[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Chrza nić ba sen oznajmił Je re mi. Popływajmy w oce anie.
Ja sne!
To mi się wydało świet nym po mysłem. Do sko nałym po mysłem.
Nie. Con rad po ja wił się znikąd, na gle po pro stu stanął obok mnie. Belly jest pija na. Nie po win na pływać.
Po pa trzyłam na nie go, marszcząc brwi.
Ale ja chcę po wie działam.
Roześmiał się.
I co z tego?
Słuchaj, ja naprawdę dobrze pływam. I wcale nie jestem pijana. Przeszłam się prawie po linii prostej, żeby mu
to udo wod nić.
Przy kro mi, ale na prawdę je steś pija na od parł.
Głupi, nud ny Con rad. W najmniej od po wied nich mo men tach robił się strasz nie poważny.
Jesteś nudny. Popatrzyłam na Jeremiego, który siedział teraz na podłodze. On jest strasznie nudny i nie jest
na szym sze fem. Praw da?
Zanim Jeremi albo ktokolwiek inny zdążył mi odpowiedzieć, podbiegłam do przesuwanych drzwi, potykając się,
zbiegłam po schodach i pomknęłam przez plażę. Czułam się jak lecąca kometa, świetlista smuga na niebie, jakbym od
dawna nie używała swoich mięśni. Czułam się cudownie, wyciągając nogi i biegnąc. Rozświetlony dom pełen ludzi
został chyba milion kilometrów za mną. Wiedziałam, że on za mną pobiegnie, nie musiałam się odwracać, żeby go
roz po znać, ale mimo wszyst ko to zro biłam.
Wra caj do domu po wie dział Con rad.
Dalej trzymał butelkę tequili, więc wyrwałam mu ją i pociągnęłam łyk, jakbym robiła to już tysiące razy, jakbym
była jedną z tych dziew czyn, które po tra fią pić pro sto z bu telki.
Byłam niesamowicie dumna z siebie, że nie wyplułam niczego. Zrobiłam krok w kierunku wody i uśmiechnęłam się
pro mien nie do Con ra da. Te sto wałam go.
Belly ostrzegł mnie. Za pa miętaj, że nie za mie rzam wyciągać z mo rza two je go tru pa po tym, jak się uto pisz.
Zrobiłam zeza w jego kierunku i zanurzyłam czubki palców w wodzie, która okazała się zimniejsza, niż
przypuszczałam. Nagle pływanie przestało mi się wydawać takim świetnym pomysłem, ale nie chciałam ulegać
Con ra do wi, prze grać z nim.
Za mie rzasz mnie po wstrzy mać?
Wes tchnął i obejrzał się na dom.
Wypiłam łyk te qu ili i mówiłam da lej, żeby tylko utrzy mać jego uwagę.
Bo wiesz, pływam lepiej od ciebie. Jestem znacznie, znacznie szybsza. Prawdopodobnie nie dogoniłbyś mnie,
na wet gdy byś chciał.
Zno wu na mnie po pa trzył.
Nie za mie rzam za tobą płynąć.
Na prawdę? Na prawdę nie za mie rzasz? Zro biłam duży krok, a po tem jesz cze je den.
Woda sięgała mi do kolan, fale były niskie, a ja zaczęłam mieć dreszcze. To było głupie, nawet nie miałam już
ochoty pływać. Nie wiedziałam, co mam robić. Gdzieś daleko na plaży ktoś wystrzelił fajerwerk, które wybuchnął jak
po cisk i wyglądał jak srebr na wierz ba płacząca. Pa trzyłam, jak spa da do oce anu.
Dokładnie w momencie, gdy poczułam rozczarowanie i pogodziłam się z tym, że jego to wszystko nic nie obchodzi,
Con rad pod szedł do mnie i za rzu cił mnie so bie na ramię. Upuściłam bu telkę do wody.
Puść mnie! wrzasnęłam, waląc go pięścia mi w ple cy.
Belly, je steś pija na.
Na tych miast mnie puść!
Tym ra zem, o dziwo, posłuchał. Upuścił mnie na pia sek, tak że spadłam na tyłek.
Aua! To za bo lało!
Nie zabolało mnie aż tak bardzo, ale byłam wściekła, a co gorsza, zawstydzona. Kopnęłam piasek, tak żeby obsypać
Con ra da, ale wiatr przy wiał go z po wro tem na mnie.
Drań! wrzasnęłam, wy plu wając pia sek.
Conrad potrząsnął głową i odwrócił się ode mnie. Miał mokre dżinsy. Zamierzał odejść. Naprawdę zamierzał odejść.
Zno wu wszyst ko zrujno wałam.
Kie dy wstałam, kręciło mi się w głowie do tego stop nia, że omal się z po wro tem nie przewróciłam.
Za cze kaj po wie działam, czując, że uginają się pode mną ko la na.
Odgarnęłam zapiaszczone włosy z twarzy i odetchnęłam głęboko. Musiałam to wykrztusić, musiałam mu to
po wie dzieć. To była moja ostat nia szan sa.
Odwrócił się, ale jego twarz przy po minała za trzaśnięte drzwi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]