[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jeśli Etienne wróci, to będę grzeczny. Naprawdę. Nie
będę już wychodził z łóżka. Nie będę niegrzeczny...
- O, to dobra wiadomość. - Pochwała zaprawiona była
szczyptą żartobliwej ironii.
- Etienne! - Marcus podbiegł do ojca i objął go mocno za
kolana.
Etienne spojrzał na uniesioną ku górze przejętą twarzyczkę,
porwał synka na ręce i szybko musnął wargami jego jasne
włoski.
- Jak się umawialiśmy, że masz mnie teraz nazywać? -
spytał łagodnie.
Marcus popatrzył mu w twarz roześmianymi oczyma.
- Tata.
- Zgadza się. Tata. Byłeś dziś dobry dla mamy?
Marcus po chwili namysłu stanowczo pokiwał głową.
Postawiwszy chłopca na dywanie, Etienne zbliżył się do
żony. Isabel odłożyła pióro, które trzymała nad niezapisanym
arkuszem i podniosła się zza biurka.
- Nie chcę ich widzieć. Właśnie miałam im o tym napisać.
- Ależ owszem, chcesz ich zobaczyć - sprostował miękko
Etienne, przytrzymując ją lekko za ramię, żeby zapobiec
ewentualnej ucieczce.
Isabel spojrzała w ciemne, trochę smutne oczy męża.
Ogarnęło ją wzruszenie. Szybko jednak uświadomiła sobie, że
jego dobry nastrój może się brać z faktu, iż dopiero co oderwał
się od kochanki.
Jakby czytając w jej myślach, Etienne powiedział:
163
- Poznałem w klubie pewnego miłego dżentelmena. Tak
się składa, że William Pemberton jest żonaty z twoją siostrą
June. Spędziłem tam ostatnią noc.
- Z June i jej mężem w Richmond? - nie ukrywała
zdziwienia Isabel.
- Nie. W klubie White'a.
- Jestem pewna, że William nie mógł tam nocować. On i
June są szczęśliwym małżeństwem.
Etienne przyjął jej zapewnienie z ledwo widocznym
ironicznym uśmieszkiem.
- Tak, mówił mi to... wiele razy. Wygląda na
zadowolonego. Zazdroszczę mu. Jednak naprawdę nocował u
White'a. Nie wiem dlaczego.
Wiadomość o Williamie przygnębiła Isabel. Zawsze dobrze
się z June rozumiały.
- Nie widziałam June od czasu jej ślubu powiedziała
tęsknie. - Oczywiście nie zostałam zaproszona na ślub, ale
wkrótce po miesiącu miodowym przyjechali w tajemnicy
odwiedzić nas u ciotki Florence. Przywiezli Marcusowi prezent:
żołnierzyki, którymi wciąż się bawi. Nie sądzę, żeby Marcus
pamiętał swoją ciotkę i wujka. To było prawie dwa lata temu.
- Bardzo pragną znów zobaczyć Marcusa i ciebie.
Musiałem powstrzymać twojego szwagra, bo chciał wpaść do
domu i od razu przyjechać z twoją siostrą do nas. Odwiedzą nas
jutro.
- Nie jestem pewna, czy mam ochotę na tę wizytę. Minęło
tyle czasu.
- Musisz się pogodzić z rodzicami i siostrami. To pierwszy
krok na drodze powrotu do świata żywych, Isabel. -Uśmiechnął
się lekko. - Nie pozwolę ci chować się w domu, bo mogłyby
powstać plotki, że trzymam żonę zamkniętą na strychu i nie
wypuszczam jej na światło dzienne. Nie wstydzę się ciebie i nie
chcę, by ludzie myśleli, że jest inaczej. Prawdę mówiąc, jestem
dumny z was obojga.
164
Brzmiało to tak, jakby mówił szczerze. Isabel bardzo chciała
mu wierzyć. Jednakże dzieliło ich tyle goryczy i nieufności, że
nie umiała się wyzbyć podejrzeń co do motywów postępowania
męża. Etienne Hauke nie wyglądał na człowieka, który
pozwoliłby się żałować czy wyśmiewać. Raczej chciałby się
pochwalić żoną i synem, zadbać, by dobrze ich przyjęto w
eleganckich kręgach towarzyskich. Może chciał za wszelką cenę
uczynić z Marcusa i z niej osoby godne zaszczytów, jakie
wkrótce miały im przypaść w udziale w związku z jego tytułem
lordowskim.
Patrząc na Isabel, na której twarzy malował się namysł,
Etienne domyślił się, że jego szczere wyznanie jej nie
przekonało. Nie mógł jej winić za sceptycyzm po tym
wszystkim, co przeżyła.
- Musimy mieć na podorędziu wiarygodną historyjkę dla
zmylenia plotkarzy - powiedział, po czym dodał z niepewnym
uśmiechem: - Obawiam się, że czeka nas nie tylko tłumaczenie
się przed rodziną i przyjaciółmi. Pozostali, którzy nie należą ani
do jednego grona, ani do drugiego, będą z radością podważać
twoje dobre imię... i moje także. Dlatego musimy zacząć bywać
w towarzystwie, choćby po to, żeby zatkać usta plotkarzom,
okazując im bezwstydny brak zainteresowania.
Widząc cień lęku na twarzy żony, pogładził ją delikatnie po
policzku.
- Dasz sobie radę. To jedyny sposób, żeby wygrać, Isabel.
Musimy rozpowszechnić naszą własną wersję wydarzeń, z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]