[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Meri zawahała się. Im więcej wiedziała, tym bardziej pogłębiała
się jej zażyłość z Shannon i z Piwkiem.
-Zastanawiałam się nad tym - wyznała wbrew swej woli.
- No więc, mama jest w Kolorado. Mój pierwszy ojczym, który
mieszkał z nią, kiedy się urodziłam, poszedł sobie, gdy byłam jeszcze
mała. Po moich oczach poznał, że nie jestem jego, tylko Piwka. I bił
za to mamę, rozumiesz. Ale takie już miała życie. Gdy miałam sześć
lat, znalazła sobie drugiego awanturnika. - Shannon zamilkła na
moment. - A twój mąż był miły czy też taki nerwus? - zapytała z
zainteresowaniem.
148
RS
Dosyć miły - skłamała Meri. - W każdym razie nie znęcał się
nade mną.
- Znęcanie się to właściwe słowo - przyznała smutno
dziewczynka. - Kiedy i to małżeństwo się rozleciało, mama znalazła
sobie trzeciego faceta. Zawsze myślałam, że jestem córką jej
pierwszego męża, dopóki nie znalazłam fotografii Piwka schowanej w
pudle na poddaszu. Wyobraz sobie, zobaczyłam moje oczy, moje
włosy, słowem, mojego ojca. Kiedy pokazałam zdjęcie mamie,
zupełnie się rozkleiła i opowiedziała mi całą historię. Jak myślała, że
nie może mieć dzieci z tamtym, bo jest bezpłodna i jak potem ona i
Piwek... no wiesz. Kiedy już wiedziałam, kto jest moim prawdziwym
ojcem, musiałam go poznać. Mama się zgodziła.
- Czy rozumiesz, dlaczego doszło do romansu pomiędzy twoją
mamą, sponiewieraną i niemłodą już kobietą, a tak młodym
chłopakiem? - zapytała poważnie Meri, mając nadzieję, że Shannon
pojęła, co może sprawić potrzeba czułości i pożądanie w połączeniu z
życiem w ciągłym stresie.
- Tak. Piwek mi wytłumaczył. Z początku nie bardzo chciał, ale
przycisnęłam go i wtedy wszystko opowiedział. Moje życie nie pasuje
do powieści o grzecznych panienkach, co? - Shannon nieśmiało
popatrzyła na Meri.
- Nie, kochanie, ale nie przejmuj się. Teraz już wszystko jest
dobrze - odparła Meri ze współczuciem. - Bardzo się cieszę, że
pójdziemy jutro razem na zakupy, wiesz? To będzie nasza tajemnica.
Kiedy idziesz do Duke'a?
149
RS
- Nie, to już nieaktualne. Widzisz, Emmett ma bratanka, Ryana.
Tak się składa, że chłopak chodzi do mojej szkoły. Jest bardzo fajny.
On mnie zaprosił. To pierwszy chłopak, co do którego Piwek nie ma
zastrzeżeń.
- Wspaniale, nareszcie coś miłego - szczerze ucieszyła się Meri.
- Zatem jesteśmy umówione. Spotkajmy się pod jakimś domem
towarowym.
- Fajnie, będę czekała pod Macy's o trzeciej.
Niełatwo było znalezć coś odpowiedniego dla Shannon. Obeszły
wszystkie większe domy towarowe i straciły już nadzieję, kiedy
dostrzegły to, czego szukały, w małym butiku na bocznej ulicy.
Była to sukienka z jasnoszafirowej satyny, marszczona na
biodrach, znakomicie pasująca do niebieskich oczu i ciemnych
włosów dziewczyny. Miała tylko jedną wadę: była za długa, a w
sklepie nie znalazły innych rozmiarów.
- Pomożesz mi ją skrócić w domu? - zapytała błagalnie Shannon.
- Nie martw się, Piwek nas nie nakryje. Teraz, kiedy Duke przeszedł
do historii, już mnie tak nie pilnuje i zostaje dłużej w pracy.
Meri zgodziła się dziwnie łatwo. Dawno nie czuła się tak
beztrosko. Przez parę godzin przymierzały ciuchy, oblewały się
perfumami z próbek, śmiały się, plotkowały i wcale nie miały ochoty
się rozstać.
W domu Shannon natychmiast przebrała się w sukienkę i stanęła
na krześle w swoim pokoju, by Meri mogła podpiąć rąbek.
150
RS
Kiedy wpinała ostatnią szpilkę, z kuchni rozległ się
niespodziewanie wściekły głos Piwka.
- Shannon? Gdzie się podziewasz? Dlaczego nie pozmywałaś
naczyń? W tej kuchni jest istny chlew.
- O Jezu!-jęknęła Shannon.-Skąd on się tu wziął?
Meri, klęcząca z ustami pełnymi szpilek, popatrzyła na nią
okrągłymi oczami.
- Co robiłaś od przyjścia ze szkoły? - wściekał się Piwek. -
Przecież mówiłem ci, żebyś - urwał nagle stając w drzwiach.
- Byłyśmy na zakupach - tłumaczyła się Shannon, chwiejnie
schodząc z krzesła. - Ty się na tym nie znasz, więc poprosiłam Meri.
Kupiłam tę sukienkę za swoje pieniądze. .Twarz jej ojca była
nieprzenikniona.
- Nie zapytałaś mnie o pozwolenie. Ani ty. - Wodził groznym
spojrzeniem od jednej do drugiej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]