usta. - Oddałem ci pieniądze, które jej wtedy dałeś.
Tony skinął głową. - To prawda, ale nadal jesteś mi winien przysługę.
- Nie mogę tego zrobić!
- Wprost przeciwnie! Musisz to zrobić! - wycedził Tony. - Jeżeli tego nie zrobisz, postaram się,
żeby mamuśka
1 córeczka przypomniały sobie parę szczegółów. Myślisz, że to nie zainteresuje pismaków? A
policję?
Walter głębiej zapadł się w fotel. - Nie zrobisz tego!
- Tak sądzisz? - zapytał chłodno. - A czy warto ryzykować tak wiele z powodu takiej drobnostki,
o jaką cię proszę?
- Jesteś łajdakiem!
59
- Epitety zostaw sobie na pózniej! Teraz zrób to, o co cię proszę!
* * *
Ned przetarł oczy, gdy w progu zobaczył Waltera. Ta wizyta była tak nieoczekiwana, że przez chwilę
miał wrażenie, iż ulega halucynacji. Mimo to ucieszył się na jego widok.
- Czy można? - zapytał nieśmiało Quincy, wpatrując się usilnie w guziki koszuli Neda.
- Jasne! Wejdz proszę!
Bari sprzeciwił się temu zaproszeniu głośnym szczekaniem. Wyglądało to dość zabawnie, gdy mały
szczeniak usiłował zachowywać się jak dorosły pies.
- Spokój! - Ned uspokoił go ruchem ręki. Bari siadł na tylnych łapach, ale nadal uważnie
przypatrywał się intruzowi.
- Przechodziłem w pobliżu i pomyślałem, że wpadnę! Nie zajmę ci dużo czasu! - zastrzegł się
Walter, gdy przeszli do pokoju. - Chciałem tylko zapytać, czy nie znasz kogoś, kto interesuje się sztuką
Afryki.
- Czym? - Nedowi przez chwilę wydawało się, że się przesłyszał.
- Sztuką afrykańską! Chcę kupić taką jedną figurkę. -Klepnął w leżącą na jego kolanach torbę. -
Szukam kogoś, kto mógłby mi doradzić. Ktoś mi mówił, że się na tym znasz.
Tym razem Bari przeszedł do bardziej zdecydowanych działań i zaatakował nogawki Waltera. Ned
pochylił się w fotelu i chwycił szczeniaka za kark. Układając psiaka na kolanach równocześnie
zastanawiał się, co odpowiedzieć Walterowi. Z pewnością nie był ekspertem w tej dziedzinie, chociaż
kiedyś trochę interesował się Czarnym Lą-
60
dem. Cała jego wiedza była bardzo powierzchowna i z pewnością nie znał się na afrykańskiej sztuce.
- Obawiam się, że nie mogę ci pomóc - powiedział głaszcząc Bariego po karku. - Nie jestem
nawet hobbystą.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]