[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Co? - krzyczę. Muzyka jest fajna, tyle że głośna.
dłonią z rozcapierzonymi palcami.
- Dzwonił wczoraj! Mam coraz słabsze nogi i coraz cięższe powieki.
-No? Na zewnątrz Majka i Mateusz opatulają mnie polarem. Coś
tam szepczą.
- Codziennie dzwoni. Chce się spotkać.
- Idę do siebie. Mateusz cię odprowadzi. Będzie dobrze. -
- No? - Usta mam jak nie swoje. To i tak cud, że mogę tyle
Majka cmoka mnie w policzek.
mówić.
-No.
- Spotkam się. A co mi tam. - Wzrusza ramionami i zapala
Do domu? To przecież strasznie daleko... Nigdy tam nie
kolejnego papierosa. - Sukinsyn nigdy nie zadzwoni.
dojdę. Mateusz jedną ręką mnie trzyma, drugą wyciąga ko-
- Klawesyn.
mórkę i dzwoni po taksówkę. Jedziemy. Przed domem szuka-
- Co? Co ty bredzisz? - Patrzy na mnie uważnie i raptem
my w moim plecaku kluczy. Mateusz otwiera bramkę. Dwana-
wybucha śmiechem. - Oleńka upiła się piwem z soczkiem.
ście dużych kroków. Moich chwiejnych jest dwa razy tyle.
-No.
Drzwi. Tak jak stoję, padam na kanapę.
Gdy odsunę popielniczkę i swoją szklankę, akurat robi się
- Ja tylko na chwilę - mruczę w poduszkę. - Tylko zamknę
tyle miejsca, że mogę położyć plecak (w roli poduszki), a na
oczy.
nim głowę. Ooo! Jak wspaniale!
Pochyla się nade mną. Bierze mnie na ręce i wspina się po
Kątem oka widzę wielkie metalowe śmigło, które powoli,
schodach.
bardzo powoli kręci się u sufitu w przyległej salce. Napływają
Znajomy zapach.
kolejni ludzie.
Wchodzimy do córusiowego. Kładzie mnie na tapczanie.
Naraz ręka Majki wystrzeliwuje w górę.
Czuję, jak ściąga mi adidasy, przykrywa kocem.
- Hej! Tu jesteśmy!
Zwijam się w kłębek.
Przymykam oczy. %7łeby jeszcze przestało szumieć.
- Miłych snów... - słyszę gdzieś nad uchem.
- Cii...
61
60
-Mhm.
- Co? - pytam nieprzytomnie. Cały czas myślę o Mateuszu
- Hej - przesuwa dłonią po moim policzku - raczej pijaj
i o tym, co on myśli o mnie.
sam sok, co?
- Chcę porozmawiać.
-No.
- Może tutaj, co?
- Spij - powtarza. - Zatrzasnę drzwi za sobą. Odezwę się
Gary, brudne talerze ze śniadania (jajecznica ze szczypior-
niedługo. Hej.
kiem), ja w fartuchu, a przede mną koszyk z ziemniakami.
Nic nie odpowiadam.
Robię obiad na jutro. Zupa jarzynowa, ziemniaki i jakieś bry-
Ale całym sercem uśmiecham się do niego.
zole. Według ściągawki na etykiecie wystarczy je podsmażyć.
A na policzku nadal czuję ciepło jego palców.
- Zbieraj się. Wychodzimy.
Bardzo chętnie. Mam dość czterech ścian, bałaganu i nie-
wesołych myśli.
Szymek jest u swojego szczerbatego kolegi Kacpra, Kuka
- Co on sobie o mnie pomyśli! - zawodzę w słuchawkę. -
na zbiórce.
No?
Jestem gotowa w pięć minut.
- %7łe masz słabą głowę. - Majka nie ma już do mnie cierpli
Tata prowadzi mnie do chińskiej knajpki niedaleko Czar-
wości. Rozmawiamy tak ponad dwadzieścia minut, a jest po
no wiejskiej.
północy. - Powiedz lepiej, co ojciec na widok pijanej córki.
Na stoliku płonie lampka oliwna, klientów mało, przyciszo-
- Powiedziałam, że znowu boli mnie głowa. Ale jak to wy
na oryginalna muzyka. Zamawiamy zupy słodko-kwaśne, kacz-
gląda! Spiłam się! Co on sobie pomyśli! - zawodzę na nowo.
ki po pekińsku, jedną porcję białego ryżu i surówki z kiełków.
- Może w ogóle o tobie nie myśli?! - huczy wściekła. - Nic
- Jak tam, Oleńko?
się nie stało. Rozumiesz? No, chyba że... - nagle zaczyna chi
- Smutno.
chotać jak wariatka.
- Wiem, ale musimy sobie poradzić. Będzie lepiej.
-Co?
Nieprawda! Już zawsze będzie smutno.
- Chyba że... - znów nie kończy.
Mieszam łyżką w zupie. Ależ tu pływa różności!
- Mów.
- Oleńko, biorę jeszcze jeden etat. Ubezpieczenia samocho
- Chyba, że składałaś mu niemoralne propozycje. Wiesz, dowe. Będzie więcej pieniędzy, ale...
jak to się mówi. Kobieta pijana... - Ale nie będzie cię w domu.
- Idiotka! Idiotka! - To najwcześniej za miesiąc.
- %7łartowałam. A teraz daj spać. Hej. Nie bardzo potrafię te wiadomości przełożyć na nasze co-
dzienne życie. Więcej pieniędzy to dobrze, bo ostatnio ojciec
- Hej - mówię smętnie i rozłączam się.
daje mi coraz mniej na zakupy i strasznie się rzuca, gdy któreś
Głupie żarty jedynej przyjaciółki.
z nas zgłasza, że potrzebuje nową bluzę, spodnie, skarpetki,
zeszyty czy pióro i kredki.
Parę dni temu robiłam porządki w szafie. Okazało się, że
trzeciego, wtorek
Szymek wyrósł z wiosennych półbutów, kurtka Kuki nadaje
się tylko do wyrzucenia, a moje dżinsy są przetarte na ko-
- Porozmawiajmy, Oluś - proponuje tata, stając w drzwiach
lanach.
kuchni.
62
63
Nie będzie go w domu?
no-złote menu, a potem idzie do salki obok. Widzę, jak roz-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]