[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pulsujące ciepło rozchodziło się rozkosznymi kręgami po całym jej ciele. Luiz ssał jedną pierś,
drugą brodawkę ścisnął w palcach i pocierał lekko. Holly zaczęła krzyczeć z rozkoszy. Kiedy usłyszał jej
krzyki, nie potrafił dłużej nad sobą zapanować. W szaleńczym tempie pędzili ku spełnieniu, które
zaskoczyło ich jednocześnie. Wstrząsani dreszczami stali spleceni, oparci o ścianę basenu, próbując złapać
oddech. Holly oplotła Luiza nogami i rękami, a on trzymał ją w ramionach i pragnął, by ta chwila trwała
wiecznie. Po chwili Holly oparła głowę na jego piersi i szepnęła:
- Pewnie ci ciężko.
L R
T
- Nie, ale myślę, że na leżaku będzie nam wygodniej.
Pomógł jej wyjść z basenu i otulił miękkim ręcznikiem. Leżeli pod baldachimem z muślinu na
dwuosobowym leżaku z drewna tekowego, wyściełanym miękkimi poduchami i milczeli. Luiz leniwie
wsunął rękę pod jej ręcznik i położył dłoń na jej brzuchu. Holly wstrzymała na chwilę oddech. Od jego
dłoni biło ciepło, które rozchodziło się w głąb jej ciała, aż do samego serca.
- Zaraz zaśniesz - zauważył.
- Dobrze mi. - Uśmiechnęła się lekko, unosząc z trudem powieki.
- Musimy porozmawiać.
- Wiem. - Holly zamknęła oczy, by choć na chwilę powrócić do raju, który już niedługo przyjdzie
jej opuścić.
- Przyniosę nam coś do picia i jedzenia - zaproponował Luiz.
Holly nie otwierając oczu, skinęła głową.
- Tylko mi nie ucieknij - zażartował.
- Niby dokąd? - Niechętnie otworzyła oczy i spojrzała na niego poważnie.
- No tak, moja niewolnica... - zaśmiał się głośno i nie przejmując się swoją nagością, powoli
skierował się do domu.
Patrzyła na niego z łapczywą przyjemnością. Kiedy zniknął wewnątrz domu, wystawiła twarz na
delikatny powiew morskiej bryzy i westchnęła ciężko. O czym chciał rozmawiać? Wiedziała, że powrót do
rzeczywistości nie przyjdzie jej łatwo, ale przecież ustalili, że w życiu Luiza niewiele się zmieni. Nie
zamierzała usidlić go w małżeństwie z konieczności. Jej ponure rozważania przerwał dzwięk dzwoniącego
telefonu. Sięgnęła do kieszeni leżącej na podłodze obok leżaka koszuli Luiza i wyciągnęła aparat.
- Luiz, telefon - zawołała i zerknęła na wyświetlacz.
Clair? Kim jest Clair? Ponieważ telefon nie przestawał dzwonić, a Luiz nadal się nie pojawił,
nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Słucham?
Odpowiedziała jej cisza przerywana czyimś oddechem.
- Halo?
W słuchawce rozległ się sygnał przerwanego połączenia. Po chwili na ekranie ukazała się koperta
sygnalizująca nadchodzącą wiadomość. Nie otworzyła jej - wychowano ją w poszanowaniu tajemnicy
korespondencji. Usiadła i z mocno bijącym sercem zastanawiała się, kim była tajemnicza Claire.
Pracownicą? Starą znajomą? Czy znajdowała się na wyspie, czy też dzwoniła z Londynu? Holly chciała
wierzyć, że za głuchym połączeniem nie kryło się nic podejrzanego, ale nie zdołała znalezć racjonalnego
wytłumaczenia dla uporczywego milczenia dzwoniącej kobiety.
Zdenerwowała się tak bardzo, że kiedy Luiz wrócił z kuchni, siedziała już ubrana na krawędzi
leżaka z chmurną miną. Zaskoczony, odstawił tacę z przekąskami i lemoniadą na stolik i usiadł koło niej.
- Wolę cię bez ubrania - mruknął i musnął ustami płatek ucha Holly.
L R
T
Próbował zsunąć ramiączko sukienki z jej ramienia, ale powstrzymała go.
- Czułabym się dziwnie, prowadząc poważną rozmowę nago - odpowiedziała wymijająco.
- Porozmawiajmy niepoważnie - zaproponował i pocałował ją w szyję.
- Przestań - odsunęła się. - Twoja matka wyjechała, nie musisz już udawać.
Luiz zamarł. Właśnie kochali się namiętnie w basenie i miał nadzieję, że nie ostatni raz tego dnia
wspólnie przeżywali rozkosz. Cieszył się, że mieli cały dom tylko dla siebie i mogli baraszkować, gdzie
tylko zaprowadzi ich fantazja. Wyszedł do kuchni na nie więcej niż dwadzieścia minut, a kiedy wrócił,
Holly przywitał go marsową miną. Zamiast spolegliwej, zaspokojonej kobiety zastał Królową Zniegu,
która z pewnością nie ulegnie łatwo jego perswazji.
- Okej, mów, co się stało. - Sięgnął po swoje spodnie, potem zarzucił na ramiona koszulę, ale jej nie
zapiął.
- Nic. Po prostu uważam, że musimy stawić czoło rzeczywistości. Przykro mi, że zawiedziemy
twoją mamę, ale jakoś to przeboleje.
Zastanawiała się, jak wygląda tajemnicza Claire? Z pewnością była bardziej podobna do Celeste niż
do pulchnej, ciężarnej Angielki, pomyślała gorzko.
- Stawić czoło rzeczywistości? - powtórzył powoli Luiz.
Oddychał z trudem, jakby właśnie otrzymał cios prosto w serce.
- Odsuwaliśmy tę chwilę, ale teraz nadszedł czas, żeby zdecydować, jak ułożymy sobie życie po
powrocie do Anglii. Właściwie powinniśmy zacząć się pakować. - Holly zerwała się z leżaka.
Nawet nie spojrzała na Luiza, podniosła szybko buty i na bosaka ruszyła do drzwi. Luiz pobiegł za
[ Pobierz całość w formacie PDF ]