[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie możesz się zadawać z miejscowymi, Jared. Wiesz o tym i wiesz
dlaczego.
- Dlaczego tu jesteś? - spytał ostro. - Jeżeli muszę, mogę podpisywać
kontrakty u ciebie w biurze w Oklahoma City. Nie widzę żadnego
powodu, dla którego masz mi się tu kręcić.
Unikała jego spojrzenia.
- Jesteś teraz szczególnie podatny na różne okoliczności. Możesz się
zadać z kimś, kogo normalnie obszedłbyś szerokim łukiem.
- Płacę ci bajońskie sumy za to, żebyś pilnowała moich zawodowych
interesów. - Podkreślił wyraz zawodowych". - Jeśli zaczniesz wsadzać
nos w moje prywatne sprawy, zastąpię cię jakimś mężczyzną. A potem -
54
RS
dodał z całą premedytacją - wyślę list z wyjaśnieniami do Izby
Adwokackiej w Oklahomie.
- Masz rację, przekroczyłam granicę. - Zreflektowała się.
- Więc o jakich kontraktach mówimy?
Była wyraznie zdezorientowana. Dotknęła ręką skroni.
- Wiesz, właściwie nie pamiętam.
- To może wróć do swojego biura i pomyśl nad tym -zaproponował.
- Dobrze. Ale nie jest to rozsądne, żebyś ufał ludziom, których
dobrze nie znasz. Właściwie to chciałam po prostu zobaczyć, jak sobie
radzisz - wyznała.
Dobrze.
- Trzymaj się.
Nie odpowiedział na to. Patrzył na nią, póki nie doszła do drzwi
wejściowych.
- Zadzwonisz, jak będziesz czegoś potrzebował? - spytała.
- Zadzwonię, jeżeli będę potrzebował porady prawnej - podkreślił.
Skrzywiła się i wreszcie drzwi się za nią zamknęły.
Jared patrzył przed siebie i zastanawiał się, jak to możliwe, że
wcześniej nie zauważył u Max tej zaborczości. Uprzedził, że nie chce mieć
z nią romansu. Dlaczego przyjechała? Czy go sprawdzała i dowiedziała się
o Sarze?
Właściwie ona ma rację. Nic nie wiem o Sarze.
Tony wszedł z torbą pełną zakupów.
- Zobaczyłem po drodze limuzynę - powiedział do Jareda. - Czy to
była Max? Co ona tu robiła?
55
RS
- Bóg raczy wiedzieć - odparł Jared. - Chyba chciała mnie ostrzec
przed Sarą.
- Pomyślałem, że do tego dojdzie - stwierdził Tony. -Max lubi żyć na
wysokiej stopie, a nie zarabia dostatecznie dużo, żeby sprostać swoim
wymaganiom.
- Najwidoczniej. Niech jej firma płaci za tę limuzynę. Ja na pewno
nie pokryję tego rachunku.
- Powinieneś to powiedzieć Arturowi - poradził Tony, mając na
myśli księgowego, który mieszkał na miejscu i zajmował się wszystkimi
rachunkami.
- Powiem. Będziesz gotował?
- Chyba że ty chciałbyś jeszcze raz spróbować. Wciąż usiłuję
doszorować tę patelnię po jajecznicy.
- Nie mówiłeś, że muszę najpierw dać tłuszcz - jęknął Jared.
- Jak ta mała? - spytał, wskazując głową na hol.
- To dorosła kobieta - sprostował Jared. - W porządku. Dorosła
kobieta? Tony zastanawiał się, czy jego pracodawca naprawdę uważa, że
taka niewinność w jego gościnnej sypialni to uczciwa gra. Ona przed
Jaredem robiła dobrą minę do złej gry, ale Tony ją przejrzał i wiedział
o sprawach, o których jego szef nie miał pojęcia. Zastanawiał się, czy
mu o tym powiedzieć, ale w tym momencie zadzwonił telefon. Jared
podniósł słuchawkę i Tony uznał, że to zrządzenie losu, więc poszedł do
kuchni gotować.
Sara zaprotestowała, gdy pani Lewis przyszła taki kawał, żeby jej
przynieść zupę i sałatkę.
- Mogę chodzić, naprawdę. Nie musi mnie pani obsługiwać.
56
RS
- To żaden kłopot, kochana. Tony to zabierze, bo ja muszę wracać do
domu. Tony gotuje kolację dla ciebie i dla szefa. Przyniósł takie ilości
włoskiej kiełbasy i sosu pomidorowego, że można by statek zatopić.
Teraz Sara przypomniała sobie, że Tony gotował włoskie potrawy
dla Jareda. Nie wyglądał wcale na szefa kuchni. Podzieliła się tą myślą z
panią Lewis.
- Pan Danzetta jest klasą samą w sobie jako kucharz. Ja gotuję
prosto, ale on jest mistrzem improwizacji. Zostawił mi porcję spaghetti,
gdy przyszłam tu pierwszy raz do pracy. Najlepsze, jakie jadłam.
- Nigdy nie myślałam, że ochroniarz może być kucharzem -
skomentowała Sara.
Starsza pani obejrzała się za siebie i przysunęła bliżej.
- On nosi automatyczny pistolet pod kurtką - szepnęła.
- Widziałam przez okno kuchenne, jak trenował. Powiesił monety na
klamerkach od prania na sznurze i w jednej chwili przestrzelił wszystkie,
nie niszcząc klamerek.
Sara zrobiła wielkie oczy ze zdumienia.
- Muszę uważać, żeby mu się nie narazić - mruknęła.
- Jest też sprawny w sztukach walki - dodała pani Lewis.
- wiczy z panem Cameronem.
- Pan Cameron uprawia sztuki walki? - Zatrzymała łyżkę z zupą w
pół drogi do ust.
Starsza pani pokiwała głową.
- Tony powiedział, że nigdy przedtem go nikt nie pokonał, dopiero
jak zaczął tu pracować.
57
RS
- A ja myślałam, że pan Cameron go najął, bo nie chce sobie brudzić
rąk.
- Tony nie jest zupełnie tym, na kogo wygląda - powiedziała cicho
pani Lewis. - Zresztą jego szef też nie. Są bardzo tajemniczy. I znają Cy
Parksa i Eba Scotta.
To było ciekawe, bo Cy i Eb należeli do grupy zawodowych
żołnierzy, którzy walczyli na całym świecie. Spora część tej grupy
mieszkała albo w hrabstwie Jacobs, albo w Houston czy San Antonio.
- No, to rzeczywiście brzmi tajemniczo, co? - mruknęła Sara, sącząc
ciepłą zupę. - Pyszna zupa. Na koncercie symfonicznym pan Cameron
naradzał się z szefem policji Grierem - przypomniała sobie. - Byli bardzo
poważni.
- Opowiadają, że jakaś nowa grupa chce znowu tutaj założyć szlak
przemytu narkotyków.
- To by tłumaczyło ich poważne miny - odpowiedziała Sara. - Nasz
szef policji rozwiązał wiele spraw związanych z narkotykami i narobił
sobie w związku z tym mnóstwo wrogów.
- To mu się chwali - oceniła pani Lewis. - Mam nadzieję, że ich
wszystkich pozamykają.
- Ja też. - Sara zmieniła pozycję i jęknęła. - Jak taka mała rzecz jak
wyrostek może spowodować tyle kłopotów?
- Miałaś szczęście, że sięgnęłaś do telefonu. Ludzie umierali na
wyrostek.
- Pan Cameron i ja umówiliśmy się, że będziemy dla siebie rodziną,
jeśli któreś z nas zachoruje, ale nigdy nie przypuszczałam, że tak szybko
skorzystam z jego propozycji.
58
RS
- Zadziwiająca osoba, prawda? - spytała starsza pani. -Z początku
wydaje się taki oschły i nieprzystępny, ale jest zupełnie inny, kiedy się go
pozna. Nie uwierzyłabyś, co zrobił dla pana Danzetty...
- A pani niech przestanie, póki jeszcze ma tu pani pracę - odezwał się
Jared od drzwi. Miał zagniewaną minę, ale oczy błyszczały mu radośnie.
Pani Lewis zrobiła oburzoną minę.
- Ja tylko próbowałam pokazać Sarze pana bardziej ludzką twarz,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]