[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wielkie nieba! krzyknęła.
Kiedy Lemon roześmiał się, poczuła jakieś dziwne drętwienie w dole brzucha.
Przestraszyła się. Czy\by sygnalizowało to niebezpieczeństwo? Nie. To było coś innego. To
było po\ądanie.
Zgadzam się z tobą, \e za długo tu pływamy powiedziała. Wyjdz pierwszy, a ja
jeszcze chwilÄ™ zostanÄ™.
Czujesz siÄ™ w wodzie jak kijanka.
Mhm.
Renata uśmiechnęła się jak Lorelei.
Jeśli chcesz poczuć się częścią wszechświata, powinnaś poło\yć się na plecach i unosić
na wodzie, patrzÄ…c na gwiazdy. Zrozumiesz wtedy, co czujÄ… astronauci.
Prawie go posłuchała. W ostatniej chwili uświadomiła sobie, \e woda jest jej jedynym
okryciem.
ZrobiÄ™ to, ale dopiero jak wyjdziesz na brzeg.
Obserwuj Huntera rzekł po chwili Lemon. Zawołam go, jak będę odchodził. Kiedy
zobaczysz, \e go ju\ nie ma, połó\ się na plecach i ciesz się chwilą. To naprawdę będzie coś
wyjÄ…tkowego.
Szybko ruszył ku brzegowi. Nagle zatrzymał się.
Hej, kobieto, coś mi się wydaje, \e na mnie patrzysz! zawołał.
Był tak wspaniale zbudowany. Mięśnie i całe ciało opromienione blaskiem gwiazd. Jego
oczy, włosy, usta. Cudowne. .
Renata bez komentarza odwróciła się do niego plecami.
Cholera mruknął pod nosem Lemon. Bezskutecznie próbowała powstrzymać śmiech.
Wsłuchiwała się w plusk wody towarzyszący oddalającemu się mę\czyznie. Potem zapadła
cisza.
Renata wypłynęła na środek stawu i rozejrzała się dokoła.
Kępy krzewów, kaktusy, ście\ki. Tylko przyroda i ona. I Hunter.
Gdzieś za drzewami na moment mignął jej Lemon. Hunter odwrócił głowę, potem znowu
spojrzał na Renatę i rozejrzał się dookoła. Najwidoczniej uznał, \e jest bezpieczna, bo ruszył
za Lemonem.
Renata została sama.
Przewróciła się na plecy i znieruchomiała. Słyszała tylko cichy szum wody. Spojrzała w
niebo. Cud. Była w kosmosie. Tyle słońc. Muszą tam być jakieś rozumne istoty. Czy wiedzą,
\e na nich patrzy?
Na nią te\ ktoś patrzył. Tu\ obok, za którymś z drzew stał ten przebiegły Lemon i patrzył.
Jest wśród gwiazd. Jest jedną z nich. Skąd się tu wzięła? Jak mógłby ją zatrzymać?
Zatrzymać... przy sobie?
ROZDZIAA SZÓSTY
O dziwo, Lemon nie pocałował Renaty na dobranoc. Przez całą drogę do domu i potem
na schodach bardzo skrupulatnie rozwa\ał tę sprawę. Nawet go rozbawiło, \e cieszy się na tę
mo\liwość. Ju\ nie pamiętał, kiedy tak się czuł.
Właściwie to nigdy nie musiał o nic zabiegać. Kobiety całowały go z własnej i
nieprzymuszonej woli. Musiał się bardzo pilnować. Niektóre były bardzo agresywne. Biorąc
pod uwagę majątek Covingtonów, nie było to dziwne. Pocałunek stawał się automatyczną
reakcjÄ….
Czy ona te\ myśli o pocałunku? Lemon pomagał Renacie wchodzić po schodach,
delikatnie podtrzymując ją za łokieć. Był bardzo szczęśliwy, mogąc jej dotykać. To te\ było
co najmniej dziwne. Co tak ekscytujÄ…cego jest w jej Å‚okciu, \e dotykajÄ…c go, Lemon czuje siÄ™
szczęśliwy?
Ten staw był dokładnie taki, jak mówiłeś powiedziała z uśmiechem Renata, ju\ na
korytarzu. Dziękuję ci za wspaniałą wyprawę.
A więc jej zdaniem pływanie w stawie to wspaniała rzecz. Co by powiedziała o...
Podeszli do drzwi. Czy będzie miała wątpliwości, do którego pokoju powinni wejść? Czy
uzna, \e jego sypialnia będzie lepsza, bo większa?
Zniadanie jest o ósmej rzekł, by dać jej pretekst do opóznienia rozsiania.
Z uśmiechem skinęła głową.
Dobranoc.
Bez cienia wahania, zupełnie naturalnie, otworzyła drzwi do swego pokoju. Uśmiechnęła
się do Lemona, jakby był po prostu zwyczajnym mę\czyzną. Weszła do pokoju... i zamknęła
drzwi... delikatnie... zwyczajnie.
Lemon, stał pośrodku korytarza jak wmurowany.
Mimo \e przed chwilą byli ze sobą tak blisko, pływali razem nago, Renata nie miała
ochoty go pocałować. Nie zatrzymała się w drzwiach, nie odwróciła i nie podała mu ust.
Przecie\ byłaby to zupełnie naturalna rzecz.
Potraktowała go jak znajomego. Uśmiechnęła się przez ramię i była po prostu... uprzejma.
Mimo \e wspólnie odbyli tak intymną kąpiel, Lemon nawet jej nie dotknął. Mógł to
zrobić bez problemu, a przecie\ się. powstrzymał.
Powinna wiedzieć, \e mu się podoba. W domu jest tyle chętnych kobiet, a on wyszedł
akurat z niÄ….
Czy spodziewała się, \e gospodarz poświęci jej tyle uwagi. Praktycznie całą uwagę?
Przez cały wieczór? Widziała, jak zamienił kartkę z nazwiskiem Beatrice, by ją, Renatę,
umieścić obok siebie, na głównym miejscu.
Mo\e uznała to za nagrodę za wielkiego szlema i cudowną grę.
Cudowną grę? Nawet nie zauwa\ył, czy Renata dobrze gra. Obserwował jej twarz, a w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]