[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Sam skinęła głową.
- To dziesiąty tydzień. Cieszysz się? - Posłała mu zaniepokojone spojrzenie,
ale nie zdołała wyczytać z jego twarzy nic poza osłupieniem. - Wiem, że nie pla-
nowaliśmy kolejnego dziecka w najbliższym czasie, ale...
R
L
- Czy się cieszę? - przerwał jej, ujmując w dłonie jej twarz. - Zanim pojawiłaś
się w moim życiu, sądziłem, że jestem szczęśliwy. Wysypiałem się i nigdy nie
przypuszczałem, że spotka mnie coś podobnego. Nigdy niczego się nie bałem, bo
nie było w moim życiu nic na tyle cennego, bym dotkliwie mógł odczuć stratę. -
Potrząsnął głową z niedowierzaniem. - A teraz mam dwie wspaniałe kobiety, praw-
dziwe skarby.
W oczach Sam zalśniły łzy.
- Jeśli się rozpłaczę, nigdy ci tego nie wybaczę. - Pociągnęła nosem. - Szyko-
wałam się kilka godzin.
- A teraz jestem szczęśliwy! - oświadczył Cesare, ignorując jej karcące słowa.
- Moje życie jest dotkliwie bolesne, ale także cudownie słodkie. Będę trząsł się ze
strachu przed przyjściem na świat naszego drugiego dziecka, ale tym razem lepiej
się przygotuję.
- Chyba nie będziesz pouczał lekarzy? - zapytała Sam z powątpiewaniem. -
Nie dam ci dyrygować na sali porodowej.
- Jeśli nie będę kontrolował sytuacji, chyba osiwieję.
Sam roześmiała się rozbawiona.
- Nie masz ani jednego siwego włosa.
- Ale będę miał - stwierdził z przekonaniem. - To mała cena za miłość kobie-
ty, bez której nie wyobrażam sobie życia. Chyba że wtedy przestaniesz mnie ko-
chać.
- Nigdy nie przestanę cię kochać, nawet jeśli wyłysiejesz.
Cesare pocałował ją w czubek nosa, po czym spojrzał na nią wymownie.
- Wyglądasz pięknie. Nie chcę z nikim się tobą dzielić tej nocy. Może zosta-
niemy w domu?
Sam musiała przyznać, że jego propozycja wydała jej się kusząca.
- Czy nie urazimy Draco, jeśli nie pójdziemy na jego przyjęcie?
- Lepiej pomyśl o swoim mężu - poradził, obejmując ją w pasie.
R
L
- Nigdy o tobie nie zapominam, Cesare.
Sam uśmiechnęła się. Jej serce przepełniała radość.
R
L
[ Pobierz całość w formacie PDF ]