[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gdy tylko zdobędę to, na czym mi zależy. Oczywiście, jeśli
zechcesz. Wiedz, moja droga, że potrafię być wspaniałomyśl
ny... w sprzyjających okolicznościach.
Serce podeszło jej do gardła. Prawie się dusiła.
- A jeżeli zrobię to, czego sobie życzysz, zostawisz go
- w spokoju?
- Całkiem możliwe. Na ten temat jeszcze porozmawiamy. Oba-
wiam się jednak, że nie potrafię zmienić swego stosunku do tego
człowieka. Od pierwszej chwili czuję do niego niechęć. I nadal
jestem niezadowolony z twego postępowania, droga Grace odrzu-
ciłaś moje zaproszenie dla tak prymitywnego osobnika.
Potwornie obawiała się o los Setha, nie mogła więc sobie
pozwolić na chwilę wahania. Na jej wargach ukazał się przepra-
szający uśmiech.
- Och, Gregor, jestem pewna, że wybaczysz mi to małe
potknięcie. Byłam... rozczarowana, że bardziej nie nalegałeś na
nasze spotkanie. Każda kobieta to lubi.
- Ja nie nalegam. Ja biorÄ™.
- Zauważyłam.-Wydęła wargi.-Okropnie ze mną postąpi-
łeś. Wystraszyłam się śmiertelnie. Nie wiem, czy potrafię ci to
wybaczyć.
210 TAJEMNICZA GWIAZDA
- Daj spokój, nie igraj z ogniem. Nie jestem żółtodziobem.
Głos DeVane'a stał się teraz niski i gardłowy. Był w nim
złowieszczy ton. Grace wyczuła także zaciekawienie.
- Oczywiście, że nie jesteś. - Wysunęła rękę i zanim pod
niosła się zza stołu, musnęła nią policzek ambasadora. - Wiek
dojrzały ma tak wiele zalet... - Nogi miała jak z waty. Wypro
stowana rozglądała się po sali, rozpaczliwie szukając wzrokiem
okien i innych możliwych dróg ucieczki. - Masz piękny dom.
I wiele skarbów. - Miała nadzieję, że rzucone przez nią wyzwa
nie okaże się warte ryzyka. - Uwielbiam piękne przedmioty. Ale
ostrzegam, sama nie stanę się ładną zabawką w rękach żadnego
mężczyzny. - Podeszła powoli do DeVane'a, przeciągając czub
kiem palca wzdłuż szyi między piersiami. - Przyparta do muru,
potrafię... drapać.
Milczał. Oparła rękę na stole i nachyliła się w jego stronę.
- Pragniesz mnie? - spytała zmysłowym głosem, wpatrując
się w ciemniejące oczy prześladowcy i równocześnie sięgając
po nóż leżący obok jego talerza. - Chcesz mnie pieścić? Po
siąść? - Zacisnęła palce na trzonku noża. - Nigdy tego nie
zrobisz. Przenigdy - oznajmiła, zadając mu cios.
Zdesperowana, działała szybko, mimo to DeVane'owi udało
się przesunąć w bok, tak że nóż wbił mu się w ramię, a nie
w serce.
Krzyknął z bólu i wściekłości. Grace porwała ciężkie krzesło
i uderzyła nim w wysokie okno, rozbijając szybę. Kiedy jednak
rzuciła się przed siebie, jakieś silne ręce chwyciły ją od tyłu,
uniemożliwiając ucieczkę.
Walczyła zaciekle. Podarła jedwabną sukienkę. Dopiero gdy
poczuła na gardle zimne ostrze, zastygła w miejscu. Uznała
walkÄ™ za bezskutecznÄ…. StojÄ…c z unieruchomionymi ramionami,
widziała przed sobą wykrzywioną twarz DeVane'a, o oczach
rozwścieczonego szaleńca.
TAJEMNICZA GWIAZDA 211
- Powinienem od razu cię zabić - wysyczał. - Ale to byłoby
za mało. Będę robił z tobą wszystko, co tylko zechcę. Dopóki mi
siÄ™ nie znudzisz.
- Gwiazd nigdy nie zdobędziesz - oświadczyła opanowa
nym głosem. -I nigdy nie dosięgniesz Setha.
- Zrobię to, co zechcę. A ty mi w tym pomożesz.
Poruszyła głową, żeby zaprzeczyć, lecz w tym momencie
poczuła ostrze noża wbijające się w szyję.
- Nie zrobię niczego, co mogłoby ci pomóc.
- Zrobisz. Jeśli nie wykonasz mego polecenia, podniosę słu
chawkę. Wystarczy tylko jedno moje słowo, a Bailey James i MJ
0'Leary umrÄ… jeszcze tej nocy.
W oczach Grace pojawił się dziki strach. Jeszcze nigdy nie
była tak przerażona. Zamilkła.
- Moi ludzie czekają na rozkaz. Są gotowi do działania.
Powtarzam, wystarczy jedno moje słowo, a w domu Cade'a
Parrisa zaraz wybuchnie bomba. Druga eksploduje w małym
barze, tuż przed porą zamknięcia. Trzecia rozniesie w pył dom
pewnego porucznika policji, niejakiego Setha Buchanana, wraz
z jego jedynym mieszkańcem. Los tych ludzi, Grace, jest w two
ich rękach. Zależy od ciebie.
Chciała wierzyć, że to blef, spojrzawszy w oczy DeVane'a,
zrozumiała jednak, iż ten człowiek ani na chwilę się nie zawaha
i spełni swoją grozbę. Co więcej, uczyni to z prawdziwą satysfa
kcją. %7łycie ludzi, których wymienił, nie przedstawiało dla niego
żadnej wartości. A dla niej było wszystkim.
- Co mam zrobić? - spytała.
Kiedy zadzwonił telefon, Bailey walczyła z ogarniającą ją
paniką. Modląc się w duchu, podniosła słuchawkę.
- Halo?
- Cześć, Bailey.
212 TAJEMNICZA GWIAZDA
- Cześć, Grace. - Spojrzała na Setha. Gestem nakazał
ostrożność i rozwagę. - Jak się masz?
- Jak dotąd dobrze. Słuchaj uważnie. Od tego zależy moje
życie. Rozumiesz, co mówię?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]