[ Pobierz całość w formacie PDF ]

była jego wina. Wszystkiemu zawinił wysoki, złowieszczy mężczyzna w czarnej masce.
Nie chodziło o to, że Nick postępuje niesłusznie. Walczył o mnóstwo słusznych spraw i o
tyleż samo niesłusznych na tylu rozdzieranych przez wojny planetach, że nie potrafiłby ich
zliczyć. Zastanowił się, kiedy znajdzie chwilę wytchnienia, kiedy nadejdzie okres spokoju?
Pogodził się z tym, że w jego przyszłości nie ma miejsca na luksusową conaptę, żonę i dzieci
czy wysoką emeryturę. Z drugiej strony jednak nie chciałby dożyć ostatnich dni w więzieniu
na planecie w rodzaju Despayre, w dodatku ze świadomością, że odpowiada za śmierć tysięcy
ziomków.
Zauważył spojrzenie Jaksa i złapał się na tym, że znów zapomniał stłumić nerwowe
reakcje na dręczący go niepokój. Prawdopodobnie przekazywał swoje emocje na wszystkich
pasmach Mocy. Szybko się opanował, licząc na to, że rycerz Jedi nie zdecyduje się zapuścić
bezpośredniej sondy do jego mózgu. Na ile Nick się orientował, Pavan nie był równie silny
Mocą jak Vader, rycerz Jedi bez trudu mógłby jednak pokonać słabiutkie umysłowe bariery,
które Nick zdołałby przeciwstawić takiej sondzie.
Na szczęście Jax nie zdecydował się na zapuszczenie bezpośredniej sondy. Zwolnił i
zrównał się z Nickiem.
 Nic ci nie jest?  zapytał półgłosem.
 Nic, tylko... staram się wszystko tłumić w sobie  odparł Rostu.  Jeżeli uwalniam
myśli i wysyłam je zbyt daleko, czuję, jakby coś je odpychało.
 Wyczuwasz innego dysponenta Mocy? Tutaj?  zapytał sceptycznym tonem Jax,
chociaż wyglądał na zaskoczonego.
 Nie, nie o to chodzi  zastrzegł pospiesznie Rostu.  Coś jednak czai się na obrzeżach.
Rycerz Jedi zmarszczył brwi. W pierwszej chwili Nick pomyślał, że Pavan wygląda
ponuro. Po chwili jednak, zupełnie niespodziewanie, zarejestrował związany z Jaksem
przebłysk Mocy. Zdumiony spojrzał na rycerza Jedi. Nie byłby bardziej zaskoczony, gdyby
się okazało, że w rzeczywistości Jax jest zmiennokształtnym Clawditem.
Zrozumiał, że Jax Pavan traci łączność z Mocą.
Nie miał pojęcia, dlaczego akurat w tej chwili jego słabiutka więz nagle ujawniła mu tę
zaskakującą prawdę. Czasami tak się działo; nie było ściśle ustalonych reguł ani wyraznych
praw, które by określały wpływ Mocy. A jednak niektórzy Jedi skłonni do metafizycznych
rozważań wierzyli, że jej objawienia kształtują bieg wszystkich wydarzeń. Organiczne istoty
inteligentne nie miały szans, by to zrozumieć. Nick nie wiedział, czy to prawda, czy też
kompletna bzdura. Był pewny tylko jednego: tym razem Moc mówi mu prawdę.
Więz rycerza Jedi z Mocą to pojawiała się, to zanikała.
Nick nie zdążył oderwać wzroku od Jaksa, kiedy Pavan spojrzał na niego i od razu się
zorientował, o czym on myśli. Oznaczało to, że słabnąca więz Jaksa jest wciąż jeszcze
wystarczająco silna.
 Tak  odezwał się półgłosem Pavan.  To prawda.
Nick nie miał pojęcia, co odpowiedzieć. Jego własna więz z Mocą, chociaż słaba, nigdy
nie zanikała. Może nie miała przebłysków oświetlających mroczną płaszczyznę istnienia, za
to płonęła zawsze stałym blaskiem. Nick nie słyszał dotąd, żeby takie zaniki przydarzyły się
komukolwiek, kto ma szczęście utrzymywać łączność z Mocą.
 To... pojawia się i znika  podjął Jax.  Nie dzieje się to często, ale kiedy już się
wydarzy... czuję się, jakby mnie wystrzelono ze śluzy w przestworza bez próżniowego
skafandra.
Mogę się o to założyć, pomyślał Nick. Przyszło mu do głowy, że mógłby to wykorzystać
do swoich celów. Aatwiej byłoby mu ukryć prawdziwe zamiary, gdyby Jax nie utrzymywał
cały czas ścisłej więzi z Mocą.
Gdy tylko o tym pomyślał, poczuł odrazę do samego siebie. Ogarnęły go wyrzuty
sumienia, ale Jax chyba ich nie zauważył.
 Powiedziałeś o tym paladynce?  Nick nie bardzo wiedział, o co go zapytać w tej
sytuacji.
 Nie, ale Laranth chyba coś podejrzewa  odparł rycerz Jedi.  Będę musiał jej
powiedzieć z tego samego powodu, dla którego zwierzyłem się tobie. Jeżeli moja więz z
Mocą zaniknie w niewłaściwej chwili, razem z nią będziesz musiał doprowadzić do końca to
zadanie. Rozumiesz?
 Jasne, że rozumiem  odparł Rostu, chociaż słowa smakowały w jego ustach jak popiół.
 Wspieramy cię we wszystkim, co robisz. Osłaniamy cię od tyłu.
Po pokonaniu mrocznego labiryntu korytarzy i pokojów przeszli przez wyłamany panel
drzwiowy i znalezli się w pomieszczeniu, w którym mieściła się kiedyś główna sterownia.
Były tu rzędy konsolet, stojące pod ścianami szafy z elektrycznymi zestawami, zawieszone
pod sufitem monitory i inne urządzenia. Od razu zwrócili uwagę na ogromny transpastalowy
panel, przez który można było obserwować ciągnącą się jak okiem sięgnąć linię montażową
w dole. Wszystkie urządzenia wyglądały na bardzo stare. Jedynymi zródłami światła w
sterowni były płonące słabym blaskiem kinkiety, które oświetlały wszystko słabym błękitnym
blaskiem.
Sterownia została zdewastowana. Z regałów pod ścianami wyszarpnięto moduły, po
których zostały tylko wiązki kabli i uszkodzone podzespoły elektroniczne. Ekrany monitorów
strzaskano, a urządzenia elektroniczne rozbito o podłogę i ściany. Ze środka transpastalowego
panelu rozchodziła się we wszystkie strony pajęcza siatka pęknięć.
Ogrom zniszczeń dowodził zdziczenia sprawcy. Obojętne, kim był, działał metodycznie,
jakby z zapiekłą nienawiścią. Musiał być także bardzo silny, bo inaczej nie dałby rady
strzaskać grubej transpastali. Jax zauważył, że Den Dhur podniósł z podłogi kawałek framugi
panelu i zaczął mu się uważnie przyglądać. Po chwili bez słowa wręczył go androidowi. I-
Five obejrzał uważnie znalezisko i zacisnął metalowe palce na krawędzi dokładnie w miejscu,
gdzie widniał odcisk czterech durastalowych palców, które prawdopodobnie wyszarpnęły
framugę ze ściany.
Laranth popatrzyła na odłamek w dłoni I-Five.
 Zdziczałe roboty  mruknęła.
Część III
Zdziczałe miasto
ROZDZIAA 37
Nick stał nie dalej niż metr od swoich towarzyszy, którzy gorączkowo się sprzeczali, czy
tak zwane zdziczałe roboty istnieją, czy też nie. Jax nadal nie godził się z żadną opinią
wygłaszaną przez I-Five. Oficer doszedł do wniosku, że Pavan jest dziwnie przewrażliwiony
na tym punkcie. Dlaczego tak bardzo go złości ten android?  zadał sobie pytanie. Jeżeli
rzeczywiście I-Five, jak twierdził, jest obdarzony samoświadomością i wolną wolą, to trzeba
by zmienić zdanie na temat inteligencji maszyn. Nick nie rozumiał jednak, dlaczego miałoby
to być tak wstrząsającą nowiną. Jego zdaniem nawet upośledzony umysłowo reek bywał
bardziej inteligentny niż większość tak zwanych istot rozumnych.
Obserwował dyskretnie Jaksa, wciąż nie mogąc uwierzyć, że rycerz Jedi traci powoli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl