[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niebo, Å›wieci sÅ‚oÅ„ce, skrzy siÄ™ Å›wieży Å›nieg. Wspania­
ły dzień na ślub. Przywieziono już kwiaty - dodała.
Anula & Irena
scandalous
130
- Gdy pani zje i wezmie kąpiel, Tom przyniesie pudła
od Dellona, które też dziś dostarczono. Jeśli mi wolno
powiedzieć... - Gospodyni lekko się zaczerwieniła.
- Bardzo się cieszę, że pan McAlister żeni się z taką
miłą dziewczyną jak pani. To wspaniały człowiek
i zasługuje na dobrą żonę.
- Długo go pani zna? - zapytała Bethany między
Å‚ykami kawy.
- ByÅ‚am gospodyniÄ… jego matki. Gdy zmarÅ‚a, zo­
staÅ‚am u niego. Przez caÅ‚y ten czas nigdy nie sÅ‚ysza­
łam, żeby podniósł głos czy wpadł w złość, nawet
wtedy gdy młody pan Michael bardzo nadwerężał jego
wytrzymałość... - Molly zamilkła, niepewna, czy nie
za bardzo się zagalopowała. - No... nie będę już
przeszkadzać. Wiem, że panna Harvey będzie pani
druhną. Jednak gdyby wcześniej potrzebowała pani
jakiejkolwiek pomocy, proszę mnie zawołać.
- Dziękuję.
Bethany była tak podekscytowana, że nie miała
ochoty na śniadanie. Jednak zjadła jajecznicę, która
okazała się bardzo smaczna.
Potem ruszyła do łazienki. Gdy wróciła do sypialni
w ręczniku, z mokrymi włosami, kilka czarno-złotych
pudel i kwiaty w celofanowym opakowaniu już na nią
czekały.
Przesyłka z kwiaciarni zawierała ślubny bukiet
z bladożółtych różyczek i bukiecik dla druhny.
Bethany wÅ‚aÅ›nie je podziwiaÅ‚a, gdy usÅ‚yszaÅ‚a pu­
kanie.
- Hej, to ja!
Weszła Lisa, zaróżowiona z podniecenia. Niosła
Anula & Irena
scandalous
131
dużą torbę i znajome czarno-zlote pudełka ułożone
jedno na drugim.
Bethany złapała to, które już zsuwało się ze stosu.
- Witaj! Masz wszystko, co potrzeba?
Lisa położyła pakunki na najbliższym krześle.
- Tak. Joel zabraÅ‚ mnie do Dellona. Tam już wszyst­
kim się zajęli.
- To wspaniale! Joel wrócił z tobą?
- Tak, jest na dole. Prosił, żeby ci powiedzieć, że
czeka na ciebie w kościele.
- O... - Bethany była trochę rozczarowana, że go
zaraz nie zobaczy. Ciekawe, czyjest bardzo zajęty, czy
przestrzega tradycji, która mówi, że pan młody nie
powinien oglądać panny młodej przed ślubem.
Lisa westchnęła.
- Ten ślub jest taki romantyczny... Musisz być
bardzo szczęśliwa.
- Czuję się raczej jak Alicja w Krainie Czarów.
Wszystko wydaje siÄ™ takie nierealne. - Po chwili
dodała niepewnie: - Za parę godzin będę mężatką,
a nie powiedziałam jeszcze o tym rodzicom. Chciałam
do nich zadzwonić rano, ale zaspałam.
- Możesz to zrobić teraz-zasugerowała Lisa-a ja
wszystko rozpakujÄ™ i przygotujÄ™.
Lisa zajęła się rozkładaniem sukien, a Bethany
wybrała dobrze znany numer w Notting Hill, w domu
rodziców.
Po trzecim sygnale odezwał się głos ojca:
- Halo?
- To ja, tato.
- Witaj, kochanie.
Anula & Irena
scandalous
132
- Mam nowinÄ™ dla ciebie i mamy.
- Powiedz mnie, bo mamy nie ma. Pojechała na
kilka dni do siostry.
Bethany nabraÅ‚a powietrza i opowiedziaÅ‚a w skró­
cie o bieżących wydarzeniach.
Ojciec słuchał w milczeniu.
- To rzeczywiście zaskakujące - powiedział, gdy
skoÅ„czyÅ‚a - ale zawsze byÅ‚aÅ› rozsÄ…dna, wiÄ™c przypusz­
czam, że wiesz, na co się decydujesz. Rozumiem, że go
kochasz...
- Tak, kocham - odpowiedziała gładko.
- W takim razie masz moje błogosławieństwo.
Kiedy wrócicie, chciałbym poznać mojego zięcia.
- MyÅ›lÄ™, że go polubisz. WytÅ‚umacz mamie i prze­
proÅ› jÄ… w moim imieniu, że tak was tym zaskoczy­
Å‚am.
- Dobrze. Do zobaczenia, córeczko.
Bethany odłożyła słuchawkę. Po minucie, pod
wpływem impulsu, chwyciła ją ponownie i wybrała
numer Michaela. Ulżyłoby jej, gdyby mogła z nim
porozmawiać i go przeprosić.
Jednak nikt nie odbieraÅ‚. Po kilku sygnaÅ‚ach zrezyg­
nowała i odłożyła słuchawkę.
Lisa spojrzała na nią rozjaśnionym wzrokiem.
- Jaka piękna suknia ślubna! Joel miał rację, że
suknia druhny bÄ™dzie do niej pasować. Aha, zapom­
niaÅ‚am ci powiedzieć, że samochody przyjadÄ… o pierw­
szej trzydzieści. Nie mamy więc wiele czasu.
- O rany! A ja jestem w proszku! MuszÄ™ jeszcze
spakować kilka rzeczy na wyjazd...
- Wyjmij walizkÄ™ i to, co ci potrzebne, a ja wszyst-
Anula & Irena
scandalous
133
ko spakuję. W tym czasie zrobisz makijaż i fryzurę
- poradziła Lisa.
- Dzięki. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła.
- Dokąd jedziecie na miesiąc miodowy? - spytała
Lisa, gdy skończyła pakowanie walizki. -. A może to
tajemnica?
- Spędzimy kilka dni w Catskills. Jedziemy tam
zaraz po ślubie.
- Brzmi uroczo! - oceniła Lisa z entuzjazmem.
- Och, omal nie zapomniałam... - Wyjęła z torby
niebieską, obitą aksamitem szkatułkę. - Joel prosił,
żebyś je założyła. Należały do jego babci.
W szkatuÅ‚ce znajdowaÅ‚ siÄ™ podwójny sznur piÄ™k­
nych pereł i perłowe kolczyki.
- Powiedział, że chciał ci je dać ostatniej nocy, ale
zapomniał.
Bethany zaÅ‚ożyÅ‚a naszyjnik i kolczyki. Lisa pomog­
ła jej nałożyć koronę i udrapowała krótki zwiewny
welon. Zrobiła parę kroków w tył, by ocenić efekt
i wykrzyknęła:
- Wyglądasz bosko! Joel będzie oczarowany. Na
pewno zaniemówi!
Bethany wyjęła kwiaty z opakowania. Lisa włożyła
sukienkÄ™ z jedwabiu w kolorze brzoskwiniowym i sreb­
rny naszyjnik.
- Jaki piękny - zauważyła Bethany.
Lisa uśmiechnęła się.
- Joel uparÅ‚ siÄ™, żeby go kupić -jako podziÄ™kowa­
nie za bycie druhną. - Wzięła torebkę i wyjęła z niej
delikatnÄ… podwiÄ…zkÄ™ haftowanÄ… w niebieskie motyle.
- Czy chcesz ją pożyczyć? - zapytała. - Wiesz, to taki
Anula & Irena
scandalous
134
Å›lubny obyczaj: coÅ› starego, coÅ› nowego, coÅ› pożyczo­
nego i coś niebieskiego... Już masz na sobie coś nowego
i coś starego, więc pomyślałam... - Umilkła zmieszana.
Bethany była wzruszona.
- OczywiÅ›cie, że chcÄ™ jÄ… pożyczyć - odpowiedzia­
ła ciepło. - To uroczy pomysł. - Uniosła sukienkę
i umieściła podwiązkę nad prawym kolanem.
Ktoś zapukał do drzwi. Weszła Molly w pięknym
kapeluszu, w butonierce miaÅ‚a bukiecik kwiatów. Po­
wiedziała, że samochody już czekają.
Lisa wzięła swój bukiet.
- Powinnam iść pierwsza, prawda? - Była lekko
zdenerwowana.
- Tak. Wspaniale wyglÄ…dasz - powiedziaÅ‚a Be­
thany serdecznie.
Lisa uśmiechnęła się szeroko.
- Tó dzięki tej sukience. Umówiłam się z Davidem
po uroczystości. Mam nadzieję, że przyjedzie na czas,
żeby mnie zobaczyć w tym stroju.
Lisa wyszła rozpromieniona i podekscytowana.
- Senator Harvey też już przyjechał. Czeka w holu
- dodała Molly.
- Proszę mu powiedzieć, że zejdę za minutę.
Bethany zaÅ‚ożyÅ‚a na palec pierÅ›cionek zarÄ™czyno­
wy, wzięła bukiet i ostatni raz spojrzała w lustro.
Senator staÅ‚ na dole ubrany w elegancki szary prąż­
kowany garnitur. W butonierce miał kremowy gozdzik.
- Moja droga, wyglądasz olśniewająco! - zawołał
na powitanie.
- DziÄ™kujÄ™. - UÅ›miechnęła siÄ™. - Pan też, senato­
rze, prezentuje siÄ™ znakomicie.
Anula & Irena
scandalous
135
Zadowolony, wyprostował się dumnie.
- Wszystko gotowe?
- Tak.
- W takim razie nie pozwólmy czekać panu mÅ‚ode­
mu. - Podał jej ramię.
Ruszyli do kościoła. Dzień był zimny, ale jasny
i bezchmurny. Promienie słońca tańczyły w gałęziach
mijanych bezlistnych drzew.
KoÅ›ciół byÅ‚ starym budynkiem wzniesionym z ka­
mienia, ze strzelistymi wieżami. Był wciśnięty między
dwa drapacze chmur, lecz to dziwaczne sÄ…siedztwo
jakoś mu nie szkodziło. To budowle ze szkła i betonu
wyglądały tu wręcz absurdalnie.
Gdy senator pomagał Bethany wyjść z samochodu,
pojawił się fotograf i zaczął robić zdjęcia. Pstrykał je
także, gdy wchodzili do kościoła.
W środku panował lekki półmrok, mimo że światło
słoneczne przenikało do środka przez witraże, a świece
byÅ‚y zapalone. W powietrzu unosiÅ‚ siÄ™ zapach kwia­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl