[ Pobierz całość w formacie PDF ]

a ponieważ miałem do załatwienia interes w tych
stronach, postanowiłem wpaść do was.
Brittany pokręciła głową, próbując uporządkować
myśli.
- Bardzosię cieszę, że przyjechałeś, tylko...
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Przestań paplać, moje dziecko, i zaproś mnie do
środka. Umieram z pragnienia.
Wdziesięć minut pózniej siedzieli we trójkę w sa-
lonie, popijając kawę.
Walter opróżnił filiżankę, odstawił ją na niski
stolik i spojrzał na Matta.
- Jeśli masz jeszcze chwilę czasu, chciałbymz tobą
porozmawiać o pewnej sprawie - powiedział lekkim
tonem, który zabrzmiał podejrzanie w uszach Brit-
tany.
Matt, stojący obok kominka, wyprostował się lekko,
ale nic nie odpowiedział.
- Ocochodzi? - spytała Brittany.
Walter nie spuszczał wzroku z Matta.
- Co powiedziałbyś na to, by się przenieść do
Tyler i podjąć pracę wmojej firmie? Muszę przyznać,
że zrobiłeś na mnie wrażenie, a ponieważ jesteś mężem
mojej córki, czy mógłbymmarzyć o kimś lepszym?
Powietrze uszło z płuc Matta niczymz przekłutego
balonika, wciąż jednak milczał. Przez cały czas omijał
wzrokiem Brittany.
Wpokoju wyczuwałosię narastające napięcie.
Walter wstał i spojrzał na córkę.
- Lekarz powiedział mi, że nie wolno mi się
przemęczać albo...
- Och, tatusiu! -jęknęła Brittany. - Czemu nie...
Walter podniósł rękę, uciszając ją.
- Nie wybieramsię jeszcze na cmentarz, niezależnie
od tego, co twierdzą moi lekarze. Ale zamierzam
zwolnić tempo. Przemyślcie wspólnie moją propozycję.
Tak czy owak, muszę już jechać.
- Ale, tatusiu... - zaczęła Brittany.
Pochylił się i jeszczerazmusnął wargami jej policzek.
- Nie musicie mnie odprowadzać.
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Gdy zostali sami, Matt zbliżył się do Brittany
i spytał:
- Czy to był twój pomysł? Namówiłaś go, by
zwrócił się z tymdo mnie?
Brittany pozwoliła, by gniewne pytania zawisły
w powietrzu, po czym odpowiedziała pytaniem na
pytanie:
- Czy naprawdę byłoby to takie okropne z mojej
strony? Myślę, że to świetny pomysł.
- Czułem, że coś tu śmierdzi! - wybuchnął z wściek-
łością Matt.
Brittanypoczuła ogarniająceją znówprzygnębienie.
- Nie rozważysz nawet tej propozycji?
- Nie! - odparł zdecydowanie. - Ty możesz sobie
być na każde zawołanie swojego tatusia, ale ja nie.
- Zapewne oznacza to kolejny powód do kłótni
 powiedziała z ciężkimwestchnieniem.
- Nie, wcale tego nie oznacza, ponieważ nie ma
o co się kłócić. Przykro mi, że twój ojciec nie najlepiej
się czuje. Ale nie zamierzam dla niego pracować.
- Nozdrza rozszerzyły mu się z gniewu. - I to nie
tylko teraz. Nigdy!
Odwrócił się na pięcie i wypadł jak burza z domu.
Codalej? zadawała sobie pytanie Brittany.
Najpierw konfrontacja z powodu zmian w domu,
teraz znówposzło o pracę i o jej ojca.
Matt prawie wcale się do niej nie odzywał, zrobił
się kompletnie nieprzystępny. Nie wiedziała zupełnie,
w jaki sposób ma do niego dotrzeć.
Miał do niej żal, podejrzewając, że spiskuje za jego
plecami z Walterem, choć stanowczo temu zaprzeczyła.
Propozycja ojca była dla niej takimsamymwstrząsem,
jak dla Matta.
Matt jej nie wierzył. Nie była pewna, czy sama
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
sobie wierzy. Walter nie podejmował nie przemyślanych
decyzji. Rozważał uprzednio wszystkie za i przeciw.
Ale tym razem wystrychnął ją na dudka.
Może nie kłamał mówiąc o swoich kłopotach
zdrowotnych i konieczności zwolnienia tempa życia.
Wątpiła w to jednak. Musiał mieć jakiś inny powód.
Jakikolwiek on jednak był, Matt powinien był
potraktować propozycję ojca jako komplement. A nie
potraktował. Nauczyła się już jednej prawdy o swoim
mężu - był niezależny pod każdymwzględem. Awdo-
datku bardzo dumny. Tak dumny, że ofertę Waltera
przyjął jako osobistą zniewagę.
Ponieważ obawiała się, że ostatni incydent może
oznaczać koniec ich małżeństwa, Brittany była zdecy-
dowana zmusić Matta, by wysłuchał jej argumentów.
Nazajutrz rano nastawiła budzik na wczesną godzi-
nę, by porozmawiać z Mattem, zanimwybierze się do
lasu. Gdy weszła do salonu, zastała Matta siedzącego
na brzegu kanapy, na której spędził ostatnią noc...
Głowę miał pochyloną, twarz ukrytą w dłoniach.
Serce jej się ścisnęło, aż do bólu zapragnęła podejść
do niego i błagać o przebaczenie, gdyby to było
konieczne. Uczyniła kilka kroków, on zaś podniósł
głowę i spojrzał na nią.
- Czego chcesz? - spytał z kamienną twarzą, obco
brzmiącym głosem.
Drgnęła, przeszyta nagłymbólem.
- Ja... sądzę, że powinniśmyporozmawiać.
- Już ci powiedziałem, że nie mamyoczym.
- Nie miałam pojęcia, że ojciec ma zamiar złożyć
ci ofertę.
- Być może. Alebardzoci się tospodobało, prawda?
- Martwię się o ciebie... - Brittany spróbowała
przełknąć ślinę, ale miała kompletnie sucho wustach.
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Bzdura - przerwał, podrywając się z kanapy.
- Chodzi ci wyłącznie o siebie, o to, że jesteś z dala
od tatusia i swych nadętych przyjaciół...
- Nie, tonieprawda!
Na czoło wystąpiły mu kropelki potu, ale twarz
wciąż miał opanowaną. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl