[ Pobierz całość w formacie PDF ]

od dziecka, choć tak ciężko pracował na swoją pozycję. Nie chciał czuć niechęci do żony czy bez-
bronnego dziecka, ale jeśli nie znajdzie w sobie entuzjazmu, będzie tylko gorzej.
- Może powinniśmy na próbę pomieszkać osobno - rzekł w końcu.
Te słowa jemu samemu sprawiły ból. Ale to ma sens. Ich drogi się rozchodzą. Mogą zostać razem z
przyzwyczajenia, lecz iskra namiętności, dzięki której zostali parą, zgasła. Czy on ją kocha?
Pytała go o to zeszłego wieczoru. Nie był w stanie dać jednoznacznej odpowiedzi. To przerażające.
Spojrzał na nią. Miała te same niebieskie oczy i brązowe włosy co zawsze. Nadal była szczupła i
zgrabna. Ale uśmiech, który tak lubił, zniknął, a w oczach zagościł smutek. Czego on od niej
oczekuje? %7łeby sprzeciwiła się separacji? %7łeby rzuciła argument, który by go przekonał? Tymczasem
Annalise milczała. Może oczekiwał potwierdzenia, że jego prośba jest uzasadniona?
- Nie chcę. To wszystko zmieni.
- Ciąża już wszystko zmieniła.
Barwy przyszłości
221
Z oczu Annalise popłynęły łzy. Dominie widział, że starała się je powstrzymać. Nigdy nie uciekała się
do żadnych sztuczek, by osiągnąć cel. Poczuł się jak najgorszy drań. Mimo to wciąż nie pogodził się z
faktem, że zostanie ojcem.
- Przemyśl to. Zobaczymy się, jeśli zdecydujesz się wrócić do domu. - Ruszył do samochodu. -
Wszędzie liście -mruknął, kiedy już wsiadł, patrząc na sterty liści na chodniku, zagrabionych przez
pracowitych sąsiadów. - Jeszcze więcej roboty. Czy ona jest ślepa? Człowiek, który ma dom, jest
uwiązany. A ja chcę być wolny.
W drodze do domu myślał tylko o tym, że Annalise się zmieniła, a on nie. Czy w tym tkwi problem?
Czy coś jest z nim nie tak, że dziecko go nie cieszy? %7łe dom nie budzi w nim entuzjazmu? Czy brak
mu czegoś, co w niej zrodziło pragnienie powiększenia rodziny i przeprowadzki?
Musiał przyznać, że początkowo wydawała się równie jak on zaszokowana ciążą, ale o wiele szybciej
się z tym pogodziła. Teraz czekała na dziecko z radością i z równą radością wprowadzała w swoim
życiu zmiany. Chętnie poznałby jej sekret.
Phyllis nie chciała pozostać jego żoną, gdy stracili to, co skłoniło ich do ślubu. Może kobiety
dostrzegały w nim ten brak, którego on nie mógł zidentyfikować. Wszystko wymyka mu się spod
kontroli. Co ma do zaoferowania swojej żonie, jeśli nie spełnia już jej wymagań?
Po krótkim czasie wszedł do ich mieszkania. Przystanął w drzwiach salonu i spojrzał na meble.
Pamiętał wszystkie wyprawy do sklepów. Zaczęli od konsoli, potem dokupili kanapę. Następnie
stolik. Kilka miesięcy zajęło im poszukiwa-
222
Barbara McMahon
nie stolika, który zadowoliłby ich oboje, Kiedy go przywiezli do domu, zjedli uroczystą kolację.
Przenosił wzrok z jednego przedmiotu na drugi. Wciąż świeże było wspomnienie radosnego
podniecenia po podpisaniu umowy kupna tego lokum. Kiedy dostali klucze, wrócili tutaj i kochali się
w sypialni na podłodze.
A teraz Annalise chce się stąd wynieść i wymienić meble. Wymazać przeszłość i zacząć od nowa,
zmieniając styl życia. Może pora zakończyć ten związek. Może każde powinno pójść swoją drogą.
Myśląc o tym, mało się nie załamał.
Annalise z niedowierzaniem odprowadzała Dominica wzrokiem. Czuła w środku pustkę. Jak on śmiał
tak odejść, nie walcząc o ich małżeństwo? Ona nie zamierza tak tego zakończyć. Jeśli on sądzi, że to
koniec, bardzo się myli.
Wróciła do jadalni, sprzątnęła ze stołu i schowała resztę kanapek do lodówki. To nie ona chciała
separacji. Ona stara się zaadaptować do nowej sytuacji. Ludzie zazwyczaj biorą ślub, a potem mają
dzieci. Taka jest kolej rzeczy. Potem dzieci dorastają i wyprowadzają się z domu, a rodzice znów
zostają sami.
To nie jest koszmar, jak postrzegał to Dominie. Ale nie znając szczegółów jego pierwszego
małżeństwa, miała kłopot z odparciem jego argumentów. Wspólne życie pary nastolatków różni się od
związku dojrzałych ludzi. Przypuszczała, że Dominie postrzega ich sytuację z tamtego punktu
widzenia, jakby wciąż miał osiemnaście lat. I reaguje tak jak wtedy.
Dotąd myślała, że jest wściekła, ale dopiero teraz ogarnęła ją prawdziwa furia.
Barwy przyszłości
223
Chwyciła komórkę i zadzwoniła do Lianne.
- Gdzie jesteś? - spytała, słysząc głos siostry.
- Gdzieś na 1-95, między Richmond a Waszyngtonem. Mam zapytać Traya? On prowadzi.
- Będziecie tu za jakieś dwie godziny?
- Coś koło tego.
- Wpadnij do mnie, dobrze? Jestem w nowym domu.
- Co się stało?
- Dominie zaproponował separację.
W słuchawce rozległ się syk zdziwienia.
- %7łartujesz?
- Nie. Uważa, że dom to ruina. Zamiast pomóc mi w remoncie, poszedł sobie. - Nabrała powietrza. -
Jestem taka zła, że nie wiem. Masz jakiś pomysł? Boję się do niego od razu zadzwonić, bo wybuchnę.
Mogłabym powiedzieć coś, czego bym potem żałowała, chociaż w tej chwili nie żałowałabym
niczego. Niech go szlag. Nie zaszłam w ciążę celowo ani z innym facetem.
- Będę u ciebie zaraz, jak tylko dojedziemy. Masz samochód?
-Tak.
- Tray mnie do ciebie podrzuci, a ty mnie potem odwieziesz.
- Okej. Podziękuj mu.
- Powiedz mi raz jeszcze, jak tam dojechać. Tray mówi, że będziemy za niecałe dwie godziny.
Tłumacząc siostrze, jak trafić do jej domu, Annalise krążyła po pokoju. Potem odłożyła telefon na blat
kuchenny i zabrała się do pracy, żeby spalić rozpierającą ją energię. Była wzburzona słowami męża,
które odbijały się w jej
224
Barbara McMahon
głowie echem. Czy się oszukiwała, myśląc, że Dominie zmieni zdanie? Dlaczego nie chce dziecka?
Co jest nie tak z jej mężem?
- Annalise? - zawołała Lianne.
- Jestem w kuchni! - Annalise wytarła ręce.
Lianne pomachała do męża. Odjechał, zanim zamknęła za sobą drzwi.
- Powinnaś zamykać się na klucz, jak jesteś sama - powiedziała Lianne, zdejmując żakiet.
- To bezpieczna okolica. Dzięki, że przyjechałaś. Lianne rozejrzała się i zmarszczyła nos.
- Sprzątanie niewiele dało.
- Nie zaczynaj. Dominie uważa, że to nora.
- Coś w tym jest.
Annalise zmierzyła siostrę wrogim spojrzeniem. A ta tylko wzruszyła ramionami i ruszyła do kuchni
wstawić wodę na herbatę.
- Zakładam, że masz herbatę? -Mam.
Siostry uwielbiały herbatę - rozmaite gatunki na różne nastroje.
Kiedy woda się zagotowała, Lianne tym razem zaparzyła rumiankową.
- Mamy gdzie usiąść?
- W jadalni albo na łóżku na górze.
- W jadalni. - Lianne szła pierwsza, a kiedy usiadły, przez chwilę przypatrywała się siostrze. - Jak na
kobietę, którą właśnie zostawił mąż, wydajesz się spokojna.
- Szkoda, że nie było cię tutaj dwie godziny temu. Chyba
Barwy przyszłości
225
ziałam ogniem. A Dominie mnie nie zostawił. Zasugerował tylko, żebyśmy na próbę zamieszkali
osobno. Powiedział, że jeśli postanowię wrócić, będzie na mnie czekał. Tak jakby wszystko zależało
ode mnie. -1 co ty na to?
- To jakaś bzdura. Ciąża zaskoczyła mnie tak samo jak jego. Ale ja już sobie nie wyobrażam, żebym
nie miała dziecka. On z kolei nie robi najmniejszego wysiłku, żeby spojrzeć na to pozytywnie. Umywa
ręce.
-1 dom mu się nie podoba?
- Przypomina mu jego znienawidzony dom rodzinny. Teraz, kiedy jego przeszłość wychodzi na jaw,
uświadamiam sobie, ile przede mną ukrywał. Chcę poznać wszystkie szczegóły. Chcę mieć dziecko i
męża. Tyle że on akurat wymyślił sobie separację. Głupek
- No cóż, czas chyba nic nie zmienia. On nadal trwa przy swoim. - Lianne wypiła łyk herbaty. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl