[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w nowym świetle.
A co jest?
Broszka. Stara i dość brzydka. Usiłując zachować spokój, postukała
palcem w fotografię. O, ta. Zachwytu nie wzbudza, ale to prezent od Marii
Antoniny dla przodka właściciela kolekcji.
Griffin nabrał powietrza, jakby chciał zaprotestować.
Szafiry...
Są wspaniałe przerwała mu. I łatwo je sprzedać na czarnym rynku.
Ale za broszkę królowej Francji większość prywatnych kolekcjonerów da-
łaby się pokroić.
Słusznie. Oczywiście prędzej czy pózniej sam bym na to wpadł...
Oczywiście.
Niesamowite, że Garrett to przeoczył! Masz jeszcze jakieś uwagi?
Ujrzawszy podziw w jego oczach, Nicole sięgnęła po kolejną kartkę.
98
R
L
T
Rubiny powinny znajdować się koło szafirów ze względu na kolory,
które się idealnie dopełniają.
Fakt.
Dwóch strażników przy każdej gablocie. Zaczęła zapisywać swoje
pomysły. Czterech przy broszce Marii Antoniny. W drugiej sali tiary,
bransoletki, złoty naszyjnik z brylantami. Boże, ile karatów... Przyłożyła
rękę do szyi.
Griffin roześmiał się.
Nie sądziłem, że lubisz biżuterię. Uniósł jej lewą dłoń. Nigdy nic
nie nosisz, nie licząc małych kolczyków.
Zawstydzona, że przyłapał ją na tym, jak ślini się na widok zdjęć bez-
cennych klejnotów, wyszarpnęła rękę. Dawniej nosiła obrączkę. Teraz już nie
za bardzo przypominała jej o mężczyznie, który porzucił ją bez słowa.
Który, tak jak Griffin, był playboyem.
Nie chadzam na eleganckie przyjęcia. Zresztą to, że nie noszę biżu-
terii, nie znaczy, że nie mogę się nią zachwycać.
Powinnaś opływać w brylanty szepnął Griffin.
Nie chcę brylantów odparła również szeptem. Chciałaby za to tego
mężczyznę, który pożera ją wzrokiem.
Może dlatego chętnie bym ci je podarował?
Nic poważnego... nad wszystkim mam kontrolę... W głowie Nicole
znów rozległy się słowa, które niechcący podsłuchała.
Zawsze masz odmienne zdanie?
Na tym polega mój urok rzekł z łobuzerskim uśmiechem.
Niedobrze, pomyślała. Wszystko zaczęło się od zabawy, od seksu, ale
potem... Griffin nie traktował ich romansu poważnie, ona zaś... O Chryste!
Chyba się zakochała. A przecież, kiedy mąż ją zostawił, obiecała sobie, że
99
R
L
T
nigdy więcej. Serce biło jej mocno; aż dziw, że Griffin go nie słyszał. Ucisk w
gardle prawie uniemożliwiał oddychanie. W głowie się jej kręciło. Nerwowo
zastanawiała się, co robić, gdzie szukać ratunku. Nic sensownego nie potra-
fiła wymyślić. Najgorsze było to, że pomysł spędzenia nocy z Griffinem
wyszedł od niej. Wpadła we własne sidła.
Hej. Położył rękę na jej ramieniu. Jesteś blada. Dobrze się czujesz?
Tak. Kłamczucha! Po prostu... Sama nie wiem.
To pewnie przez te liczby zażartował. Mnie od patrzenia na nie
głowa puchnie.
Zmusiła wargi do uśmiechu. Serce ją bolało, jakby ktoś je usiłował
zmiażdżyć. Wszystko ją bolało. A wiedziała, że to dopiero początek. %7łe
wyleje jeszcze morze łez.
Postanowiła być silna i robić dobrą minę do złej gry. Nie pokaże Grif-
finowi, że cierpi. Nie da mu tej satysfakcji. Kiedy on powoli szykował się do
rozstania, ona jak idiotka straciła dla niego głowę. Psiakrew!
Okej, masz się natychmiast wziąć w garść, skupić na matematyce. Myśl
o kosztorysie, stąpaj twardo po ziemi.
Zmiesznie, bo ze mną jest odwrotnie. Liczby mnie uspokajają.
Bierzmy się do roboty.
Dobrze. Griffin zmrużył oczy. Nigdy nie odtrącam pomocnej
dłoni. Ale...
Przerwała mu. Jeżeli będzie dla niej zbyt miły, to się może zle skończyć.
A nuż nie wytrzyma i przyzna się, że jej uczucia do niego się diametralnie
zmieniły? %7łe nie chce, aby ich związek ograniczał się do seksu. %7łe pragnie
czegoś więcej. A już nie daj Boże, jeśli wymsknie się jej słowo na M miłość.
Co wtedy? Nieszczęście gotowe.
Doskonale znała jego nastawienie. Przecież słyszała, co mówił do brata.
100
R
L
T
%7łe z nią to nic poważnego. %7łe żal mu Connora.
Biedny Connor. To będzie dla niego straszny cios. Kiedy Griffin zniknie
z ich życia, mały tego nie zrozumie. Jak to? Był wujek i nagle go nie ma?
Przez moment zastanawiała się, czy nie lepiej od razu się wycofać. Może
mniej będzie bolało? Niekoniecznie ją, ale Connora. Z drugiej strony, jak tu
mierzyć poziom bólu? No i dokąd miałaby się wyprowadzić? Jej dom jeszcze
nie był gotowy, a na hotel szkoda było pieniędzy, których i tak nie miała.
Po prostu musi chronić Connora, tak by pózniejsze rozstanie było jak
najmniej bolesne. I chronić siebie.
Skupiła się na leżących wkoło papierach, nie zwracając uwagi na Grif-
fina i jego próby udobruchania jej.
Najpierw trzeba ustalić, ilu ludzi będziesz potrzebował.
Oraz doliczyć laserowy system alarmowy, kamery, komputery
oznajmił rzeczowym tonem, jakby przyjął do wiadomości, że zajmują się
teraz ustalaniem kosztorysu. Muzeum ma własną ochronę, z którą będziemy
współpracować, oraz własny system alarmowy, ale dla pewności konieczny
będzie nasz sprzęt.
Skinęła głową. Po raz pierwszy rozmawiali o sprawach biznesowych.
Zwietnie. Może z czasem Griffin uwierzy w jej kompetencje i...
Zadzwonił telefon. Griffin zerknął na wyświetlacz i natychmiast spiął
się.
Cześć, Brittany powiedział niskim ochrypłym głosem, który Nicole
dobrze znała. Przeszył ją dreszcz. Czy w identyczny sposób mówi do
wszystkich kobiet?
I czy wszystkie się w Griffinie zakochiwały?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]