[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odmową, z drugiej jednak strony nie miała ochoty
znosić jego umizgów.
Widząc jej konsternację, Harry mrugnął porozu­
miewawczo.
- Bierz torebkę, zatroszczę się o ciebie. Wyjście do
knajpy dobrze ci zrobi.
Słowa Grahama wprawiły Jorganssona w lekkie
osłupienie, natomiast Tania odzyskała pewność siebie.
Wiedziała, że w towarzystwie szefa nie grożą jej
żadne niemiłe niespodzianki.
Pojechali do restauracji w północnej dzielnicy Sydney.
Harry jak zwykle stanął na wysokości zadania i tłumił
zapędy Jorganssona, który próbował nawiązać z Tanią
133
PUNKT KRYTYCZNY
bliższe kontakty. Na stół wjechały przekąski, kiedy
nagle Graham rzucił jej ostre, ostrzegawcze spojrzenie.
Potem uśmiechnął się i zauważył niedbale:
- Ta knajpa musi być bardzo popularna wśród
biznesmenów. Właśnie zjawił się twój mąż.
Serce podeszło jej do gardła. Tego tylko brakowało,
żeby Raf zobaczył ją w towarzystwie dwóch facetów,
o których był wściekle zazdrosny! Nie będzie za­
chwycony. Nawet kryształowa niewinność nic jej nie
pomoże. Przywołała uśmiech na twarz i odwróciła się
w stronę drzwi.
Raf nie był sam. Nika Sandstrom maszerowała
u jego boku. Tania poczuła, że wymuszony uśmiech
zamiera jej na ustach. Skoro on mógł przyjść tu
z Niką, w celach służbowych oczywiście, ona mogła
przyjść z Harrym, w celach służbowych rzecz jasna,
i niech sobie Raf myśli, co chce! Do diabła z nim, nie
zrobiła przecież nic złego!
Nie dostrzegł jej jeszcze. Niezmordowana asystentka
skupiała na sobie całą jego uwagę. Przeszli przez salę,
kierując się w stronę zarezerwowanego stolika. Wtem,
jakby przyciągnięty siłą jej wzroku, Raf odwrócił głowę.
Jego spojrzenie wyłowiło ją natychmiast z tłumu
ludzi. Uśmiechnęła się z wysiłkiem i uniosła dłoń
w geście powitania. Raf objął błyskawicznym spoj­
rzeniem stolik i siedzących przy nim mężczyzn. Twarz
ściągnęła mu się gniewem, ale po chwili powrócił na
nią zwykły spokój. Robienie z siebie widowiska nie
leżało w jego charakterze. Odwrócił się ku Nice,
powiedział parę słów i ruszył w stronę żony.
Po raz pierwszy w życiu panna Sandstrom straciła
rezon. Patrzyła w osłupieniu za oddalającym się szefem.
Tania odnotowała ten fakt z prawdziwą satysfakcją.
- Cześć, kochanie - rzekł Raf z uśmiechem.
134
PUNKT KRYTYCZNY
135
- Jorgan... Graham - przywitał mężczyzn uprzejmym
skinieniem głowy i zwrócił się do żony. - Nie mówiłaś,
że tu dzisiaj będziesz. - W jego głosie nie było nawet
cienia pretensji, jedynie niewinne zdziwienie, ale Tania
wyczuwała jego napięcie, wiedziała, że umysł Rafa
wysyła alarmujące sygnały.
- Nie wiedziała - wtrącił dobrodusznie Harry.
- Oderwałem ją od pracy, żeby nam towarzyszyła na
wypadek, gdybym potrzebował pomocy. Twoja żona
ma nieprawdopodobną pamięć. Potrafi odtworzyć
rozmowę z dokładnością co do słowa. Ale co ja ci
będę mówił! Wiesz o tym lepiej ode mnie. Musi być
dla ciebie bezcenna.
W oczach Rafa błysnęło zdziwienie, ale twarz
pozostała kamienna.
- Tak. Nie wiem, co bym bez niej zrobił - od­
powiedział gładko.
Kochany, stary Harry. Tania pomyślała o szefie
z czułością. Uśmiechnęła się szeroko.
- Nie przeszkadzaj sobie, kochanie. Twoja asystentka
patrzy w naszą stronę i czeka na ciebie. Macie na
pewno mnóstwo pracy.
Tym razem Raf nie był w stanie ukryć zdziwienia.
Zobaczyła w jego oczach ogromny znak zapytania.
- Tak, rzeczywiście. Miłego lunchu, Taniu. - Dla­
czego ona przyjęła to tak spokojnie? - Zobaczymy się
wieczorem. Jeżeli nadal będziesz miała ochotę - dodał
z ledwo wyczuwalną nutą sarkazmu.
- Z całą pewnością - odparła z zapałem.
Odprężył się nieco.
- O zwykłej porze?
W tym pozornie niewinnym pytaniu kryło się
ostrzeżenie pod adresem obu panów: „Ona jest moja,
nawet jeżeli chwilowo wymknęła się spod kontroli".
PUNKT KRYTYCZNY
- Tak - odparła i było to także potwierdzenie tego
nie wypowiedzianego roszczenia własności. Należała
do niego. Może z nim walczyć, może go nawet
znienawidzić za jego ślepotę, buntować się przeciwko
jego obsesji posiadania, ale była jego. I powie mu to
dzisiaj wieczorem. Miała dość.
Raf uśmiechnął się zimno do obu panów i wrócił
do swojego stolika. Tania zobaczyła rozjaśnioną
radością twarz Niki. Panna Sandstrom nie traciła
nadziei. Jedyną pociechą była myśl, że Raf nie miał
zamiaru pójść z nią do łóżka, Tania była tego prawie
pewna. W przeciwieństwie do męża wiedziała, z jaką
radością gorliwa asystentka spełniłaby rolę pocieszyciel-
ki. Po dzisiejszej nocy Raf nie będzie potrzebował
niczyjego współczucia, już ona o to zadba.
Harry westchnął teatralnie, aby zwrócić na siebie
jej uwagę.
- Ten twój mąż zawsze był dla ciebie wystrzałowym
facetem, co? - zauważył chytrze.
- Zawsze będzie jedynym mężczyzną mojego życia
- odparła z uśmiechem w oczach.
Harry wyjaśnił Jorganowi sytuację, nie kryjąc na­
dziei, że Duńczyk przestanie bujać w obłokach
i skoncentruje się na problemach zawodowych.
Jorgan Jorgansson był człowiekiem pragmatycznym,
nie upierał się przy rzeczach niemożliwych. Wzruszył
ramionami. Dlaczego kobiety są takie, jakie są? Raf
Carlton był ekspertem w dziedzinie handlu, ale
o kobietach nie miał pojęcia, więc dlaczego ona go
tak kocha?
Jest nieobliczalna, zdecydował i spojrzał na nią.
Była cudownie piękna. Rzadki klejnot, który powinien
być traktowany z największą czcią. Tyle mógłby jej
dać! Wszystko, czego by zapragnęła... Beznadziejna
136
PUNKT KRYTYCZNY
137
sprawa. A więc wróćmy do biznesu. Jorgan skoncen­
trował swą uwagę na Grahamie i reszta lunchu upłynęła
bez incydentów.
Wychodząc z restauracji, pomachała Rafowi na
pożegnanie. Odpowiedział jej uśmiechem i wzrok
Tani powędrował ku Nice. Sekretarka ani drgnęła,
niczym nie dała po sobie poznać, że żona szefa jest
istotą cielesną. Dla niej nie istniała. Nie warto było
odrywać wzroku od pięknej twarzy Rafa Carltona.
Tania miała wielką ochotę przemaszerować przez
salę i doprowadzić do konfrontacji, ale wiedziała, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl