[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pan w błędzie. Aedan zmru\ył oczy - Nie dbam o to, czy sir Edgar przysłał do
zbadania tego wzgórza męzczyznę, kobietę czy straszydło Jestem pewien, \e
potrafi pani odró\nić ,,czarną chatę od fortyfikacji. - Ząpewniam pana, sir, \e
to nie jest czarna chata. - odparowała Christjna. - No to szałas pasterski. Tak
czy owak to tylko kupa statych brudnych kamieni, które nale\y usunąć z drogi. -
Nie jestem archeologiem - to nowa nauka lecz nie mogę potraktować tego
znaleziska jako czegoś nieistotnego, przynajmniej na razie - powtórzyła. -
Zamierzam wnikliwie je ocenić. - Mo\e pani je oceniać tak wnikliwie, jak pani
zechce, tylko proszę się pospieszyć. Christina otrzepała Ziemię z dłoni. - -
Skąd taki pośpiech? - Droga musi zostać ukończona do połowy pazdziernika, pani
ocena nie mo\e więc potrwać dłu\ej ni\ kilka dni. - Pan chce się mnie pozbyć.
Aedan przekrzywił głowę. Christina dostrzegła, \e narastają w nim
zniecierpliwienie i gniew. - Zarówno pani, jak i pani brat mo\ecie zostać w
Dundrennan tak długo, jak tylko sobie \yczycie. Proszę tylko zakończyć jak
najszybciej swoją pracę, tak bym ja mógł się uporać z moją. - Nie będę się
spieszyć, nie pozwolę te\, aby to pan mówił mi, co mam myśleć o tym miejscu -
Strona 31
Susan King - Zaklęte ró\e
oświadczyła wzburzona. - Po prostu chciałbym, \eby działała pani... sprawnie,
madame. - Zrobił krok do tyłu. - A teraz, jeśli pani pozwoli, musimy stąd iść. -
Jeśli pan pozwoli, sir, zostanę tu jeszcze przez jakiś czas, Proszę wracać do
pracy, z bratem będę tu zupełnie bezpieczna. A więc dobrze - zmarszczył czoło
Aedan. - Moja ekipa pracuje na wrzosowisku po drugiej stronie tego wzgórza,
znajdzie mnie tam pani, gdyby pani czegokolwiek ode mnie potrzebowała. Zostawię
gig pani i panu Blackburnowi, sam pojadę konno. Pani Gunn oczekuje państwa na
lunchu o pierwszej. Do widzenia, pani Blackburn. - Pozostaje jeszcze jedna
sprawa do omówienia, zanim pan odejdzie. - Christina wiedziała, \e Aedanowi
bardzo nie w smak będzie to, co chce mu przekazać, postanowiła więc mieć to jak
najprędzej z głowy. - Zdaje pan sobie sprawę z tego, \e wszelkie prace
konstrukcyjne na wzgórzu muszą zostać teraz wstrzymane? - Owszem, jestem tego
świadom - odparł szorstko. - Sir Edgar \yczy sobie, by wszelkie prace przy
budawie drogi wstrzymano do czasu wyra\enia przezniego opinii. Dotyczy to
wszelkich prac na wrzosowisku w odległości mniej więcej mili Aedan zmru\ył oczy
- To przecie\ śmieszne! - U\ycie prochu lub jakiejś maszynerii mogłoby wywołać
wibracje, mogące uszkodzić delikatne znalezisko. - Nie ma \adnego znaleziska -
odparł surowo. - Ma pani przed sobą lupek i piaskowiec, a nie kruchą porcelanę,
na miłość boską! - Nie ma o co tak się burzyć. Jest pan in\ynierem, proszę nie
udawać, \e pan nie rozumie niebezpieczeństwa, jakie mogą spowodować wstrząsy -
Oczywiście, \e to rozumiem. - A poza tym prawo o cennych znaleziskach
nakazuje... - O jakich cennych znaleziskach? - przerwał jej. - Czy jest teraz
pani sędzią, który będzie decydował o mojej karierze i przyszłości mojego domu?
Jeśli stracę Dundrennan z powodu... - urwał, odwrócił się, jak gdyby starał się
zapanować nad gniewem, a jednocześnie ukryć swoje myśli. - Stracić Dundrennan? -
powtórzyła Christina. - Co pan chce przez to powiedzieć? - Nic - odburknął. Pani
Blackburn, ta droga musi zostać poprowadzona tędy bez względu na to, co pani tu
znajdzie. - Z tymi słowami odwrócił się na pięcie i odszedł, zręcznie omijając
kamienie, a\ zniknął za skałą. - Aedan MacBride mo\e mieć rację, Christino -
powiedział pózniej John. - To mo\e być jedna wielka kupa kamieni bez \adnego
znaczenia. - Przysiadł na głazie, zmęczony wspinaczką. - Przypuszczam jednak, \e
się nie poddasz. Christina przyglądała się rumowisku, czując, \e opuszcza ją
odwaga Uświadomiwszy sobie wielkość zadania, jakie przed nią stało, poczuła się
niemal chora. Wybuch gniewu Aedana MacBride a poruszył ją bardziej, ni\ chciała
się do tego przyznać. Rozumiała jego dylemat, lecz nie mogła ulec jego woli. -
Sir Aedan chce, \ebym zrezygnowała z badań, ale ja muszę je kontynuować. -
Owszem, lecz wcale nie z uwagi na prawo o cennych znaleziskach - pokiwał głową
John. - Masz nadzieję znalezć tu. taj jakiś dowód na poparcie teorii wuja
Waltera. Christina potaknęła. - Musi tu być gdzieś jakaś wskazówka. Jesteśmy na
właściwym obszarze, a ten mur mógł zostać wzniesiony w dawnych wiekach. -
Nachyliła się i podniosła odłamek ciemnego kamie. nia, który wypad] ze
zrujnowanego muru Ze zmarszczonym czoÅ‚em obracaÅ‚a go w rÄ™kach. Ów fragment
kamienia jakby do niej przemawiał, ale nie potrafiła tego sprecyzować. - A więc
ty nie uwa\asz, \e to jest zwyczajna czarna chata, jak sugerował sir Aedan?
Christina pokręciła głową, w zamyśleniu przyglądając się trzymanemu w ręku
skalnemu odłamkowi. - Ani trochę się z nim nie zgadzam - stwierdziła. .- Nie mam
jeszcze pewności, dlaczego, to po prostu przeczucie. John pokiwał głową i
skierował swoją uwagę na szkicownik. Christina obróciła się, a w tej chwili
mocny, chłodny powiew wiatru nadciągnął na wzgórze, szarpnął jej woalką,
wstą\kami od kapelusza, wydął spódnicę. Christina bacznie przyglądała się
usypanym dookoła chaotycznie kamieniom, potem przeniosła wzrok na ciemną,
łagodną linię wzgórz. Coś musiało kryć się w tym miejscu, coś o szczególnym
znaczeniu. Wiedziała to, czuła, lecz nie potrafiła jeszcze określić tego bli\ej.
Wystarczyłby jeden ślad, jeden przedmiot, nawet najmniejsza inskrypcja bądz
rysunek, by ren zwykły zrujnowany mur zmienił się w obiekt o znaczeniu
historycznym. Przed laty wielebny Walter Carriston przetłumaczył dokumenty
odnoszące się do konkretnego niiejsca poło\onego w pobli\u Dundrennan.
Wspominano w nich o królu Arturze, wielkim wojowniku, który został bohaterem
wspaniałych średniowiecznych legend, lecz najprawdopodobniej \ył w szóstym
wieku. Dokonane przez wuja odkrycie o wczesnych wzmiankach o Arturze stało się
podstawą pracy, której poświęcił \ycie. Starał się udowodnić, \e Artur,
wojowniczy król, \yjący w wojowniczym społeczeństwie przed nastaniem wieków
średnich, miał związki z celtycką Szkocją, ba, mógł nawet stąd pochodzić. Teorie
Carristona nie zostały dobrze przyjęte i zle się to odbiło zarowno na jego
reputacji, jak i na zdrowiu. Nigdy jed nak nie zwątpił w wyciągnięte przez
siebie wnioski. Christina szanowała wuja i jego pracę, wierzyła te\, \e jego
teorie opierajÄ… siÄ™ na prawdzie historycznej. Teraz, gdy odkryto ten mur na
zboczu Cairn. Drishan, pojawiła się nowa nadzieja. Christina jednego była pewna:
Strona 32 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl