[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zapewne Kalif jest równie próŜny jak arogancki. Siedzi wieczorami u siebie i z
braku lepszego zajęcia poleruje paznokcie.
Gotowa jestem w to uwierzyć.
– Dobrze się zastanów, nim zaczniesz kogoś podejrzewać, Missy – poradziła
przyjaciółce Deirdre. – Moim zdaniem szczęście się do nas uśmiechnęło, gdy Kalif
zaczął pracować w Cyrku Mistrzów. Wpływy z biletów będą teraz znacznie
wyŜsze, a nasze dochody wzrosną.
Mistral nie brała dotąd pod uwagę tego aspektu sprawy.
Teraz wiedziała, czemu większość kolegów tak się ucieszyła się, Ŝe ich cyrk ma
znów w programie tresurę lwów. To oznaczało dla nich wyŜsze dochody.
– Otworzyłaś mi oczy – wyznała cicho zawstydzona Mistral. – Nie
zastanawiałam się, jakie konsekwencje ma dla was przyjęcie Kalifa do zespołu.
Zdaję sobie sprawę, Ŝe Nicabar i ja płacimy wam niewiele, więc ledwie wiąŜecie
koniec z końcem. Tresura lwów przyciąga widzów. Zaczynam się szczerze cieszyć,
Ŝe Kalif jest z nami. – Mistral zerknęła na budzik stojący przy lustrze, zrobiła
wielkie oczy i zawołała: – O BoŜe! Jest okropnie późno! Musimy pędzić, bo
spóźnimy się na paradę. Dziadek nam tego nie daruje!
Ruszyły biegiem w stronę cyrkowego namiotu. Gdy mijały rozgrzany letnim
słońcem parking, Mistral przypomniała sobie gorejące poŜądaniem ciemne oczy
Kalifa. Wzdrygnęła się mimo upału. Miała wraŜenie, Ŝe jej ciało ogarnia płomień.
Rozdział 6
Na arenie
Mistral i Deirdre w ostatniej chwili wpadły za kulisy, ale zdąŜyły jeszcze zająć
miejsce w formującym się orszaku cyrkowców. Taki pochód otwierał kaŜde
przedstawienie. Mistral odczuwała pewne zakłopotanie, gdy nieduŜa grupa
artystów okrąŜała arenę. Kilkakrotnie dawała nawet dziadkowi do zrozumienia, Ŝe
powinni zrezygnować z tego punktu programu.
Zespół nie był liczny i dlatego niemal kaŜdy z artystów z konieczności
opanował po dwie cyrkowe dyscypliny. W czasie parady nie mogli się jednak
rozdwoić. Mistral zastanawiała się czasem, czy widzowie naprawdę są tak
łatwowierni, by dać się przekonać, Ŝe cyrkowców jest dwa razy więcej niŜ
uczestników parady. Nicabar upierał się, by nadal w ten sposób rozpoczynać
przedstawienia. Wierzył w siłę tradycji.
Tego dnia odczucia Mistral były inne niŜ zwykle. Dziewczyna sięgnęła po
efektowną pelerynę z fioletowego jedwabiu, która leŜała na składanym krześle
gotowa do włoŜenia, i drŜącymi rękami narzuciła ją na ramiona. Teraz miała
widomy dowód, Ŝe racja jest po stronie Deirdre. Obecność Kalifa Khana
rzeczywiście wyszła Cyrkowi Mistrzów na dobre. Dzisiejsza parada zapowiadała
się imponująco.
Pogromca lwów zamykał orszak. Miał na sobie biały, fałdzisty burnus
haftowany w zawiłe arabeski, który musiał kosztować fortunę. Na głowie arabski
turban, na nogach lśniące, czarne oficerki; w ręku skórzany bicz. Za nim ciągnął się
rząd szesnastu barwnych klatek, w których trzymano lwice oraz lwy. Mistral
przyznała w duchu, Ŝe to imponujący widok.
Zabrzmiał marsz i przedstawienie się zaczęło. Blask reflektora wydobył z
półmroku postać Nicabara. Mistral z rozrzewnieniem popatrzyła na dziadka
ubranego w czarny cylinder, frak, jedwabną pelerynę z czerwoną podszewką i
staroświeckie białe rękawiczki. Starszy pan opierał się na czarnej lasce ze srebrną
gałką. Mistral odniosła wraŜenie, Ŝe jest tego popołudnia jakby wyŜszy i bardziej
pewny siebie.
Wytworny konferansjer przywitał widzów i dał hasło do rozpoczęcia parady.
Artyści zmierzali w stronę areny. Mistral otarła łzy wzruszenia, ozdobiła twarz
profesjonalnym uśmiechem, wskoczyła na grzbiet ulubionego konia imieniem
Złotnik i ruszyła stępa. Koń był równie stremowany jak woltyŜerka. Zatańczył w
miejscu, ale dziewczyna ściągnęła wodze i bez trudu go uspokoiła. Potem uniosła
w górę ramiona i ruszyła wzdłuŜ areny, machając radośnie do widzów.
Jordan czekał na swoją kolej, obserwując Mistral z daleka. Wyglądała ślicznie
w ciemnej pelerynie, z rozpuszczonymi płowymi włosami. Sierść jej wierzchowca
miała podobny odcień. Ta dziewczyna była urodzoną amazonką. Jordan
porównywał ją do pogańskich bogiń wiodących do bitwy armie wojowników.
Mistral nie przestawała się uśmiechać, ale w czasie parady ogarnęło ją dziwne
uczucie. Zupełnie jakby dreszcz przebiegł jej po plecach. Szybko odkryła, w czym
rzecz. Nie musiała odwracać głowy, by nabrać pewności, Ŝe Kalif gapi się na nią
zza kulis. Czuła na sobie natarczywe spojrzenie ciemnych oczu gorejących
piekielnym ogniem.
Niech diabli porwą tego drania!
Mistral z radością wyszła na arenę, ale pod czujnym wzrokiem pogromcy lwów
po kilku okrąŜeniach popadła w irytację i z ulgą przyjęła hasło do opuszczenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl