[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się jednak, że ten wspaniały stan rzeczy potrwa tylko do jutra, gdy panna Blayne opuści ich dom. Wzdrygnął się na
tę myśl i poczuł, że niemal boi się jutrzejszego dnia.
Ale... nieoczekiwanie do głowy wpadła mu pewna myśl, tak nagła, że o mało nie wylał sobie wina na kolana.
Nie, pomyślał w chwilę potem, pomysł wydał mu się absurdalny. Jednak mimo to... Spojrzał zadumany na
przeciwną stronę stołu.
- Panno Blayne, proszę pozwolić mi dolać pani jeszcze tego przedniego Chamberlina - rzekł przymilnie.
6
Po kolacji hrabia porzucił swój poprzedni zamiar, by w samotności delektować się portwajnem i dołączył do pań,
które podążyły do saloniku z fortepianem, gdzie Chloe uraczyła wszystkich muzyką. Choć nie była może najlepszą
pianistką, grała z wielkim uczuciem i została nagrodzona szczerymi brawami.
Potem Thorne zaproponował gościom zwiedzenie dworu, na co Hester i panna Larkin z ochotą przystały. Chloe z

Poeta lord George Byron (1788-1824) w roku 1816 był zmuszony do wyjazdu z Anglii po skandalu obyczajowym
wywołanym rozpadem jego małżeństwa z Anne Milbanke
22
wielkim entuzjazmem poszła za nimi.
- Jak już się panie zapewne domyśliły - rzekł hrabia - dom zbudowano jeszcze za panowania królowej Elżbiety.
Panem był tu wówczas Henry Trent, czwarty baron Trent. Tytuł hrabiowski rodzina uzyskała kilka pokoleń
pózniej, a dwór stopniowo rozbudowywano, stąd znaczne pomieszanie stylów. - Wskazał długie schody wiodące
od korytarza w stylu Stuartów w górę. - My, Trentowie, nigdy nie przywiązywaliśmy wagi do wysmakowanej
architektury, zwykle przedkładamy wygodę i przestrzeń nad modę.
Na potwierdzenie swych słów powiódł gości przez wielkie komnaty przeplatane różnymi chaotycznie
rozmieszczonymi korytarzykami i przejściami. Wreszcie skręcili do ogromnej galerii, która ciągnęła się przez całą
długość frontu domu. Jak pozostałe komnaty, była elegancko umeblowana, a na ścianach widniał długi rząd
portretów rodzinnych.
- Oto i Henry we własnej osobie - powiedział Thorne, wskazując portret postawnego, odzianego w pończochy i
długi kubrak mężczyzny, który stał obok swego ulubionego rumaka. - Zawsze nam mówiono, że należał do
faworytów królowej. Tam znowu, proszę spojrzeć, wisi portret Rodericka, jego syna i spadkobiercy. Biedny
Roderick, nie odziedziczył po ojcu niestety jego czarującego usposobienia, toteż kiepsko mu się wiodło, a za
panowania Jakuba I ledwie uszedł z życiem przed królewskim gniewem. Los ponownie uśmiechnął się jednak do
rodziny za sprawą syna Rodericka, drugiego Henry ego, który dobrze się ożenił. Tu mamy portret obojga
małżonków. Nietrudno zgadnąć, że wybranka Henry ego musiała posiadać naprawdę dużą fortunę.
Wpatrując się w lady Trent, wysoką kobietę o groznym spojrzeniu, ściągniętej twarzy i tyczkowatej posturze,
Hester stłumiła chichot.
Potem Thorne przeszedł do swoich następnych przodków i tak przedstawił wszystkich - od czasów Tudorów,
przez panowanie Stuartów, aż do dynastii hanowerskiej. Kiedy doszli do końca galerii, hrabia pokazał ostatni
obraz, przedstawiający dystyngowanego dżentelmena, olśniewająco piękną kobietę i małego, ciemnowłosego
chłopca.
- A oto - rzekł - przechodzimy do świeżo rozkwitłej gałęzi rodu. To mój ojciec i moja matka oraz moja skromna
osoba w wieku około dziewięciu lat, o ile dobrze pamiętam.
Hester przyjrzała się badawczo portretowi. Ojciec Thorne a był niewątpliwie przystojnym mężczyzną, lecz w
jego rysach było coś posępnego. Matka zaś była na pewno klejnotem pośród kobiet: miała bujne, złote włosy,
ogromne błękitne oczy i uśmiech, który wydawał się wychodzić poza ramy obrazu i urzekał widza promieniującą
zeń magią.
- Niezwykle piękna kobieta - powiedziała. Spoglądała na przemian to na obraz, to na Thorne a.
- Rzeczywiście, była bardzo piękna - przytaknął hrabia - ja zaś przypominam bardziej ojca.
Hester zdziwił zagadkowy błysk, jaki zauważyła w jego oku, gdy przyglądał się portretowi i niemal
niedosłyszalnie mruknął:
- Jednak mam po niej pewne cechy.
Po chwili hrabia odwrócił się, dając tym samym znak, by iść dalej, i Chloe wraz z panną Larkin chciały już
ruszać, ale Hester została przy portrecie.
- Jest pan ich jedynym dzieckiem. - Bardziej stwierdziła, niż zapytała, z pewnym zaskoczeniem w głosie.
- Zgadza się - odparł Thorne tonem, który nie wróżył nic dobrego.
- Przepraszam za tę osobistą uwagę. Po prostu wydaje mi się niezwykłe, że syn tak znakomitych rodziców nie ma
żadnego rodzeństwa.
- Podobno ojciec chciał mieć większą rodzinę, lecz matka natura nie dopomogła mu w tym, niestety.
Ostatnie słowa hrabia wypowiedział tonem bardzo lekkim, ale Hester poczuła, że uśmiech, jaki im towarzyszył,
był raczej wymuszony. Ponownie kierując się do wyjścia, tym razem Thorne delikatnie ujął ją za łokieć, by
wyprowadzić z galerii. Panna Blayne rzuciła ostatnie spojrzenie trójce z portretu, po czym wyszła, unosząc ze sobą
obraz nie dwojga szczęśliwych ludzi, którym los nie poskąpił urody ani bogactwa, lecz wizerunek małej, samotnej
figurki chłopca, stojącego sztywno między rodzicami.
Wszyscy wrócili do szmaragdowego salonu, gdzie czekała już na nich herbata. Przez resztę wieczoru toczono
lekką i nie zobowiązującą rozmowę. Chloe starała się przede wszystkim mówić o nadchodzącej kolacji u państwa
Werych, a Thorne z zadowoleniem przyjmował tę nową, rozsądną postawę wobec jej przyszłości. Kiedy życzyli
sobie dobrej nocy, Hester zdziwiło zamyślenie malujące się na twarzy Thorne a, gdy nachylał się nad jej dłonią.
Pózniej, z rozkoszą wsuwając się do miękkiego łoza i układając się wygodnie w jedwabnej pościeli, Hester
uświadomiła sobie nagle, że nie spędzała nocy w takim zbytku odkąd opuściła dom rodzinny. Zresztą w Wisseton
Priory, choć dom był duży i wygodny, nie zaznała nawet połowy luksusu Bythorne Park.
W najbliższych miesiącach i przy obecnym stanie jej finansów, myślała sennie, nawet spartańskie warunki w
Rosemare Cottage mogą się pogorszyć. Wsunęła się głębiej pod ciepłą kołdrę. Byle tylko nie zawisła nad nią
grozba spłaty hipoteki, a wszystko jakoś się ułoży.
Nazajutrz rano po sutym śniadaniu całe towarzystwo wyruszyło do Overcross, ponieważ hrabia, po odwiezieniu
pań do Rosemare Cottage, chciał jechać od razu do Londynu. W drodze był niezwykle małomówny, lecz ciszę
wypełniała Chloe, zasypując Hester gradem pytań na temat jej dokonań na polu feminizmu.
23
Kiedy przyjechali do domu, Hester przypuszczała, że po wymianie wzajemnych uprzejmości hrabia bez zwłoki
odjedzie. Tymczasem Thorne bardzo chętnie pozwolił się zaprosić pannie Larkin, by posilili się ciastem i filiżanką
herbaty przed czekającą ich jeszcze podróżą. Hrabia upił może dwa tyki ze swej filiżanki, po czym zwrócił się do
Hester, dziwnie zdenerwowanym głosem:
- Czy moglibyśmy porozmawiać bez świadków, panno Blayne?
Wszystkie trzy wytrzeszczyły na niego oczy.
- Wuju Thorne... - zaczęła Chloe z niekłamaną ciekawością, lecz hrabia uciszył ją jednym ruchem dłoni.
- Ależ naturalnie, milordzie. - Hester wstała i zaprowadziła go do maleńkiej pracowni, która znajdowała się w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl