[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bie. Członkowie rodziny Morelów podejrzewali, że jest w niej zakochany. Zaproponował
jej małżeństwo, gdy odkryła, że jest w ciąży. Czy wiesz, co jest w tym wszystkim naj-
dziwniejsze? Ci Morelowie są przekonani, że to był tylko niewinny młodzieńczy romans,
a ona padła w ramiona Lucowi Castellano, by się pocieszyć, kiedy Andre ją porzucił.
Nikomu nie powiedziała, że spodziewa się dziecka.
- Więc Andre nie wiedział, że ma syna... Co zamierzasz zrobić?
Patrzył przez chwilę w milczeniu na ich splecione dłonie tak uważnie, jakby ich
widok wydał mu się fascynujący.
R
L
T
- Mógłbym ustalić adres Andre. Wiem, że mieszka z rodziną gdzieś w Kanadzie.
Nie zrobię tego. Ja już mam ojca. Który, jak się okazuje, jest bardzo dobrym człowie-
kiem. Pewnego dnia może powiem mu to w oczy.
- Och, Seb, on cię kochał, choć nie byłeś jego synem. I nadal cię kocha.
Sebastien wyjął spod koszuli zawieszony na złotym łańcuszku medalik z podobi-
zną świętego Krzysztofa.
- Ostatni raz stałem w tym miejscu z moją babką ze strony matki. Powiesiła mi go
na szyi i powiedziała, że będzie mnie strzegł podczas moich wędrówek, dopóki nie doj-
rzeję do tego, by wrócić do domu. Jest chyba trochę staroświecki, ale bardzo wiele dla
mnie znaczy. - Spojrzał na Ellę i uśmiechnął się przewrotnie. - Kobiety mojego życia
bywają irytujące, bo zwykle mają rację. Chyba powinienem do tego przywyknąć.
Ella miała wrażenie, że jej serce przestało na chwilę bić.
- Jak mam to rozumieć, Seb? Czyżbyś uważał mnie za cząstkę swojego życia?
Uśmiechnął się jeszcze szerzej i ponownie chwycił ją za rękę. Przez chwilę stali
obok siebie w milczeniu, patrząc na piękny cmentarz, wysokie topole, rozciągające się za
nimi zielone wzgórza oraz kontrastujące z nimi żółte pola słoneczników.
- Nie byłem na grobie matki od osiemnastu lat. A kiedy się tu wybrałem, chciałem,
żebyś właśnie ty mi towarzyszyła. Czy to jest wystarczająca odpowiedz na twoje pyta-
nie?
Ella zerknęła na białe róże, których płatki poruszały się lekko na wietrze i poczuła,
że ma łzy w oczach. Uścisnęła mocniej jego dłoń i kiwnęła głową.
- Tak... - wykrztusiła z trudem przez ściśnięte ze wzruszenia gardło. - Oczywiście...
Sebastien ucałował czubek jej głowy, a potem odwrócił się w kierunku bramy
cmentarza.
- Pójdę po samochód. Zobaczymy się za chwilę.
Odszedł, a ona poczuła przypływ czułości. Zrozumiała, że jest zakochana w Sebie.
To oczywiście czyste szaleństwo. Za kilka dni Dan będzie w Hiszpanii u dziadków,
a Seb na drugim końcu świata. W Sydney, Seattle, może w Tokio. W każdym razie nie
tu, w domu swojego dzieciństwa.
A ona zostanie sama.
R
L
T
Poprawiła leżące na płycie kwiaty i uśmiechnęła się, patrząc na nagrobek kobiety,
która kochała swojego syna tak mocno jak ona.
Być może jego babka miała tylko część racji, pomyślała ze smutkiem. Seb istotnie
wrócił do domu, ale przyjechał tylko z wizytą. Nie po to, żeby tu zostać.
Wpadł do Langwedocji jak tornado, które zostawia po sobie tylko zniszczenia.
W świetle tych wszystkich faktów jej zgoda na wspólną kolację wydawała się
jeszcze większym szaleństwem.
- Yvette, czy już śpisz? - spytała szeptem Ella, wchodząc do nieoświetlonego salo-
nu na palcach, żeby nie obudzić Dana.
Była lekko oszołomiona i zaspana, bo spędziła najbardziej fascynujący wieczór w
życiu, a w drodze powrotnej zdrzemnęła się na wygodnym fotelu samochodu Seba, słu-
chając płynącej z głośników muzyki. Uśmiechając się do swoich wspomnień, ruszyła w
kierunku kuchni i omal nie wpadła na wchodzącą od strony korytarza Yvette.
- Ella, to ty? Czy widziałaś Daniela?
- Daniela? - powtórzyła jak echo Ella, odzyskując nagle czujność. W głosie starej
opiekunki było coś, co przyprawiło ją o dreszcz niepokoju, ale zaraz się opanowała. -
Czy on nadal ogląda te głupie filmy animowane? Nic nie szkodzi, zaraz każę mu się po-
łożyć.
- Ella, on nie ogląda żadnych filmów. I nie ma go w łóżku. Myślę, że poszedł szu-
kać tego starego psa. - Yvette wyciągnęła rękę i chwyciła Ellę za ramię. - Bardzo cię
przepraszam, to moja wina.
Była druga w nocy i Ella miała prawo czuć się trochę zmęczona, ale słowa Yvette
podziałały na nią jak zimny prysznic.
- Kiedy widziałaś go po raz ostatni?
- Zajrzałam do niego koło pierwszej. Spał jak suseł. Zeszłam na dół, żeby przeczy-
tać gazetę, i musiałam chyba zasnąć, bo prześlizgnął się obok mnie. - Spojrzała na Ellę
załzawionymi oczami. - Strasznie mi przykro.
Ella pobiegła na górę i zapaliła światło w pokoju Daniela. Nigdzie nie było jego
butów ani kurtki. Zniknęła też nowoczesna latarka, którą dał mu w prezencie Seb.
R
L
T
Popędziła do holu, włożyła ogrodowe kalosze i nieprzemakalną kurtkę, a potem
wybiegła przez frontowe drzwi. I wpadła prosto w ramiona Seba.
Przycisnął ją do siebie, a kiedy poczuł, że cała drży, spojrzał jej badawczo w oczy.
- Hej, co się dzieje?
- Dan... Dan zniknął.
ROZDZIAA JEDENASTY
Dan!
Seb poczuł bolesny skurcz serca i przez chwilę nie mógł złapać tchu.
Myśl o tym, że chłopcu mogło się stać coś złego, była dla niego przerażająca.
Jeśli na tym polega prawdziwe ojcostwo, to cieszę się, że nie mam dzieci, pomy-
ślał, próbując zachować zimną krew.
Przycisnął do siebie drżącą z niepokoju Ellę i postanowił od razu narzucić jej swoje
przywództwo, żeby nie wpadła w panikę.
- Nie mógł odejść bardzo daleko - oznajmił stanowczo. - Przecież boi się ciemno-
ści.
Odwrócił się w kierunku opiekunki, która stała na progu domu i głośno szlochała.
- Yvette, to jest trudne, ale spróbuj przypomnieć sobie szczegóły - powiedział w
lokalnym dialekcie.
- Czy Dan powiedział coś, z czego mogłoby wynikać, że wybiera się na dwór?
- Tylko tyle, że Milou jest nadal w stodole i na pewno boi się wycia wiatru, a on
nie zaśnie bez swojego psa. Zapewniłam go, że psu nic się nie stanie. Chyba udało mi się
go przekonać, ale... - Przerwała i znów zaniosła się płaczem.
Seb ucałował czubek głowy Elli, ale jej włosy nie stłumiły jego słów, które odbiły
się głośnym echem od ścian korytarza.
- W stodole? A więc wiemy, gdzie zacząć poszukiwania! Czy wziął tę nową latar-
kę?
Ella przytaknęła, nie mogąc wydobyć z siebie głosu.
R
L
T
- W takim razie chodz ze mną - polecił jej, wpadając do kuchni po małą latarkę. -
Yvette, przygotuj dla wszystkich gorącą czekoladę, dobrze? Postaramy się jak najszyb-
ciej wrócić.
Chwycił Ellę za ręce, żeby zmusić ją do skupienia uwagi na tym, co miał jej do
powiedzenia.
- Będziemy potrzebowali więcej światła. Idz w kierunku stodoły, a ja przyprowa- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl