[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jego język delikatnie obrysował jej usta, a potem znów wśliznął się do ich
wnętrza. Pieścił wewnętrzną stronę jej ud, z drażniącą powolnością zbliżając się
do miejsca, gdzie się łączyły.
Jego pieszczoty sprawiały, że Bella traciła głowę. Chciała teraz tylko
jednego  poddać się tym pieszczotom i kochać się z nim tak długo, aż zapomni
o wszystkim; chciała pogrążyć się w przeżywaniu tej jednej chwili.
 Zacznijmy od nowa  szepnął i jednocześnie wędrował dłonią w górę jej
ud.  Uczcijmy rocznicę urodzin naszego syna.
Bella zamknęła oczy i oddała się mu bez reszty. Nie na darmo byli przez
tyle lat małżeństwem. Edward jak nikt inny znał jej ciało i potrafił sprawić, by
czuła rozkosz.
 Chciałbym, abyśmy mieli dziecko, Bello  szepnął. Natychmiast poczuł,
jak ciało Belli sztywnieje w jego ramionach. Jej podniecenie w mgnieniu oka
przemieniło się w złość. Nim minęła sekunda, odepchnęła go od siebie i zerwała
się na równe nogi. Podniósł się zaraz za nią.
 Bello?
 Nie dotykaj mnie!
Zaczęła się gorączkowo ubierać, nie bacząc na to, że nie może znalezć
stanika.
 Bello? Proszę cię, powiedz mi, co się stało? Czy zrobiłem coś złego?
 Jak śmiesz!  Jej głos był przepełniony gniewem.  Wracasz po roku i
myślisz, że wystarczy, abyśmy się raz pokochali, a ja o wszystkim zapomnę?!
%7łe to wszystko, co stało się w ciągu tego roku, nie ma żadnego znaczenia? %7łe
możesz się ze mną kochać i...
Z oczu Belli popłynęły łzy. Nieporadnie zapięła kilka guzików.
 Wydawało mi się, że nie miałaś nic przeciwko temu, żeby się ze mną
kochać  zaoponował.
Stanęła przed nim i spojrzała mu prosto w oczy. W słabym blasku
dobiegającym z odległych budynków Edward mógł dostrzec ściągnięte gniewem
rysy jej twarzy.
 Tak. Chciałam się z tobą kochać tej nocy. Potrzebowałam kogoś, kto
trzymałby mnie w ramionach, okazał trochę ciepła i czułości. Przez tę jedną noc
chciałam udawać przed sobą, że mam męża i kochanka. Ale ty...
Otarła wierzchem dłoni mokry policzek.
 Czy ty w ogóle rozumiesz, co to jest małżeństwo? Czy pojmujesz, co
znaczy obietnica, że będziesz z kimś aż do śmierci? Gdzie byłeś, kiedy cię
potrzebowałam? Ja...  wskazała na siebie  twoja żona. Jedna noc nic nie
znaczy po roku nieobecności. Możesz sobie gadać o zaczynaniu życia od nowa,
o kolejnym dziecku, ale tak naprawdę nasz problem to nie przyszłość, a
przeszłość. A przeszłości nie da się zmienić.
Edward z ulgą zauważył, że ton Belli złagodniał. Jej gniew zdawał się
słabnąć.
 Nasze życie nigdy nie będzie takie, jak było. Nie mogłam ocalić Jaspera
i nie mogę przywrócić go do życia. Nie możemy udawać...  Urwała i spojrzała
na niego przerażona.  Nie biorę pigułek, a ty...
Edward otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale Bella potrząsnęła głową.
 Nic nie mów.
Pozbierała szybko resztę swoich rzeczy leżących jeszcze na pokładzie i
przycisnęła kurczowo do piersi.
 To nie twoje zmartwienie. Nauczyłam się radzić sobie bez ciebie. O
trzeciej mamy się stawić w sądzie. Dałeś mi słowo. Pamiętaj o tym.
Nim zdążył się zastanowić nad jakąś odpowiedzią, zostawiła go na
pokładzie. Samotnego.
ROZDZIAA 11
Następnego dnia, kwadrans po dziesiątej, Edward zajechał wynajętym
samochodem na parking przed szpitalem. Noc spędził na łodzi Jamesa. Patrzył
w gwiazdy i czekał na powrót anioła. Wzywał niebiosa na pomoc, obiecując
oddać wszystko, co będzie mógł, w zamian za ocalenie małżeństwa.
Nadaremnie. Nic się nie wydarzyło.
Być może coś zle zrozumiał. Próbował przypomnieć sobie każde słowo
anielskiego przekazu, ale teraz nie potrafił już oddzielić tego, co oznajmił mu
anioł, od własnej interpretacji. O wschodzie słońca, zniechęcony i wyczerpany,
zrezygnował. Pogodził się z myślą, że nie zdoła przekonać Belli, by mu
uwierzyła. Nie pozostawało mu nic innego, niż szukać pomocy u jedynego
człowieka, któremu ufała.
Zaparkował samochód i ruszył przez zalany słońcem parking w stronę
wejścia. Wszedł do chłodnego wnętrza i zatrzymał się przed recepcją.
 Czy może mi pani powiedzieć, gdzie jest gabinet psychologa?
Pielęgniarka rzuciła mu krótkie spojrzenie.
 Pokój sto czterdzieści trzy. Musi pan wjechać windą na pierwsze piętro,
a potem iść korytarzem aż do końca.
Po chwili Edward stanął przed pokojem numer 143. Nim nacisnął klamkę,
zapukał.
Zanim wyjaśnił sekretarce, w jakiej sprawie przyszedł, otwarły się drzwi
gabinetu i stanął w nich Emmett Sizemore. Na widok Edwarda zrobił
zaskoczoną i niepewną minę.
 Proszę do mnie.
Edward wszedł do środka. Emmett wskazał mu gestem krzesło.
 Czy Belli coś się stało?  spytał bez żadnego wstępu.
Wyraznie wyczuwalna w jego głosie troska natychmiast wzbudziła
podejrzliwość Edwarda.
 Bella...  zaczął i urwał.
W pierwszej chwili miał zamiar powiedzieć, że z nią wszystko w
porządku, aby zamknąć sprawę i uwolnić się od irytującej ciekawości obcego
mężczyzny, ale po wydarzeniach wczorajszego wieczora nie mógłby tego
powiedzieć z całkowicie czystym sumieniem.
 Nie widzieliśmy się dzisiaj  odparł w końcu  ale wczoraj wszystko
było w porządku.
Nieoczekiwanie powróciło do niego wspomnienie chwili, gdy zaczęli się
kochać. Trwało to zaledwie moment, ale wystarczyło, by zrobiło mu się gorąco.
Opanował się i popatrzył uważnie na Emmetta. W wyraznie
wykraczającym poza profesjonalne zainteresowaniu psychologa było coś, co
sprawiło, że Edward odruchowo otaksował potencjalnego rywala wzrokiem. Pod
względem fizycznym łączyło ich wyrazne podobieństwo. Obaj mieli powyżej
metra osiemdziesięciu pięciu wzrostu i silną budowę ciała. Edward zerknął na
dłoń Emmetta i zauważył, że psycholog nie ma obrączki. Kiedy Bella przestała
nosić swoją?  przemknęło mu przez myśl. Czy nie w tym samym czasie, gdy
zaczęła uczęszczać na sesje terapeutyczne do Emmetta? Edward uświadomił
sobie, że szukanie pomocy u szpitalnego psychologa mogło przynieść inne
efekty, niż się spodziewał.
 Przepraszam.  Emmett odezwał się pierwszy.  Nie chciałem cię
urazić. Po prostu trochę mnie zaskoczyła twoja wizyta i w pierwszej chwili
wpadło mi do głowy, że może mieć jakiś związek z problemami Belli. W czym
mogę ci pomóc?  spytał.
Edward nie miał wielkiego wyboru, ale prawdę mówiąc, czuł się trochę
nieswojo, ponieważ dotychczas to raczej on udzielał innym rad. Od czasu
spotkania z aniołem zaczął podejrzewać, że w jego podejściu do problemów,
wobec których stanął po śmierci Jaspera, tkwi jakiś błąd. Być może za bardzo
ufał swojej zdolności do racjonalnej analizy i oceny sytuacji. Wprawdzie
przynosiła mu ona sukcesy zawodowe, ale nie zawsze sprawdzała się w życiu.
Niestety anioł zaledwie wskazał mu kierunek, w którym należało podążać, a
następnie pozostawił go samemu sobie, zdanego tylko na własne siły.
 Chciałbym porozmawiać o Belli.
Skupiona mina Emmetta nie zdradzała teraz żadnych uczuć prócz czysto [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl